POSTPOLACY
Mamy akurat takie czasy, kiedy wrogowie Polski, naszego narodu, pod pozorami przeróżnymi w dalszym ciągu dzierżą tu - tak czy siak, władzę. W niektórych dziedzinach niemalże pełną. I jak na razie, nie widać oznak, by cokolwiek mogło się zmienić. Ci wrogowie, do niedawna jeszcze po stronie Moskwy, dzisiaj swą główną siłę czerpią z tego, że akurat są już po stronie przeciwnej. Już klaszczą Brukseli ze stoczniowcami za plecami. Taki to ludzki sort na przełomie wieków. Chciałoby się napisać, znów porozbiorowy. Postpolski.
Mecenas i premier Jan Olszewski, dopiero teraz przyjął Orła Białego, bo, jak powiedział, dopiero teraz są wreszcie ręce, które mogą szarfę z Orłem zawiesić na jego piersi. I Orzeł został przyjęty.
A NAD DRAWĄ
W ZŁOCIEŃCU?
Nad Drawą w Złocieńcu jeszcze w ubiegłych latach można było często spotkać pana Mirosława Długosza. Z roku na rok chodziło mu się ciężej, obolałe nogi wydawały się puchnąć. Można było porozmawiać z nim na zasadzie rozmowy z kimś, kto nie tylko życzliwy od rana ludziom i światu, ale i swoją prawdę życiową ma, potrafi ją przekazać, z uwagą wysłuchać spotkanego, też z prawdą własną. Wypowiadane słowa trzeba artykułować mocniej, bo pan Mirosław coraz słabiej słyszy.
NA ŁAWECZCE
Teraz, w kwietniowo – majowym słonku siada na ławeczce przed niegdyś z pewnością atrakcyjnym poniemieckim budynkiem. Ma kłopoty z chodzeniem coraz większe. Używa kul. Aż tu nagle spotykam go nie na tej ławeczce, a w głębi ulicy 11 Listopada. - Odważyłem się na spacer w miasto – mówi z uśmiechem, ale na nogach ledwie stoi. Pierwszy raz zauważam jego wyjątkowo bujną czuprynę. - Ależ włosy, proszę pana, niespotykane. - I tak już rozmowa zadzierzgnięta. - A wie pan – słyszę – ja kiedyś nosiłem hełm, jakby podwójny. Bo z wojska siłą wcielili mnie do pracy w kopalni. Pracowałem na dole, a włosów to nie zniszczyło. -
JA ICH ZNAM
Wiedziałem, tego rodzaju postępki są już zaliczone do zbrodni komunistycznych. W wyniku tego rodzaju decyzji śmierć na dole w kopalniach poniosło około tysiąca osób. Do tej pory nikt nikogo nie pociągnął do odpowiedzialności. Ale już coś zaczyna się dziać.
Inny złocieniecki żołnierz, a też na siłę górnik, całe życie szukał po Polsce ropy naftowej. Któregoś dnia powiedział: - Nie wiem, kim jesteś, ale ja od nich to wycierpiałem. Zesłali mnie nawet do pracy na dole w kopalni. Do dziś się przed nimi pilnuję. Patrz – mówi i wyciąga tylko część czegoś z kieszeni spodni. Wygląda to na kolbę pistoletu, ale jakąś pordzewiałą. Nie przypomina tego, czym chyba była. - Zawsze to mam przy sobie. Ja ich znam! – powiedział po latach od tamtej gehenny.
W NIEDZIELĘ WIECZOREM
Niedzielny wieczór spędzam na poszukiwaniu w internecie materiałów na ten temat. Są. Przerzucam plik do późniejszego doń powrotu. Otwieram go w poniedziałek.
(JASNA GÓRA): pielgrzymka represjonowanych żołnierzy – górników.
Około 800 osób przybyło na Jasną Górę w 10. Pielgrzymce Związku Represjonowanych Politycznie ŻOŁNIERZY - GÓRNIKÓW. Modlili się za zmarłych kolegów oraz prosili o zdrowie dla siebie i swych rodzin. Apelowali o pamięć i zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Tegoroczna pielgrzymka przypadła w 60. rocznicę skierowania do katorżniczej pracy w kopalniach pierwszych przymusowo wcielonych do wojska żołnierzy.
Centralnym punktem rozpoczętej w środę pielgrzymki była czwartkowa Msza święta, której przewodniczył biskup Jan Wątroba. W homilii przypomniał on historię represji żołnierzy – górników.
