Mam nadzieję, że teraz spółdzielcy wybiorą taką Radę Nadzorczą, ...
Rozmowa z panem Wincentym Nowikiem z Łobza, członkiem Spółdzielni Mieszkaniowej „Jutrzenka”, kandydatem w wyborach do Rady Nadzorczej. Wybory odbędę się w tym tygodniu podczas walnego zebrania członków spółdzielni w Łobzie, Resku i Węgorzynie.
- Jak ocenia pan po latach działalność Stowarzyszenia Obrony Praw Członków Spółdzielni Mieszkaniowej „Jutrzenka”? Czy było potrzebne?
- Oczywiście że tak. Pokażę to na przykładzie, bo przyniosłem papiery z podobnego co ja mam mieszkania, podobnej spółdzielni w Szczecinie. Tam fundusz remontowy wynosił 20 gr od metra, a u nas w tym czasie 1,20 zł i twierdzono, że jest za mały. I nie zwracali nam za ogrzewanie. Czynsz za mieszkanie w tamtej spółdzielni o pow. 35,9 mkw. wynosił 166 zł, a mój czynsz za mieszkanie o metr mniejsze - 205 zł. Dziś my płacimy na fundusz remontowy 50 gr za mkw., a nie 1,20 zł, ale i tak jest wyżej, niż było w tamtej spółdzielni.
- Zapoznał się pan już ze sprawozdaniami Zarządu i Rady Nadzorczej za rok ubiegły?
- Tak, mam je. W tych sprawozdaniach to jest dla mnie wszystko do niczego. Zarząd działa tak, jak pozwoli Rada Nadzorcza. Liczby, które są podane w sprawozdaniu finansowym, są chyba brane z sufitu. Weźmy przykład remontu dachu na „czwórce” przy ul. Orzeszkowej. Remont dachu tzw. bliźniaka vis a vis Domu Dziecka. Dach jest dłuższy niż 1 klatka schodowa. Robili rok wcześniej, zapłacili za materiał i robociznę 16 tys. zł. Zakładam, że po roku podrożała robocizna i materiały o 125 proc. Więc ten dach powinien kosztować 40 tys. zł – jedna klatka. Na “czwórce” położyli dach na długości 6 klatek, więc powinno to kosztować powiedzmy 250 tys. zł. A tu jest 374 tys. zł, więc to chyba lekka przesada.
- Pamiętam, że na ZPCz padło pytanie o zasadność remontu tego dachu, bo nie był on najstarszy i nie przeciekał. Tak słyszałem. Czy zna pan powody jego remontu?
- Te wszystkie dachy ciekną. Mój też od 15 lat zacieka przy kominie i nie są w stanie tego zrobić. Zwracałem uwagę. Teraz i w pokojach cieknie. Ten dach na Orzeszkowej jest chyba najmłodszym dachem, bo budynek wybudowano najpóźniej.
- Padło pytanie - „dlaczego?” Czy usłyszał pan jakąś racjonalną odpowiedź, dlaczego ten dach wyremontowano, bo miano to wyjaśnić?
- Powiedziano mi krótko, że najbardziej wymagał remontu. Przecież nie można się od władz spółdzielni spodziewać innej odpowiedzi. Wystarczy spojrzeć na przykład przy klatce nr 1, ile tych łat było przerabianych i dalej tam cieknie.
Do nas informacje, jak pan wie, nie docierają. W spółdzielni też się pan niczego nie dowiedział, jak czytałem w artykule, bo wszystko trzymają w tajemnicy. Trzymanie kandydatów do Rady Nadzorczej w tajemnicy jest dla mnie paranoją. A pan chce, żebym wiedział o takich „niuansach”.
- Ludzi zbulwersowała wysokość podwyżki za wywóz śmieci. Co pan o tym myśli?
- Kwota została podwyższona w stosunku do ubiegłego roku o 93 procent, natomiast PUK podniósł cenę o 42,6 proc. Ale oprócz tego zmniejszyła się ilość metrów sześciennych, jakie PUK ma wywieźć, w stosunku do ubiegłego roku o ponad 18 proc. Dlatego, że ogrodzono śmietniki, i bardzo dobrze, bo zmniejszyła się ilość „naszych” śmieci. Więc mamy taką sytuację, że zmniejszył się wywóz śmieci, więc powinniśmy już płacić mniej, PUK podniósł o 42 proc., a zarząd podnosi ceny o 93 procent!
- Skąd wynikają te liczby? To są pana obliczenia?
- To są moje obliczenia wykonane na podstawie sprawozdania finansowego za 2007 rok. Wywóz śmieci i dzierżawa pojemników - 232 tys. zł. Według moich obliczeń w tym roku będzie potrzeba 216 tys. zł na wywóz śmieci, po obniżce. Być może te dane są z sufitu wzięte i moje obliczenia są do kitu. Ale jeżeli te dane są realne, to absolutnie nie potrzeba żadnych podwyżek na śmieci, bo te pieniądze w zupełności wystarczają.
- Wzrost ceny wywozu śmieci narzuconych przez PUK rekompensuje ta obniżka ilości śmieci?
- Może niezupełnie, ale nie powinno to być aż 6,93 zł! Sam pan wie, jak trudno zdobyć te dane. I jeszcze jedna sprawa - mało kto te sprawozdania czyta. Ja na podstawie tych dwóch punktów: śmieci i tego dachu, mogę sądzić, że podobne fałsze są w pozostałych pozycjach. Być może się mylę, ale tylko takimi danymi dysponuję.
- Co jeszcze uderzyło pana w sprawozdaniach Zarządu i Rady Nadzorczej?
