(ŁOBEZ.) Podczas komisji budżetowej na sali obrad gościli rodzice, będący przedstawicielami Rady Rodziców i Rady Szkoły przy Szkole Podstawowej nr1. Zarzucili władzom miasta, że nikt nie poprosił ich o wyrażenie swojej opinii w kwestii zmiany granic obwodów publicznych szkół podstawowych prowadzonych przez Gminę Łobez. Kwestia dotyczyła dzieci mieszkających w Prusinowie i Worowie, które miałyby przejść do Szkoły Podstawowej w Bełcznej. Zmiana szkoły miałaby dotyczyć tylko dzieci z klas 0-3.
Zamiarem władz samorządowych było zmniejszenie liczby dzieci w łobeskiej szkole i zwiększenie liczby uczniów w salach, w których obecnie uczy się po kilka osób. O tym, do której szkoły dzieci z klas wyższych miałyby uczęszczać zadecydują rodzice. W tej kwestii odbyły się rozmowy z rodzicami uczniów uczęszczających do SP w Bełcznej oraz z rodzicami dzieci z Worowa i Prusinowa. Większość zgodziła się na taką zamianę, tym bardziej, że w Bełcznej najmłodsze dzieci mogą korzystać z bezpłatnego przedszkola.
Nieoczekiwanie głos w dyskusji zabrali przedstawiciele rodziców dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Łobzie, którzy na zamianę nie patrzą zbyt przychylnie, oczekując od gminy, że w zamian za utratę dzieci z Prusinowa i Worowa szkole zostaną przypisane dzieci z Łobza, czyli nastąpi zmiana rejonizacji. Na to z kolei nie wyrażają zgody ani władze gminy ani radni, aczkolwiek obiecują, że do sprawy można będzie powrócić we wrześniu.
- W zeszłym roku dyskutowaliśmy nad zamknięciem tej szkoły, teraz analizując demografię potwierdza się fakt, że szkoła ta powinna zostać. Dzisiaj w Bełcznej uczy się około 70. dzieci. W klasach uczy się od 8 do 16 dzieci. Najliczniejszą klasą jest kl. VI, a w pozostałych jest od 8 do 12 dzieci. Wszystkie statystyki wskazują, że aby szkoła wiejska mogła się utrzymać, to w klasach musi być około 18 osób w szkołach wiejskich, natomiast jeśli chodzi o szkoły miejskie, to 26 w klasie. Subwencja, którą otrzymuje gmina, w żaden sposób nie zabezpiecza szkół. Gdybyśmy chcieli dać tylko i wyłącznie subwencję na państwa utrzymanie – zwrócił się do dyrektorów wiceburmistrz Ireneusz Kabat - nie byłoby nawet na ogrzewanie. Ledwo wystarcza to na wynagrodzenia. W szkole nr 1 w klasach jest od 20 do 31 osób. Odłączenie miejscowości Prusinowo i Worowo spowoduje, że klasy będą liczyć od 22 do 25 uczniów w niektórych oddziałach, a w szkole w Bełcznej – od 16 do20 osób. Przejście dzieci do Bełcznej nie spowoduje zmniejszenia środków dla Szkoły nr 1, ponieważ gmina przekazuje szkole pieniądze według faktycznych potrzeb. W związku z tym nie ma zagrożenia, że w SP1 przestanie istnieć jakikolwiek oddział. W związku z tą zmianą nie było protestów, owszem, pojawiły się pojedyncze głosy sprzeciwu, ale ucichły, gdy rodzice pojechali do szkoły w Bełcznej i zobaczyli w jakich warunkach ich dzieci będą się uczyły. Większość mieszkańców Bełcznej wyraża zgodę na to, aby dzieci z Prusinowa i Worowa uczęszczały do ich szkoły – wyjaśniał wiceburmistrz.
Jako pierwszy głos w dyskusji zabrał Leszek Olizarczyk przedstawiciel Rady Rodziców i Rady Szkoły w SP 1.
