TEGOROCZNA PASTERKA JUŻ W NOWYM KOŚCIELE NA OSIEDLU CZAPLINECKIM
(ZŁOCIENIEC). Nie tak dawno jeszcze dziwiliśmy się nie wiadomo, który to już raz. Kościół, kaplica w pomieszczeniach wygaszonej cegielni. Konfesjonał w zamurowanym kraterze prowadzącym niegdyś do cegielnianego pieca. Teraz wspomnienie tamtego żaru już niemożliwe. Tyle się tu dzięki pracy wiernych zmieniło. Dzięki staraniom duszpasterzy. Komin cegielni teraz to już tylko wspomnienie lat minionych, co to cegiełka, do cegiełki... Tak się przynajmniej niektórym wydawało.
Rozległy dziedziniec, kilka zabudowań towarzyszących. To na tym dziedzińcu padły niedawno słowa wypowiedziane przez księdza proboszcza parafii świętej Jadwigi Krzysztofa Mazura, przywoływane z zawodnej pamięci, że nie ma się co dziwić kościołowi, kaplicy w wygaszonej cegielni. Zawierzmy tylko Bogu, a wszystko stanie się tak, jak być powinno. Będzie i nowa świątynia, i na wieki. Tak potrzebna Osiedlu Czaplineckiemu. Wiernym, którzy przecież Kościół tworzą.
ZACZĘŁO SIĘ
I oto zaczyna się. Nie da się nie napisać, że dla reportera dzień, w którym pierwszy raz stanął u początków budowy nowego kościoła w Złocieńcu, był w tym mieście dniem całego tu życia. Najpierw, że ziemia już poddała się pierwszym działaniom ludzi rozpoczynającym budowę świątyni, a potem, lata, wieki w przód w wyobraźni. Dopokąd, dopotąd, tam - gdzie człowiek swym krótkim życiem sięgnąć nie potrafi. Tam, gdzie tylko nieprzewidywalne. Sto, dwieście lat do przodu, dalej. Będą tu przychodzić idąc przez wieki złocienianie ze swymi złocienieckimi sprawami, nadziejami, bólami, z wiarą. Będzie dla nich drugie w mieście takie miejsce.
NIEUCHWYTNY PULS
W holu plebanii parafii Maryi Wniebowziętej na ścianach wiszą dokumenty z historii parafii. Dokumenty wagi ogromnej, cenniejszych tu nie ma nigdzie. Kilka uliczek dalej z okna poniemieckiego domku często wygląda pani, która tu mieszkała zawsze. Za Niemca, w czasie wojny, teraz. I w niej też trwa historia miasta, tej ziemi, kościoła Maryi Wniebowziętej. Jest coś, niby niewidzialne nici, które wyglądającą oknem starszą panią łączą z dokumentami na plebanii, a teraz już z nową budową. Stare poniemieckie cmentarze, wiele z nich jakże zaniedbanych, nowe, polskie, a już ponad miarę rozległe. Nasze miejsca święte. Krzyż i Skały tej ziemi ku pamięci Naszego Papieża. Skała i Krzyż na Cmentarzu Komunalnym Sybirakom. Tablica u Maryi Wniebowziętej Kresowian. A teraz nowy Kościół na jeszcze ciągle nowym Osiedlu Czaplineckim. I zobaczmy Go też i tak, jak reporter tu proponuje. Druga parafia w mieście. Parafia świętej Jadwigi Królowej.
ZIEMIA W LEMIESZACH
Niedawno biskup święcił miejsce pod nowy kościół, ziemię. Stanął Krzyż. I będzie stał aż do tamtąd. Ziemia na budowie poddała się, chciałoby się napisać - lemieszom, a przecież koparkom, łopatom. Przyjęła pierwsze fundamenty. Kroczą po niej ludzie z dokumentacją w dłoniach, pochylone głowy, zerkanie znad papierów na ziemię właśnie. To będzie tu, to tu, to tam. Budowa w toku.
Nieopodal przy przydrożnym drzewie inny krzyż. Zginął człowiek w strasznym wypadku samochodowym. Swoiste memento. I ani słowa więcej.
ZAMIERZENIE W TOKU
Reporter prosi księdza proboszcza parafii świętej Jadwigi Królowej Krzysztofa Mazura o opowieść o zamierzeniu. - Pierwsze prace rozpoczęliśmy trzynastego stycznia. Najpierw wykonaliśmy wiele ich, aby budowa w ogóle mogła ruszyć. To choćby kupno tej ziemi, dokumentacja z tym związana. Projekt samej budowli. Przy tych działaniach było wiele różnej pracy, którą szczęśliwie mamy za sobą. Nie było to łatwe, tego rodzaju wysiłku nie życzę nikomu. O terminie ukończenia budowy naszego kościoła nie mogę wypowiadać się precyzyjnie, gdyż jest on uzależniony od tylu składowych, że trudno o precyzję. Mogę powiedzieć, że w planach mam, by Pasterka mogła odbyć się już w teraz budowanym kościele. Nie wykluczam – w jakimś sensie kościół może być gotowy dla wiernych nawet wcześniej. Nie mówię tu o wykończeniu wszystkiego. O elewacjach, o przyporach, o wieży. Na razie idzie o to, by w godnych warunkach można bylo odprawiać Mszę świętą każdego dnia. By wierni mogli gromadzić się w nowym swoim kościele drugiej w mieście parafii. Na tej ziemi będą też wybudowane pomieszczenia niezbędne do normalnej pracy parafii. Mam za sobą doświadczenia w tego rodzaju pracach raczej skromne: remonty kościołów filialnych na przykład. Moją rolą, jako proboszcza jest, bym miał właściwych ludzi. A ja ich mam. Inżynierów, projektantów, ludzi, którzy są pomocni przy tym poważnym przedsięwzięciu. To przecież kościół wspólnoty, nie proboszcza. Widzę codziennie duże zainteresowanie ze strony wiernych, doświadczam pomocy, a wszystko bardzo odpowiedzialnie. Dlatego też nie ma tu tego, co nazywamy pospolitym ruszeniem. Wszystko wykonujemy bardzo uważnie – bo to i bhp, troska o materiały, specyficzny ruch na budowie. Dlatego wszystko wykonuje wysoko wyspecjalizowana firma. Bez tak pomyślanych działań, dzisiaj jest to już niewyobrażalne. Powiedziałem o Pasterce tu, bo poprzeczkę zawsze trzeba umieć sobie stawiać nie tylko odpowiedzialnie, ale i jakby w zgodzie z marzeniami swoimi i innych. - (N)