SPÓJNIA Świdwin – AKSA ŻAKI Gm. Świdwin 2:1 (0:0)
Spójnia: Grzegorz Maćkowiak – Krzysztof Kajder, Tomasz Maślak, Zbigniew Sekura, Łukasz Walko, Daniel Kaszyca, Remigiusz Warcholski (Zbigniew Dadacz), Bartosz Paszkiewicz, Leszek Nienartowicz, Adrian Sochaj (Mariusz Pluta), Michał Kogut (Bartosz Kosowski) oraz Wojciech Podchajski, Łukasz Helwig, Mariusz Stachurski. Trener Jan Haptar
Aksa: Artur Skiba – Maciej Wieczorkiewicz, Szymon Zawadzki, Robert Zych, Grzegorz Kowalewski, Krzysztof Jagodziński, Piotr Dziubak, Sławomir Rykiel, Jacek Niburski, Kamil Łotocki, Daniel Krawczyk oraz Hubert Gałązka, Tomasz Prusaczyk, Mariusz Motylski. Trener Zbigniew Groszewicz.
Bramki: Ł. Walko i B. Paszkiewicz dla Spójni oraz G. Kowalewski dla Aksy.
Derby piłkarskie zazwyczaj przyciągają kibiców na stadiony, ale nie w Świdwinie. Chociaż jak zagadnąłem jednego ze starszych kibiców, to po długiej nieobecności przyszedł na nie z ciekawości. Ale trybuny świeciły pustkami. Było około 60 osób. Już po tym było widać, że piłkarstwo w Świdwinie podupadło. Kilku dzieciaków wywiesiło na ogrodzeniu płótno z napisem „Aksa” i byli to chyba jedyni dopingujący głośno kibice.
Poziom kibicowania pokrywał się z poziomem grania. Pierwsza połowa poświęcona została na rozgrzewkę. Wynik bezbramkowy odzwierciedla to, co działo się na boisku. Niemrawe ruchy, brak szybkości, niedokładne przyjęcia i podania.
Druga połowa była dużo lepsza, głównie za sprawą zawodników Spójni, którzy chyba bardziej chcieli ten mecz wygrać i w środkowej części tej połówki osiągnęli przewagę w środku boiska. A to otwierało im drogę do bramki. Sporo do gry wniósł Bartosz Kosowski, który siał zamieszanie na lewym skrzydle. Po prowadzeniu piłki i szybkości widać było sportową klasę. Jednak z powodu pracy nie grał w pierwszych meczach. Rozkręcił się także Łukasz Walko, który wziął ciężar gry na siebie i napędzał zespół. To po jego mocnym strzale z około 20 metrów piłka wpadła do siatki. Drugą strzelił Michał Kogut w długi róg bramki.
O ile obrona Aksy w pierwszej połowie była zwarta, to w drugiej momentami nie nadążała za napastnikami Spójni i robiła się przewaga. Zrobiła się dziura między defensywą a linią ataku i tutaj znaleźli sobie miejsce na rozegranie piłki piłkarze Spójni. Defensywa Aksy chwilami rozsypywała się. Aksa chyba nie wytrzymała końcówki kondycyjnie, chociaż poderwała się do gry po bramce Kowalewskiego, który dobił piłkę odbitą przez bramkarza. Jednak na wyrównanie zabrakło czasu. Wyróżniającym się graczem w Aksie był szybki i waleczny Jacek Niburski, ale nie mógł sam „wybiegać” meczu. Aksa miała kilka okazji do strzelenia goli, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Remis (ze wskazaniem na Spójnię) chyba nie skrzywdził by gospodarzy, ale wygrywa tan, kto strzela bramki. KAR
Panie Redaktorze chyba oglądał Pan inny mecz Spójnia cały czas przeważała, stwarzała sytuacje lecz nie potrafiła ich wykorzystać, a tak przy okazji drugą bramkę dla spójni strzelił Bartosz Paszkiewicz, a nie Michał Kogut.
~motylinho
2008.09.08 10.49.59
Bardzo fajny artykuł...podoba mi sie..szkoda tylko ze nie ma zdjęc..