SZKOLNY WOŹNY ROZPALAŁ W KLASOWYCH PIECACH JUŻ O DRUGIEJ W NOCY
(ZŁOCIENIEC. ) Uroczystości Jubileuszu Szkoły Podstawowej Nr 1 miały jeden walor szczególny: można było na nich usłyszeć wypowiedzi osób, które tworzyły podwaliny tej Szkoły. To znane osobistości w mieście, spotykane codziennie na ulicach, w sklepach, w przeróżnych miejscach publicznych. Jeszcze nigdy w historii naszego miasta nie doszło do tego, byśmy w jednym miejscu mogli posłyszeć te głosy traktujące o jednym – początki oświaty w Złocieńcu, kontynuacja, dzień bieżący.
Posłuchajmy emerytowanego dyrektora Jedynki, Eugeniusza Rosiaka
Miło mi gościć dzisiaj na tak przepięknej uroczystości, jaką wszyscy ze Szkoły Numer 1 akurat obchodzą, a z nimi również rodzice kochani. Byłem jednym z wielu pierwszych kierowników Szkoły Numer 1 w Złocieńcu. Proszę Państwa, trudno porównywać z czasami obecnymi, tamte czasy, gdzie żeśmy w latach czterdzieści sześć i dalej potrafili organizować szkolnictwo podstawowe w Złocieńcu.
Od tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku przyjeżdżali repatrianci do naszego miasta, aby zamieszkać, przyjeżdżali również do naszej gminy, aby zasilić gminę rękami do pracy w rolnictwie. Obowiązkiem oświaty było organizować szkolnictwo, które było bardzo zróżnicowane. Młodzież przyjeżdżająca do nas z rodzicami, z terenów wschodnich, ale nie tylko, bo z Polski centralnej też, była opóźniona o kilka lat nauki. Trzeba było wyrównać w krótkim okresie różnice, które były właśnie w tych poszczególnych latach. Organizowano oddziały wieloosobowe, w których była młodzież po czterech latach szkoły podstawowej, po sześciu, po pięciu, a nawet po trzech. I tutaj, na tych zajęciach wyrównawczych, szczególnie w okresach wakacyjnych prowadziliśmy naukę, tak zwane – dokształcania.
Pierwszy budynek, który był przeznaczony na szkolnictwo podstawowe, to obiekt przy ulicy Stefana Okrzei. Tutaj repatrianci nauczyciele, którzy przyjechali z terenów wschodnich, byli organizatorami tej placówki – Szkoły Podstawowej. Państwo Marczukowie, pan Kycia – Stanisław (senior), i inni, którzy byli nauczycielami w Szkole Podstawowej w Złocieńcu.
Budynek przy ulicy I – szej Dywizji był zajęty przez jednostkę wojskową. Czekaliśmy dość długo na opuszczenie przez wojsko obiektu, i kiedy już wojsko opuściło go, przenieśliśmy szkołę podstawową z ulicy Stefana Okrzei do obiektu przy ulicy I – szej Dywizji.
PAN OLSZEWSKI I INNI
Pierwszym organizatorem szkół w Złocieńcu był pan Olszewski, który przybył z ramienia Ministerstwa Oświaty Delegatury Bydgoskiej na organizatora szkolnictwa podstawowego w Złocieńcu, i nie tylko, bo w gminie również. Przez te wszystkie lata w pracy potrafiliśmy korzystać z pomocy władz miasta, z pomocy władz zakładów pracy, rozbudować budynek w sensie przygotowania poszczególnych pracowni. Tym zakładom należy się piękne podziękowanie: Zakłady Przemysłu Wełnianego, Drawskie zakłady Ceramiki Budowlanej, Państwowy Ośrodek Maszynowy i inne mniejsze zakłady – Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska. Także władzom miasta, które współfinansowały nam organizowanie poszczególnych pracowni w budynku przy ulicy I – szej Dywizji.
Początkowo mieściło się tam sześć oddziałów. Następnie, kiedy zachodziła potrzeba rozwoju szkoły, rozbudowaliśmy strych i podziemie. Tak, że sale lekcyjne były na strychu, w podziemiu i w pozostałych sześciu punktach. Już w tamtych czasach mogliśmy pokazać takie pracownie, jak języka polskiego, historii, fizyki, chemii, biologii i języka obcego.
PODWODY DLA SZKOŁY
Przypomnę jeszcze, jakie były trudności. Proszę sobie wyobrazić, że zaopatrzenie w opał przywoziłem wspólnie z gospodarzami, których miałem przydzielonych jako podwody. Siadałem na pierwszy wóz i jechałem na skład opałowy i tam ładowaliśmy węgiel i przywoziliśmy do szkoły. Woźny o godzinie drugiej w nocy musiał rozpalać ogniska w poszczególnych piecach i przygotować nam sale ogrzane na przyjęcie młodzieży na zajęcia od godziny ósmej.
Nie było to wszystko łatwe. Dlatego zachodziła potrzeba współdziałania z zakładami pracy. Widzieliśmy potrzebę, jako kierownictwo szkoły, nawiązania współpracy z jednostkami wojskowymi w Budowie. Kształciliśmy również dla Budowa, przez wieczorowe szkoły, pracujących oficerów, którzy byli zatrudnieni w jednostkach wojskowych w Budowie - z okresu oczywiście wojennego, a nawet przedwojennego.
