(ŁOBEZ). Z problemem śmieci wciąż borykają się nasze gminy. We wrześniu ma ruszyć Regionalny Program Operacyjny, wówczas to gmina złoży dokumentację
na pozyskanie środków unijnych, by na bazie starego wysypiska w Prusinowie otworzyć punkt przeładunkowy, sortownię, a być może kompostownię. W tej chwili stare wysypisko jest rekultywowane. - Byłoby to miejsce, w którym śmieci byłyby segregowane. Wówczas to, co niemożliwe jest do odzyskania pakowane będzie na samochód i zostanie wywiezione na wysypisko do Rymania – mówi burmistrz Łobza Ryszard Sola.
Na razie wokół Łobza tworzą się na potęgę dzikie wysypiska. Ludzie nie korzystają z możliwości oddawania sprzętu zużytego AGD bezpośrednio do PUK. Wszak można tu zostawić lodówki, pralki itp., a nie jechać obok zakładu i wywozić sprzęt do lasu, jak na załączonym zdjęciu. Śmietnisko ktoś zrobił sobie tym razem przy ul Węgorzyńskiej, w małym zagajniku.
Inni, nie mający umowy z PUK, muszą zapłacić 2,50 zł od kilograma przywiezionego sprzętu. Płacić muszą również firmy. Zdaniem Zbigniewa Rokosza śmieci są podrzucane nie tylko do lasów, rzek, jezior, rowów, garaży ale i... samego PUK-u dobrymi autami, przez ludzi, których stać na wiele więcej, niż przeciętnie zarabiającego mieszkańca regionu. Problem więc nie tkwi w braku pieniędzy, bowiem jak zapewnia kierownik, to właśnie ci najbiedniejsi najlepiej wywiązują się z płatności. Problem tkwi w wychowaniu i kulturze.
Na śmietniskach często spotkać można rozebrane z części lodówki i telewizory. Żaden prywatny właściciel nie trzyma u siebie w mieszkaniu dziesiątek sztuk takiego sprzętu. Tajemnicą Poliszynela jest kto wywozi takie śmieci do lasów, omijając Przedsiębiorstwo z daleka. Może najwyższy czas sprawdzić, dokąd trafia sprzęt przywieziony z Niemiec, a nie nadający się do sprzedaży? mm