Przyjeżdżają z innych gmin, a z Łobza nie ma nikogo
(ŁOBEZ.) Diamenty trzeba obrabiać
Podczas czwartków lekkoatletycznych, które dobywają się jesienią i wiosną, brakuje uczniów ze szkół łobeskich. O ile na stadion do Łobza przybywają dzieci z gmin ościennych, o tyle z miasta gospodarzy dzieci jest jak na lekarstwo, bądź wcale.
Biegi Hopfera pokazały, że dzieci z Łobza biegają chętnie. W Łobzie też działa Klub MKS Olimp. Teoretycznie więc gmina ta, mająca równocześnie największą sieć szkół w powiecie powinna brylować wśród innych. Tak jednak nie jest.
Kazimierz Mikul - członek Rady Sekcji Regionalnej NSZZ „Solidarność” zauważył, że jedną z przyczyn może być postawa młodych nauczycieli, którzy nie są chętni, aby pracować z dziećmi po lekcjach. Nie wyrażają również zainteresowania, aby te dzieci przyprowadzić po godzinach pracy na stadion. Zwraca również uwagę, że jedną z przyczyn jest brak informacji w szkołach o mających się odbyć zawodach. Podobnego zdania jest również prezes MKS „Olimp” Zdzisław Bogdanowicz.
- Od 13 lat prowadzę akcję w całym kraju, propagując lekkoatletykę wśród dzieci w wieku od 10 do 13 lat (klasy IV-VI). Jest bardzo ciekawy regulamin zawodów, tak by te dzieci mogły się sprawdzić w swoich grupach wiekowych. Są wyszczególnione podstawowe kategorie lekkoatletyczne i do tej akcji zgłosiło się 100 miast. Turniej jest tak zorganizowany, że dzieci mogą rywalizować tylko w swoich kategoriach wiekowych. Nasze środowisko przystąpiło do tej akcji i realizuje ją w okresie jesiennym i wiosennym. Wyniki zawodów z każdego czwartku są szybciutko przekazywane drogą meilową do sztabu. Jeśli dziecko osiągnie dobre wyniki i będzie startowało w sześciu z 12. imprez, ma prawo udziału w finale. Potem Warszawa organizuje dla najlepszych dzieci ze wszystkich miast włączonych do czwartków finały trzydniowe, opłacając zakwaterowanie, wyżywienie, a my – dojazd. Zawsze na zawody jeździ około 40. dzieci, jednym autokarem wraz z pięcioma opiekunami. I tak już od czterech lat to robimy, a Warszawa od 13. Olimpiada organizowana jest na terenie Akademii Wychowania Fizycznego. W tym czasie powstaje tam całe miasteczko namiotowe. Tam też startujemy przez trzy dni. Łobez chce te czwartki lekkoatletyczne wypromować – mówi Bogdanowicz.
Nad promocją czwartków czuwa wraz z K. Mikulem oraz Januszem Łukomskim z Dobrej.
Na finały do Warszawy zawsze przyjeżdża 3,5 tysiąca dzieci. Do tej pory dzieci z powiatu łobeskiego startowały trzykrotnie, teraz będzie czwarty udział. Dotychczas III miejsce zdobyła Malwina Rusiecka z Dobrej w rzucie piłeczką oraz złoty medal, gdy była w szóstej klasie. Wówczas dostała się do reprezentacji Polski. Prócz tego dzieci zdobywały różne miejsca finałowe w pierwszej 12.
Obecnie Z. Bogdanowicz jest w trakcie pisania książki poświęconej historii sportu łobeskiego. Tam chce zawrzeć nazwiska około 15. dzieci, które zajmowały wysokie miejsca, w biegu na 600 m w skoku dal czy w innych konkurencjach.
W czym tkwi błąd?
Obecny system edukacji nie zakłada obowiązku prowadzenia zajęć sportowych w klasach I-III. Ewentualnie, gdy prowadząca nauczycielka uzna to za stosowne, mogą być wprowadzone zajęcia zabawowo-sportowe. Jeśli nie ma, może pobawić się z dziećmi np. w „Pomidora”.