- Na przykład płace. W sprawozdaniu podają, że na wynagrodzenia osobowe wydano 562, 914 zł, natomiast dalej podają, że jest 16 pracowników i średnia płaca wynosi 2 638 zł. To jest bardzo łatwe do policzenia, że w sprawozdaniu jest o 56 315 zł więcej, niżby wynikało by z pomnożenia średniej płacy pracowników przez ich ilość. Więc nadwyżka na 1 osobę rocznie dla pracowników wynosi jeszcze 3 519 zł. Może to są nagrody? W każdym razie to się nie zgadza, to nie jest tu wyjaśnione. Rada Nadzorcza w swoim sprawozdaniu powinna to wszystko, co ja wychwyciłem, skontrolować. To oni powinni uchwycić, wyjaśnić, dlaczego takie podwyżki są. I dlaczego takie pozycje się znajdują i na taką kwotę. My nie znamy nawet członków Rady Nadzorczej, oprócz przewodniczącego. Oni nigdy nie zabierają głosu na zebraniach.
- Rozumiem, że chodzi o zebrania ZPCz, czy walne...
- Siedzą w tłumie i nie odzywają się. Prawdopodobnie spora grupa osób kandyduje ponownie. Ja nie wiem jak do tego podejść. Podejrzewam, że ludziom jest to obojętne i rozmawiając z ludźmi, to oni mówią, a w telewizji pokazywali gorsze spółdzielnie. Nie twierdzę, że nasza jest najgorsza. Ale nie można w ten sposób postępować z lokatorami. 7 zł za śmieci to jest 80 zł w skali roku. Być może dla większości jest to nieznacząca suma, ale są ludzie, dla których ma to duże znaczenie. Sprawozdanie zarządu praktycznie niczego nie wyjaśnia. Uważam, że zarówno Zarząd, jak i Rada Nadzorcza powinni tę podwyżkę dokładnie umotywować i wyjaśnić. Żeby było dla nas to jasne. A dlaczego nie jest to robione? Nie wiem.
- Przecież Rada Nadzorcza mogłaby informować o swoich spotkaniach i zapraszać na nie spółdzielców...
- Ja to proponowałem, ale na to nie poszli. Zresztą zapisano w starym regulaminie, nie wiem jak w nowym, że Zarząd i Rada Nadzorcza, wówczas jeszcze Przedstawiciele, powinni na zebraniu być tylko głosem doradczym, a oni byli zawsze najbardziej aktywni, jeśli chodzi o wybory, ale nie o wyjaśnienia.
- Wracając do oceny działalności stowarzyszenia. Czy to co robiło miało sens? Czy pan widzi jakiś dorobek tego stowarzyszenia?
- Uważam, że trzeba być ślepym i głuchym, żeby go nie docenić. Gdyby pan Antoni Moroz miał szerszy dostęp do danych i gdyby Rada Nadzorcza współpracowała, a powinna, na pewno więcej by wygrał. Niektóre sprawy przegrał w sądzie, ale to też są sprawy kontrowersyjne.
- Powiedzmy, że nie uznano Stowarzyszenia za stronę...
- To było moim zdaniem tendencyjne. Ludzie nie doceniają tego, że to dzięki temu stowarzyszeniu cała sprawa z przekształceniem mieszkań ruszyła. Bylibyśmy prawdopodobnie jeszcze w powijakach. Mało tego, uważam, że słusznie został obniżony fundusz remontowy. Bo jeśli ja dzisiaj słyszę, a nie ma tego w sprawozdaniu, co zrobić z nadwyżką, którą ma spółdzielnia, a nie ma w sprawozdaniu podane - jaka to jest kwota, to dla mnie jest tu coś nie w porządku. Wyciągam z tego wniosek, że spółdzielnia ma tych pieniędzy za dużo. Pan Moroz musiałby ze stowarzyszeniem wyjaśniać praktycznie każdą pozycję. Są podane konta bankowe, a nie ma podanych zysków z wkładów w banku. Nie ma tego w ogóle w sprawozdaniu. A przecież zyski jakieś są, bo to są milionowe kwoty. To nie jest tak, że ja mam tysiąc złotych i mi parę złotych wpadnie.
- Znowu wracamy do złego komunikowania władz z członkami, braku informacji...
- Tak, jest bardzo słaba informacja i jeżeli - nie daj Boże - będzie taka sama Rada Nadzorcza, jaka była dotychczas, to stowarzyszenie jest jedyną organizacją, która nas będzie bronić. Bo przynajmniej, na podstawie tych sprawozdań, które ja mam, nie mamy żadnej obrony. A powinniśmy mieć.
Nie da się w ten sposób współpracować. Mam nadzieję, że teraz spółdzielcy wybiorą taką Radę Nadzorczą, że będzie można z nią współpracować. Przecież pan Moroz ani nikt z członków stowarzyszenia nie działa przeciw Spółdzielni i jej członkom. Mało tego, dba o to, aby ta spółdzielnia prężnie działała i dobrze gospodarzyła.
- Zmieniły się przepisy o wyborze Rady Nadzorczej. Zastanawiam się, ilu ludzi wiedziało o terminie, w jakim należy zebrać podpisy, by móc zgłosić kandydata do Rady Nadzorczej. Były takie ogłoszenia w klatkach?
- Trudno mi powiedzieć jak było gdzieś indziej, ale ja nie widziałem. Skutek braku szerszej informacji jest taki, że w Węgorzynie jest tylko jeden kandydat i wchodzi automatycznie. Podobnie jest w Resku, jest dwóch i dwóch wchodzi. Z oczekujących jest jeden i jeden wchodzi. Spośród kogo tu wybierać? Jest to jakieś nieporozumienie.
- Dziękuję za rozmowę. (KAR)