Sędzia: A. Aluszyk
Widzów: ok. 150
1:0 - 5\\\' Paweł Mirecki
2:0 - 14\\\' Łukasz Szwak
3:0 - 28\\\' Kazimierz Karczewski
3:1 - 51\\\' Maciej Bednarczyk
3:2 - 58\\\' Paweł Paszkowicz
3:3 - 70\\\' Maciej Bednarczyk
3:4 - 92\\\' Maciej Bednarczyk
Polonia: Rozentalski, Stopa, Nabrzewski, P. Ślęzak (65 M. Szwak), Pokonieczny (77 Wanagelis), Woźniak, Karczewski (55 M. Ślęzak), Mirecki, Ł. Szwak, Zajfert, Góralski.
Podróż z nieba do piekła (piłkarskiego) trwała 45 minut. Tak w skrócie można powiedzieć po meczu płotowskiej Polonii ze Świtem Skolwin. Po pierwszych 45 minutach „czarno-biali” byli w raju. Po kolejnych trzech kwadransach upadli na samo dno, ponosząc dramatyczną porażkę.
Tuż przed meczem okazało się, że trener Józef Andrzejewski nie będzie mógł skorzystać z usług lidera drugiej linii Artura Kozłowskiego. W jego miejsce do pierwszej jedenastki „wskoczył” Kazimierz Karczewski, który jako jeden z nielicznych może to spotkanie zaliczyć do udanych. Popularny „Kazek” zdobył w tym dniu bramkę i schodził z boiska, kiedy koledzy jeszcze prowadzili. Nie przypuszczał wówczas, że jego drużyna przegra to spotkanie.
Sobotni mecz rozpoczęł się od groźnej akcji gości, którzy już w pierwszej zagrozili bramce Pawła Rozentalskiego. Jednak strzał Pawła Paszkowicza poszybował wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi akcje prawą stroną boiska przeprowadził Łukasz Góralski, dokładnie dośrodkował a zamykający Paweł Mirecki spokojnie skierował piłkę do siatki.
W 11 minucie było już 2:0. Piłkę w środku pola przejął Góralski, popędził w stronę bramki gości, jednak został sfaulowany. Kiedy wszyscy oczekiwali na gwizdek pechowo odbita futbolówka dotarła do Łukasza Szwaka, który był zbyt szybki dla obrońców ze Szczecina i podwyższył wynik spotkania. Przy tej akcji słowa uznania należą się arbitrowi Arturowi Aluszykowi, który prawidłowo zastosował zasadę „prawa korzyści” nie przerywając niepotrzebnie akcji.
Minutę później swoją szansę na bramkę zmarnował Góralski, ale najlepszej sytuacji nie wykorzystał Sebastian Woźniak będąc sam na sam z bramkarzem nie potrafił skierować piłki do siatki.
Popularny „Seba” zrehabilitował się w pełni w 32 minucie, kiedy to przeprowadził szybką akcję prawą stroną, wyłożył piłkę Karczewskiemu, który pewnym strzałem prawą noga zdobył swoją trzecią bramkę w sezonie.
Polonia wciąż atakowała, grała składnie i groźnie dla nieporadnych piłkarzy ze Skolwina. Nic nie zapowiadało nadchodzącego kataklizmu.
Zaraz po przerwie goście zdobyli jednak bramkę. Piłkę w środku pola stracił Paweł Mirecki, a zbyt szybką akcję dla obrońców gospodarzy wykończył Maciej Bednarczyk.
W 53 minucie Świt zdobył już druga bramkę i złapał kontakt z „polonistami”. Tym razem Rozentalskiego pokonał Paszkowicz. 3:2 i w szeregi gospodarzy wdarła się nerwowość. Jeszcze w 56’minucie po groźnym strzale głową Daniela Pokoniecznego bramkarz Świtu z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Jednak w 65 minucie był już remis. Kolejne błędy w obronie sprawiły, że Bednarczyk wyrównał.
Kibice, którzy widzieli pierwszą połowę przecierali oczy ze zdumienia. Pech mógł odwrócić się od Polonii w 86 minucie jednak w sytuacji sam na sam Góralski trafił w bramkarza. Kiedy już wszyscy zbierali się do szatni sędzia podyktował rzut wolny w okolicach pola karnego gospodarzy. Maciej Bednarczyk chyba sam nie wierzył w to, że uda mu się zdobyć gola. A jednak piłka wpadła do bramki kompletnie zaskoczonego Rozentalskiego i coś, co wydawało się nie możliwe, stało się faktem. Polonia roztrwoniła trzybramkową przewagę i poległa na własnym boisku z niżej notowanym Świtem, który za podjęcie walki i ambicję w sytuacji, kiedy większość piłkarzy by zrezygnowała, zwyciężył zasłużenie. Polonia natomiast przeszła drogę z raju do piekła w ciągu 45 minut. Gdzie leży przyczyna porażki? Na to pytanie wciąż starają się odpowiedzieć piłkarze Polonii. TheFrog