Złoty wiek sprawności u dzieci zaczyna się w wieku 10 lat. To wówczas jest ten ważny moment rozbudzenia w dzieciach aktywności sportowej.
- W tym wieku wszystko by chciały robić, nawet na olimpiadę by chciały jechać, tak wierzą w siebie. I tu trzeba dać im szansę. Szkoła im nie daje tych szans. „Olimp” to tylko uzupełnienie i tu też napotykamy na absencję. Nie ma dzieci na stadionie. Szkoła nr 2 jest największą szkołą w powiecie, a nie ma dzieci ani nauczyciela. Zawody są organizowane po lekcjach. SP1 też nie przychodzi. Czy nauczyciele czekają na zapłatę od dyrektora czy na coś? Nie chcą przyjść i już – mówi Bogdanowicz.
Tak się składa, że dzieci nie muszą przychodzić w zorganizowanych grupach pod pieczą nauczyciela wf-u. Może ich równie dobrze przyprowadzić wychowawca, albo rodzic. Mogą przyjść też same. Mimo takich możliwości zawody czwartkowe najsilniej reprezentują gminy Dobra, Węgorzyno i Resko. Radowo wypada bardzo słabo, Łobez wręcz beznadziejnie. Z Dobrej, Węgorzyna i Reska, mimo trudności organizacyjnych, szkoły przyjeżdżają i chcą się pokazać. Z Węgorzyna przywożą aż dwa autokary dzieci. Przy stadionie jest osiedle Orzeszkowej. Mieszka tu 700 osób, ale dzieci z Łobza nie ma.
- Dzieci nie wiedzą, że takie coś się dzieje, choć informujemy o tym szkoły. Dzieci brakuje nie tylko na czwartkach. Nie było ich również na biegach przełajowych. Przyjeżdżają inni nauczyciele, patrzą i pytają, dlaczego z Łobza znów nikogo nie ma? Szkoda tych dzieci, bo później ujawniają się ich talenty. Diamenty trzeba przecież obrabiać. Te dwie szkoły omijają zawody masowe, jak czwartki czy powiatowe biegi przełajowe, które niedawno były. Było kilkanaście szkół, ale nie z Łobza.
- Częstym powodem, dla którego szkoły nie biorą udziału w zawodach jest brak informacji. Jeśli otrzymam ją tuż przed zawodami, albo dzień przed, to nie jestem w stanie zorganizować zastępstw. Takie informacje muszę mieć dużo wcześniej. Bierzemy udział w wielu innych zawodach m.in. na szczeblu wojewódzkim. Inna rzecz, że w Łobzie nie ma nauczycieli o specjalizacji lekkoatletyka. W naszych szkołach są nauczyciele, którzy mają specjalizację z innych dziedzin. SKS-ów też nie ma. U mnie są jedynie w ramach moich godzin dyrektorskich. W tym roku nie otrzymaliśmy na to pieniędzy. Dostał je „Olimp”, są tam fachowcy, dzieci mogą tam chodzić po szkole i ćwiczyć. Inna rzecz, że młodzi nauczyciele nie chcą pracować społecznie - mówi dyrektor Szkoły Podstawowej Tadeusz Sikora, nota bene były piłkarz „Światowida”.
Z niejakim rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy do mojej szkoły podstawowej przybył młody nauczyciel, tuż po studiach. Wszystkich dojeżdżających zobligował do uczestniczenia w SKS po lekcjach, zapisał do PTTK, poświęcając nam wszystkie weekendy na chodzenie po górach najbardziej wymagającymi szlakami. Nie sądzę, aby otrzymywał za to zapłatę. Miał cel: sprawić, by najgorsza w powiecie szkoła, pod względem sportu, zaczęła zdobywać medale. Efekt był już po roku. Sport w połączeniu z turystyką nauczył nas miłości do Małej Ojczyzny i szacunku do przyrody. Czego nauczą nauczyciele, którzy nie zaprowadzą uczniów na zawody, choć mają do stadionu kilka kroków? mm