(ZŁOCIENIEC.) W jednej z notatek pokazujemy, jak są rozdzielane pieniądze z tak zwanej alkoholówki, na potrzeby działań antyalkoholowych. Etaty, umowy zlecenia, inne. Tu skupimy się na codziennych bolączkach mieszkańców noclegowni dla bezdomnych przy ulicy Kościelnej 2. Reportera informowali grupką kilku osób, ale z zastrzeżeniem – bez nazwisk. To w warunkach osoby bezdomnej, uzależnionej i mieszkającej w noclegowni dla bezdomnych całkowicie zrozumiałe. - Każe się nam płacić za używanie lodówki dwadzieścia złotych na miesiąc. Jak używasz sam. Jak z kimś, to wedle proporcji. My mamy takie środki pieniężne na miesięczne przeżywanie swego życia, że każdy grosz jest niezwykle cenny. A tu – dawaj dwadzieścia złotych. I co z tego wynika? - żywność trzymamy za oknami. Dobrze, jak przymrozki, ale jak odwilż, to wyobraź sobie. Teraz styczniowe słonko pochodzi sobie po mojej pasztetowej, to nie nadaje się do użytku. A pasztetowa towar cenny, tylko do trzymania w lodówce. Za dwadzieścia złotych to masz trzy kilogramy.
Albo kontakty z elektrycznością w pokojach. W ogóle polikwidowali. Zamurowali. Nawet radia nie włączysz, no, bo jak. Mówią – kupujta se baterie. Ani herbaty nie zaparzysz, ani radia nie posłuchasz, ani świeżej pasztetowej mieć nie będziesz. Napisz koniecznie o tym, bo sam wiesz, jak to jest. Choroby, uzależnienia, bezdomność. Nie godzi się, by tak z nami postępować. -
Istnieje coś takiego, jak Prawa Człowieka i Obywatela. Z pewnością można z nich wywnioskować, że człowiek ma prawo do dostępu nie tylko do lodówki, ale i do kontaktu z elektrycznością. Tym samym do radia i telewizora, czyli do informacji. By nie przedłużać, wyjście z tego widać takie. Etaciki i im podobne takie czy inne pensyjki w noclegowni dla bezdomnych (w tym szczytne jakże prace antyalkoholowe), należy opłacać z funduszy gminnych, także z NFZ. Wzorem Stanomina. Dwieście tysięcy złotych „kapslowego” w całości przeznaczyć na codzienne potrzeby dzieci, młodzieży i dorosłych poszkodowanych uzależnieniami. Tak byłoby nie tylko sprawiedliwie, ale i chyba jakby po ludzku. Tego rodzaju placówka przy pomocy pokazywanych tu środków nawet całej gminie mogłaby uruchomić kino domowe (wystarczy kilkadziesiąt tysięcy na odpowiedni sprzęt), udostępniać gminianom prasę, w tym fachową, której nie uświadczysz w miejscowej Bibliotece (kolejne dwieście tysięcy), organizować panele na temat najbardziej istotnych problemów gminy (z tych pozycji gminę widać najlepiej), zapraszać ciekawych świata ludzi, którzy swą ciekawością potrafią dzielić się z innymi. Pomysłów na walkę z codziennym samorządowym banałem owej noclegowni jest doprawdy wiele. Nie wystarczy tam tylko wpaść po złotówki z kapslówki.
Aby było tak, jak tu pokazuję, czego trzeba? Jak Państwo myślą? Właśnie, czego. Niewiele przecież, ale skąd wziąć ludzi? Tadeusz Nosel