To były lata niełatwe, ale pracować trzeba było. Kiedy przybywali kandydaci do szkół, szkoła się rozrastała i trzeba bylo myśleć o zmianowości. Wtedy zajęcia u nas trwały od godziny ósmej rano do dwudziestej wieczorem.
TERAZ
Kiedy teraz jestem świadkiem przepięknej rozbudowy Szkoły Podstawowej Nr 1 przez nieżyjącego już pana Bogdana Bąkowskiego i kolejne dyrekcje, stwierdzam wielki postęp. Byłem zauroczony, kiedy zwiedzałem pracownie, byłem również zadowolony, kiedy zobaczyłem wnętrze Jedynki. Za to wszystko chciałbym pięknie podziękować Pani Dyrektor, Radzie Pedagogicznej, Rodzicom, władzom miasta i również wszystkim tym, którzy przyczyniaj się do rozwoju naszych Szkół, a Szkoły Podstawowej Nr 1 w Złocieńcu szczególnie. Serdecznie dziękuję.
JEDYNKA TO NIE TYLKO SPORT – mówi trener legenda Andrzej Korol, były wicedyrektor
TYSIĄC SZEŚCIUSET UCZNIÓW W PIĘĆDZIESIĘCIU PIĘCIU KLASACH
Tyle wspomnień ciśnie się z tego trzydziestolecia, i nie tylko z trzydziestolecia. Do Złocieńca przyszedłem do pracy do Szkoły Podstawowej Nr 2. To był rok tysiąc dziewięćset sześćdziesiąty ósmy. Trafiłem od razu na dobre warunki, na dobry klimat. Dyrektorem Dwójki był pan Bogdan Bąkowski. Pod tym kierownictwem rozpoczynałem działalność zawodową nauczyciela wychowania fizycznego. I oto w tej Szkole pierwszy raz w historii Złocieńca młodzież wywalczyła tytuł mistrza województwa w czwórboju lekkoatletycznym i wzięła udział w mistrzostwach Polski. I dalej – w siedemdziesiątym czwartym roku zostałem powołany na funkcję wicedyrektora Szkoły Podstawowej Nr 1. Ponad dwadzieścia lat pełniłem tę funkcję. W tym czasie spotkałem się z olbrzymia liczbą wspaniałej złocienieckiej młodzieży. Proszę sobie wyobrazić, że Szkoła w tamtych czasach liczyła niespełna tysiąc sześciuset uczniów. Pięćdziesiąt pięć oddziałów. Uczyliśmy od siódmej zero pięć do osiemnastej, dziewiętnastej. To był ogromny wysiłek. Każdego z poszczególnych nauczycieli, ale i młodzieży, która brała udział w zajęciach.
„Jedynka” to nie tylko sport. Ale ja będę mówił najwięcej o sporcie z racji oczywistych. Na dzisiejsze spotkanie przyjechało wielu wychowanków pani Barbary Szuniewicz, nauczycielki wuefu. Są wychowankowie pana Andrzeja Szachewicza. Są i moi. Medaliści Mistrzostw Polski w kategoriach szkół podstawowych. Medaliści województwa. I ci, którzy do dzisiaj kontynuują karierę sportową.
Inne aspekty życia Szkoły: olimpiady przedmiotowe, konkursy. Mieliśmy laureatów w skali województwa w konkursie matematycznym, polonistycznym, fizycznym. W działalności chóru szkolnego, w działalności orkiestry dętej. Pan Stanisław Gadzina prowadził właśnie młodzieżową orkiestrę dętą. Wynika z tego – życie szkoły było nad wyraz wszechstronne.
WYTCHNIENIEM
– WYKOPKI
Wytchnieniem w tamtych czasach, a niektórzy z prześmiechem mówią, że jedyną radością, były wykopki ziemniaków w pegeerach. Pomagaliśmy w zbieraniu ziemniaków, jeździliśmy przez wiele, wiele lat wspomagając gospodarstwa rolne.
I dziś obserwuję Szkołę Numer Jeden. Cieszę się, bo Szkoła rozwija się wspaniale. W kadrze nauczycielskiej są również nasi wychowankowie. Wychowankowie tych pedagogów, którzy dzisiaj są już na emeryturach. To też sztafeta. Sztafeta pokoleń. Ta swoista pałeczka przechodzi z rąk do rąk, z pokolenia na pokolenie. Szkoła się rozwija, widać to gołym okiem. Doskonale wyposażone pracownie. Codzienna czystość, ot, choćby korytarzy.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję – nauczycielom, z którymi przez tyle lat współpracowałem. To Wy współtworzyliście te uczniowskie sukcesy. Na pewno, pod kierunkiem świętej pamięci dyrektora Bogdana Bąkowskiego, my, nauczyciele, też do tego się przyczyniliśmy, że dzisiaj tak pięknie możemy mówić o naszej Szkole Podstawowej Nr 1.
Z JEGO IMIENIEM
I ten szczególny patronat, opieka Janusza Kusocińskiego. Wspaniały człowiek, który oddał życie za kraj, za Ojczyznę. Olimpijczyk, złoty medalista Igrzysk. Długodystansowiec. Myślę, że wielu z was, z dziewcząt i chłopców, pójdzie w ślady siedzących tu mistrzów. Będziecie realizować się sportowo, ale – pamiętajcie: najpierw nauka. Potem przyjemności, w tym sport. Obecnej dyrekcji, nauczycielom – wszystkiego najlepszego. I dalej tak pięknie prowadźcie Szkołę. Dziękuję bardzo. (n)