(POŁCHOWO.) Przetarg na wykonanie świetlicy w Połchowie wygrał przedsiębiorca, który zaoferował wykonanie kompleksowego remontu budynku wraz z podłączeniem do kanalizacji. Zaoferowana kwota, za jaką podjąłby się zadania przekraczała 14 tys. euro. Przedsiębiorca przetarg wygrał, ale budowy nigdy nie rozpoczął. Zadanie wykonał przedsiębiorca z Węgorzyna.
Oferta złożona przez przedsiębiorcę w przetargu przekraczała magiczny próg 14 tys. euro.
- W tym kierunku poszła p. burmistrz, mimo że ja już miałem przetarg wygrany. Najpierw przez trzy miesiące nie mogłem doczekać się dziennika budowy. Zaczęła mnie zwodzić i kręcić. Kazała mi podłączyć się do gniazdka gminy, po czym nasłała na mnie kontrolę z zakładu energetycznego, że niby kradnę prąd. Nie dostałem dokumentacji. Tak też stwierdziła komisja rewizyjna, która zbadała tę sprawę. W październiku został wydany dziennik budowy, ale nie mnie, tylko gminie. Miałem wykonać remont budynku wraz z przyłączem wodociągowym oraz kanalizacyjnym. Burmistrz zrezygnowała z przyłącza kanalizacyjnego, w ten sposób zeszła z kosztów i z wolnej ręki przekazała zlecenie swojemu znajomemu z Węgorzyna. Cały czas burmistrz twierdziła, że ja mam dziennik budowy. Skoro tak było to jakim prawem i na jakiej podstawie inna firma rozpoczęła remont? – spytał przedsiębiorca.
Wiele wątpliwości odnośnie świetlicy w Połchowie nasuwa się, gdy się porówna oferty chętnych do wykonania świetlicy za cenę niższą, niż pierwszy przedsiębiorca. Wątpliwości te mieli również radni, dlatego komisja rewizyjna postanowiła spojrzeć w dokumenty.
Jarosław Namaczyński zaoferował, że CIS wykona kompleksowe prace za kwotę 64 tys. zł, za taką samą kwotę zaoferował wykonać pracę przedsiębiorca z Węgorzyna. Pan Namaczyński powiedział, że nie chce wchodzić w drogę lokalnym firmom. Przedsiębiorca z Węgorzyna wykonał dach i dobudówkę oddając obiekt w stanie surowym, bez kanalizacji. Pozostałe prace adaptacyjne wykonał CIS – powiedziała radna Jadwiga Kamińska, członek komisji rewizyjnej.
Teoretycznie budowa została zakończona, było otwarcie z wielką fetą, dyskusja podczas sesji i słowa burmistrz Węgorzyna Grażyny Karpowicz – “uważam, że brak pozwolenia nie utrudnia korzystania ze świetlicy”. Być może dlatego od czerwca zakończenie budowy nie zostało zgłoszone do nadzoru budowlanego, a świetlica otwarta jest tylko cztery godziny dziennie – czyli tyle, ile trwa opieka nad najmłodszymi przez panią świetliczankę. Po tym czasie brama zamykana jest na cztery spusty i dzieci nie mają dostępu nawet do placu zabaw. Do świetlicy wstępu nie mają dorośli. Bo prawda jest taka, że jeśli cokolwiek się stanie, to odpowiedzialność spadnie na sołtysa. mm