- Z najwyższym szacunkiem pochylamy się dzisiaj nad dramatem represjonowanych żołnierzy – górników – mówił biskup, wspominając „każdą kroplę potu i krwi, każdy kształt ofiary”, które złożyły się na tragedię represjonowanych żołnierzy. -
Doroczną pielgrzymkę organizuje Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy - Górników, zrzeszający osoby, które w latach 1949-1959 z powodów politycznych trafiły do kopalń węgla kamiennego, uranu i do kamieniołomów, gdzie zmuszane były do wyczerpującej pracy. Pracowali w batalionach pracy – oddziałach roboczych, zorganizowanych na wzór radziecki.
Członkowie Związku podkreślali w Częstochowie, że żołnierze – górnicy nie tylko nie otrzymali żadnego zadośćuczynienia (np. jednorazowego odszkodowania) za swoją krzywdę, ale nawet wynagrodzenia za pracę w okresie służby.
Oczekujemy od naszych władz, żeby nas potraktowano bardzo poważnie, żeby nam dali tę satysfakcję na ostatnie lata naszego życia – przyjęli w ustawie, że jesteśmy represjonowanymi i żeby zechcieli wynagrodzić nam w jakiś skromny sposób za nasze cierpienia – mówił wiceprezes Związku i szef jego katowickiego okręgu, Edmund Celoch, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
Ja jeszcze się jakoś trzymam, ale są tacy, którzy potrzebują tej pomocy, nawet tej złotówki. Czy my dużo chcemy? Pracowaliśmy za darmo, budowaliśmy Polskę, a teraz chcemy jakiejś skromnej rekompensaty – dodał Celoch.
W latach 1949-1951 do kopalń i kamieniołomów trafiło ponad 200 tysięcy poborowych. Szacuje się, że w wyniku katorżniczej pracy blisko tysiąc z nich zginęło, wielu na zawsze straciło zdrowie lub przypłaciło tę służbę przedwczesną śmiercią. Śledztwo w tej sprawie prowadzi IPN, który uznał stworzenie takiego systemu represji za zbrodnię komunistyczną.
Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy - Górników powstał 15 lat temu. Zrzesza ponad 16 tysięcy członków w 45 oddziałach; żyje też około 12 tysięcy wdów po żołnierzach – górnikach. Związek zabiega dla swoich członków między innymi o uzyskanie statusu kombatantów oraz jednorazowych odszkodowań za pracę, a także wynagrodzeń za czas pracy podczas służby wojskowej.
Ponieważ IPN uznał żołnierzy – górników za grupę dyskryminowaną i prześladowaną z powodów politycznych, system represji, któremu podlegali, można było uznać za zbrodnię komunistyczną. Odpowiedzialność za stworzenie tego systemu IPN przypisuje ówczesnemu komunistycznemu ministrowi obrony narodowej Konstantemu Rokossowskiemu, wiceministrowi obrony Edwardowi Ochabowi oraz szefowi sztabu generalnego wojska generałowi Władysławowi Korczycowi.
Do zastępczej służby wojskowej kierowano między innymi reemigrantów, synów rolników posiadających duże gospodarstwa (tzw. kułaków), synów kupców, adwokatów, lekarzy prowadzących prywatną praktykę i przedstawicieli innych wolnych zawodów, synów właścicieli zakładów przemysłowych zatrudniających ponad 10 pracowników, żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i ich synów, osoby posiadające rodzinę za granicą oraz osoby, które w czasie okupacji miały niemiecką grupę narodowościową.
Od 1949 roku w ramach zastępczej służby wojskowej zaczęto tworzyć bataliony pracy. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, oblicze polityczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz narodowość. Warunki pracy i warunki bytowe żołnierzy – górników były katastrofalne.
* * *
Nasz złocieniecki żołnierz, Mirosław Długosz, pracował jako górnik dwa lata i jeden miesiąc od 1949 roku. W maju 2009 roku w Złocieńcu ktoś rozbiera mu walącą się komórkę i z desek robi ognisko. Mirosława nie stać na nową komórkę. Społeczność, czyli my – co my na to? Podatki, to przecież nasze pieniądze. Przeznaczmy ich cząstkę na tę komórkę dla kogoś, komu jego zdrowia i pieniędzy do dziś nikt nie oddał. Polećmy opiekę nad Mirosławem - radnym stąd.
Tadeusz Nosel