NASZ PAPIEŻ Z NAMI ZNÓW NAD DRAWĄ. I TAK BĘDZIE KAŻDEGO ROKU DOPÓKI RZEKA
(ZŁOCIENIEC). Przyszliśmy, by wspomnieć fakt, który wydarzył się tutaj czterdzieści siedem lat temu – powiedział na początku Mszy świętej odprawianej na brzegu Drawy w Złocieńcu ksiądz Tadeusz Kaszuba CR. To był rok 1961.
Dwudziestego pierwszego lipca, w tym dniu właśnie, do brzegu Drawy przypływały kajaki ruchu młodzieży akademickiej. Przewodnikiem grupy i jej opiekunem, WUJKIEM – jak go nazywano, był arcybiskup krakowski metropolita Karol Wojtyła. Tu właśnie dla uczestników spływu odprawił, tu właśnie, gdzie stoimy, Mszę świętą. Potem popłynęli stąd wszyscy Drawą pod prąd do Jeziora Rzepowskiego, do Jeziora Drawsko i do zatoki w Siemczynie, a potem dalej. Drugi raz zdarzyło się to samo w roku 1967. W lipcu. Arcybiskup siódmego lipca powrócił z Rzymu po otrzymaniu nominacji na kardynała. Przyjechał nad Drawę, był tu parę dni. Zapewne i drugą Mszę świętą tu też odprawiał. W 1978 roku był jeszcze nad Jeziorem Drawsko w Czaplinku przez dwa dni.
Takie wypady wakacyjne biskupa, a potem kardynała, nie były czymś niezwykłym. Zimą udawał się w góry, latem na jeziora. Zawsze towarzyszyła mu młodzież. Ona z czasem wiązała się w małżeństwa i rodziny. W podróż kajakiem zawsze dobierał kogoś do rozmowy. Wtedy leczył rany duszy rozmówcy. Prostował w sumieniu to, co nie było w nim proste. Dodawał optymizmu, entuzjazmu, pocieszał. (...) Budował mądrością. (...)
W spotkaniu nad Drawą uczestniczył na swój sposób Chór Parafialny, tym razem też ze skrzypcami. Pięknie wieczorem zagrała nad brzegiem Drawy Złocieniecka Orkiestra Dęta. Zapłonęło ognisko.
Wraz z pierwszymi płomykami ognia wśród wiernych pojawił się ksiądz proboszcz Leonard Bandosz. Widać było, że zdjęty smutkiem, bo naszej parafii sam, z własnej woli nigdy by nie opuścił - jak powiedział. A właśnie powiadomiono o przeniesieniu księdza. Władze kościelne zobaczyły dla niego kolejne miejsce duszpasterskiej posługi. To pojawienie się księdza było swoistym powiedzeniem nam wszystkim - do widzenia. I to w takim miejscu. Nie obyło się bez wspólnego zdjęcia. Popłynęły tony BARKI.
Po raz kolejny i w tym miejscu przyszła godzina 21.37. Uczestnicy złocienieckiej pamięci o Naszym Papieżu rozeszli się do domów dopiero po dwudziestej drugiej.
Państwu Małgorzacie i Antoniemu Jakubowskim za przygotowanie tego spotkania wszyscy serdecznie dziękujemy. Onoż dopiero drugie, a tak ważne, bo rzeka pod tym Krzyżem płynie przecież dalej ku spotkaniom kolejnym. (n)