(ŁOBEZ.) W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o Marcinie Grynkiewiczu, który 24 lipca zajął siódme miejsce podczas Mistrzostw Juniorów w Nowym Sadzie w Serbii.
W czwartek w Urzędzie Miejskim w Łobzie odbyło się spotkanie, podczas którego burmistrz Łobza Ryszard Sola wręczył Marcinowi nagrodę za sukcesy sportowe.
– Marcin jest reprezentantem naszej gminy, reprezentuje nie tylko Łobez, ale i województwo zachodniopomorskie, jest mistrzem Polski juniorów w biegu na 400 metrów z wynikiem 46.94 - powiedział Zdzisław Urbański na wstępie.
Burmistrz przekazał na ręce Marcina sprzęt sportowy, za to, że godnie reprezentuje gminę Łobez.
– Był naszym uczniem, jest mieszkańcem, w chwili obecnej reprezentuje również LKS Stargard Szczeciński. Jesteśmy cały czas w kontakcie z Marcinem. To nagroda za sukcesy i za to wszystko, co Marcin robi dla naszej gminy. Są to rzeczy, które Marcin sam sobie wybrał, jako najbardziej potrzebne. Dodatkowo państwo z Wydziału Promocji przygotowali dla Marcina upominki od Gminy. Życzę ci kolejnych sukcesów na przyszłość. Miałeś ostatnio różne zdarzenia, ale tak to jest w sporcie, że czasami mimo dobrych chęci ze strony zawodnika, jest tak zwany pech. Nie powinieneś się takimi potknięciami zrażać, nie powinno mieć to wpływu ani na twoje sukcesy, ani na twoją psychikę. Jest to trudny etap. Obyś tych trudnych etapów i problemów na bieżni miał jak najmniej, abyś zdobywał same złote medale. Gratuluję również ojcu, opiekunowi – bo jest w was duża zasługa, wiem, że jest przychylność ze strony kierownika Zdzisława Urbańskiego, który ma z wami bezpośredni kontakt.– powiedział burmistrz.
– Dodatkowo Marcin Grynkiewicz otrzymał „Historię sportu łobeskiego” autorstwa Zdzisława Bogdanowicza z dedykacją od burmistrza.
Marcin Grynkiwicz, podczas Wojewódzkich Igrzysk Ludowych Klubów Sportowych reprezentował gminę Łobez kilka razy. Dwa lata temu zdobył cztery złote medale. Nauczycielem wu-fu był Kazimierz Mikul, obecnym trenerem jest Zbigniew Krzysiek. W tym roku osiągnął największy sukces, jest mistrzem Polski w Halowych Mistrzostwach w styczniu w Spale, w złoto w mistrzostwach LZS w Zamościu na 4 km, złoto w Olszynie w Mistrzostwach Polski w Przełajach, złoto w mistrzostwach Polski w Słupsku i teraz siódme miejsce w Mistrzostwach Europy w Nowym Sadzie w Serbii na 400 m.
– Jak wyjaśnił ojciec Marcina – Andrzej Grynkiewicz, przed mistrzostwami Polski miał kontuzję mięśnia dwugłowego. Do końca nie było wiadomo czy wystartuje w tych mistrzostwach. W sumie wystartował i zdobył tam złoty medal mistrzostw Polski. Po mistrzostwach nie było żadnych treningów, co przyczyniło się do spadku formy. Nie lepiej było na zgrupowaniu kadry Polski w Gdańsku, gdzie miał tylko trzy biegi. Zdobycie więc w eliminacjach Mistrzostw Europy 7. miejsca w biegu na 400 metrów to i tak wielki sukces, tym bardziej, ze w ciągu jednego dnia odbywały się dwa biegi, a na drugi dzień był finał na 400 metrów.
W tym roku najważniejsze Marcin ma już za sobą. Teraz będą już mniej znaczące jesienne biegi.
– Teraz będę przerzucał się na 800 metrów. Bardziej mi to odpowiada, jest mniejszy wysiłek, inne rozłożenie siły. Zarówno w tamtym roku, jak i dwa lata temu jakoś sobie radziłem, później coraz gorzej biegałem i przerzuciłem się na 400m. Teraz porobiłem wyniki na 400m i znowu przerzucą mnie na 800m. Moim marzeniem jest wystartować w mistrzostwach olimpijskich w Dublinie – powiedział Marcin.
Ale nie zawsze tak było. Marcin marzył bowiem o...piłce nożnej. Tak te czasy wspomina jego ojciec:
– Marcin chciał grać w piłkę, ale jak to mówią szybciej biegł od piłki, piłka z tyłu... Teraz w je go ślady poszedł młodszy brat, który już też zaczyna mieć wyniki, ale jako sprinter – powiedział pan Andrzej.
19.letni Marcin jest uczniem III klasy Centrum Kształcenia Zawodowego w Stargardzie Szczecińskim. Po skończeniu nauki nie będzie tam już dla Marcina zbyt wielkiego wachlarzu możliwości. Dlatego już teraz czynione są starania ze strony trenerów i działaczy, by poszedł pod opiekę wybitnych trenerów. Wszystko jednak zależy od Marcina. Jeśli będzie nadal biegał na dystansie 400 metrów, to poszedłby pod trenera Józefa Lisowskiego do Wrocławia, a jak przestawi się na 800 m, to poszedłby do Krakowa pod trenera Tura.
- Kwestią jest znalezienie odpowiedniego dystansu, na którym będzie osiągał lepsze wyniki – 400 czy 800 m. Marcin jest osobą znaną w Polsce. 800 metrów byłby lepszym dystansem dla Marcina ze względu nawet na wzrost i na koordynację ruchów – dodał Zdzisław Urbański.
Gdyby nie pech, Marcin zająłby zdecydowanie wyższe miejsce podczas Mistrzostw Europy. Biegnąc w sztafecie 4x400m, na ostatnich metrach chciał wyprzedzić Włocha, potknął się i upadł, sztafeta została zdyskwalifikowana, bowiem pałeczka została przed metą. Do dziś ma porozbijane ręce i nogi.
To jednak nie dyskwalifikuje Marcina, jako najlepszego sportowca tej ziemi na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Potknięcia zdarzają się wszystkim, a sięgnięcie po medale – tylko mistrzom. Życzymy Marcinowi więc olimpijskiego złotego krążka. mm