(ZŁOCIENIEC. ) Aby mogła powstać płyta nadająca się do gry w piłkę nożną, muszą być spełnione podstawowe warunki. Pierwszy z nich taki, że za tego rodzaju prace nie mogą się brać amatorzy. Jeśli nie jest spełniony, mamy do czynienia z czymś takim, jak przy ulicy Śląskiej. Od lat tam nad Jeziorem Maleszewo jest wyznaczony, ciągle zarośnięty, teren pod niby grę w niby futbol. Stoją nawet dwie bramki (puste, bez siatek) i na tym wszystko się kończy. Nikt z tego wszystkiego tam nie korzysta. I korzystać nie będzie. Po co więc to? Jakże trudno odpowiedzieć.
To taka gminna „maniana” sportowo - futbolowa. A gdyby w tym miejscu było sobie normalne boisko do gry w piłkę nożną? Spróbujmy to sobie wyobrazić.
Od rana do wieczora byłyby na nim dzieci. Młodzież grałaby do upadłego. Dorośli pozywaliby na walki drużyny z miasta. ITD.
Olimp ciągle pukałby do wrót... trzeciej ligi. A w rzeczywistości, co mamy? Dosłownie nic. Obciach ogólnoeuropejski. Dodajmy do tego jeszcze, że gdy Czytelnik podliczy kwotę, jaka tu każdego miesiąca jest wydawana na płace w sporcie, w rekreacji, w kulturze, na diety radnych choćby tylko za sport odpowiedzialnych - to jeszcze smutniej zwiesi głowę. I jeszcze smutniej, bo tuż obok kompletnie zabagnione jezioro. - Do niego podobno jeszcze do tej pory płyną nasze ścieki - mówią pytająco okoliczni mieszkańcy. Tu widać, co zalewa każdego dnia też i miejscowy futbol.
Polacy mają w zwyczaju porównywać się z Białorusią wskazując na swój niebywały, podobno, poziom kulturalno - cywilizacyjny i futbolowy też. Można by na ten temat pokusić się tu o swoiste sympozjum na tym boisku właśnie i nad brzegiem tego jeziora też właśnie. Podobna płyta jest jeszcze nieopodal na Lipowej. I też na Osiedlu Czaplineckim. Żadna z nich – ani do treningów, ani pod grę.
Tadeusz Nosel