- Projekt zmian obwodów szkół w naszej gminie zakłada, że zostaną przesunięte obwody i z SP1 zostaną włączone do SP w Bełcznej. Pan burmistrz powiedział, że były konsultacje z rodzicami. Ale jak państwo zauważacie, gdy z jednej strony są zabierane dzieci, z drugiej strony są dodawane, to powstają dwie strony tego manewru. Konsultacje odbyły się tylko z rodzicami dzieci, które będą ze Szkoły Podstawowej nr 1 zabierane i z rodzicami Szkoły Podstawowej w Bełcznej. Nie było takich konsultacji z nami. My, rodzice, nie mieliśmy nawet możliwości zapoznania się z tym pomysłem. Dowiedzieliśmy się dopiero z publikacji prasowych. Szkoła w wyniku zmiany obwodu straci 29 dzieci. Jest tak, że rodzice mają często starsze dzieci w SP1 i młodsze, które będzie miało uczęszczać do Bełcznej. Przypuszczam, że rodzic nie będzie chciał posyłać jedno dziecko do Łobza, a drugie do Bełcznej i oboje da do Bełcznej. Dodatkowo z tych mieszkań socjalnych w Worowie dzieci również przejdą do Bełcznej, co daje 40. dzieci. To jest grubo ponad 10.proc. stanu uczniów Szkoły Podstawowej nr 1. Jeżeli państwo radni chcą zadowolić wszystkich, to czemu nie chcecie „zadawalać” rodziców SP2? Nie jest naszą intencją blokowanie uchwały. Szkoła w Bełcznej powinna posiadać większy stan, aby funkcjonować. Czy nie powinno być tak, że w przypadku tak znaczącej i nagłej utraty tylu uczniów nie powinna ta zmiana powodować solidarnej utraty uczniów wszystkich szkół? Czy nie da się przy okazji część ulic przesunąć do obwodu SP nr 1? To nie wymaga takiego nakładu pracy. Nasza wstępna analiza wykazała, że dzieci mieszkające przy ul. Bema chodzą do SP2, to samo przy ul. Szkolnej, choć ulica nosi nazwę od SP1. Może więc ten kwadrat ulic: Bema, Kościelna, Głowackiego i Szkolną przyłączyć do obwodu SP1? Kilkanaście lat temu SP1 była szkołą gminną i miała obowiązek zrzeszać tylko uczniów z terenu gminy, ale od kilkunastu lat jest szkołą podstawową i powinna na takich samych prawach zrzeszać uczniów miejskich i wiejskich – powiedział.
Z tym nie zgodził się wiceburmistrz Kabat, który wyjaśnił, że przeprowadził bardzo szczegółową analizę, która wykazała, że w obwodzie „Jedynki” jest więcej urodzeń, niż w obwodzie „Dwójki”. Dodatkowo, ze względu na kubaturę obiektu, SP1 zawsze będzie miała mniej uczniów, niż SP2. Zauważył, że taki ruch mógłby spowodować konieczność nauczania na zmiany w SP1, gdy w SP2 byłyby puste sale.
- Nie widzę zagrożenia, ilość oddziałów zostanie, zmniejszy się tylko liczba uczniów w klasie. Cieszyłbym się bardzo, gdyby dziecko chodziło do klasy, gdzie jest mniejsza liczba uczniów, niż do klasy, gdzie jest 30. Każdy nauczyciel twierdzi, że lepiej jest uczyć w klasie, gdzie jest dwudziestu kilku uczniów. Nie mówię, że ta uchwała jest definitywna. We wrześniu zawsze możemy przeanalizować sytuację i około stycznia i lutego podjąć nową uchwałę, przesuwając do obwodu SP1 jakąś ulicę. Dzisiaj i tak dużo dzieci z obwodu SP nr 2 jest w SP1. - powiedział.
Anna Magdalan z kolei zaapelowała, aby obwodów nie traktować restrykcyjne, by nie rozdzielać rodzeństwa.
W tym wypadku nie będzie takiej konieczności, bo wyboru będą mogli dokonywać rodzice.
Radni nie mieli obiekcji, tym bardziej, że obwody nigdy nie były restrykcyjne i dzieci uczęszczały z innych obwodów do różnych szkół.
W przerwie pojawiły się głosy, że głównym powodem dyskusji ze strony SP 1, była obawa nauczycieli o utratę nadgodzin. Inna rzecz, że na szkoły wiejskie jest podwójna subwencja, więc opłaca się, aby w takiej szkole uczyło się więcej dzieci, tym bardziej, że utrzymanie niemal pustych klas kosztuje. Gdzieś pomiędzy tym jest dobro dziecka, które ma większe możliwości nauki w klasie, w której jest mniej uczniów, pod warunkiem jednak, że poziom nauczania jest wysoki. mm