Na ten mecz kibice świdwińscy czekali niemal trzy miesiące. Faktem jest, że przez najbliższe pół roku to właśnie nasz skromny zespół potwierdził swą wyższość nad lokalnym rywalem. W meczu padły trzy bramki, ktoś mógłby powiedzieć, że dość kuriozalne, ale wczoraj mieliśmy potwierdzenie starego piłkarskiego porzekadła, że szczęście sprzyja lepszym!
Niezły orzech do zgryzienia miał duet trenerski Aksy Groszewicz – Dorosz, jak posklejać obronę pod nieobecność lidera tej formacji Krzysztofa Jagodzińskiego, ale doskonałą partię rozegrał Sławomir Rykiel, który skutecznie wypełnił tę lukę i był najlepszym zawodnikiem tego meczu.
Spotkanie rozpoczyna się od falowych ataków Spójni. Widać że Aksa czuje respekt do bardziej utytułowanego rywala i w początkowym okresie uznaje jego wyższość. Pierwsze dwadzieścia minut, co można było przewidzieć, to atak za atakiem gospodarzy. Pod bramką przyjezdnych mnożą się groźne sytuacje i co rusz dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, ale Rafał Kurlapski oraz Michał Kogut mają źle ustawione celowniki.
Nasz zespół po przetrzymaniu potężnych ataków miejscowych pomalutku rozpoczyna wypełniać przedmeczowe założenia i coraz śmielej przechodzi z głębokiej defensywy do śmielszych ataków. W 20 minucie Daniel Krawczyk bije rzut wolny z okolic prawego narożnika, ale wysoko przeniesiona piłka nie może zaskoczyć Mariusza Stachurskiego. Co nie udało się z prawej strony, to wyszło Krawczykowi z lewej. Chyba tylko on sam wie, czy miało to być dośrodkowanie czy też strzał, ale faktem jest, że od 24 minuty to Aksa strzela przepiękną bramkę. Widzieliśmy wiele bramek w wykonaniu Daniela Krawczyka, ale tak ładnej to chyba nigdy. Brawo! Na stadionie szał radości... Aksa prowadzi 0:1!!!
Nie takiego przebiegu spotkania spodziewali się kibice Spójni i co rusz głośno dopingowali swoich do walki. Miejscowi niepocieszeni takim obrotem sprawy znów groźnie atakują, ale tego dnia duet Zawadzki - Rykiel jest nie do przejścia. W tym okresie gra toczy się głównie w środkowej strefie i żaden zespół na wiele nie pozwala drugiemu. W 40 min. gospodarze przeprowadzają ciekawy atak pozycyjny. Leszek Nienartowicz decyduje się na strzał z około 28 metrów. Silna, płasko bita piłka nie powinna zaskoczyć Artura Skiby, ale ten fatalnie przepuszcza piłkę pod brzuchem i zrobiło się 1:1. No, no... taki „kartofel” dawno nie przytrafił się naszemu bramkarzowi. Tuż przed końcowym gwizdkiem na siódmym metrze piłkę otrzymuje Piotr Dziubak, ale fatalnie pudłuje. W 49 minucie arbiter kończy pierwszą połowę.
Wynik remisowy pierwszej odsłony odzwierciedla jej przebieg, choć trzeba przyznać, że to zespół gospodarzy był w niej lepszy.
Druga połowa generalnie ma ten sam przebieg. Wola zwycięstwa i determinacja w dążeniu do osiągnięcia przewagi ze strony Spójni jest niesamowita, co w zderzeniu z ambicją Aksy jest nie lada gratką dla kibiców. Mecz z minuty na minutę staje się ciekawszy i bardziej emocjonujący. Okres przewagi gospodarzy to groźne strzały Łukasza Walko oraz Bartosza Kosowskiego.
W 74 min. powinna paść bramka dla Aksy, gdyż weteran gospodarzy, Sławomir Kaszyca, po raz kolejny fatalnie gubi się w swoich dryblingach. Niestety, Kamil Łotocki przegrywa pojedynek z Mariuszem Stachurskim. Aksa dzielnie rozbija ataki Spójni i co chwila niebezpiecznie kontratakuje. Trzeba przyznać, że Aksa to niesamowicie charakterny zespół. W końcu nadchodzi upragniona zwycięska bramka. Kapitan Aksy Jacek Niburski otrzymuje piłkę od Czarka Łotockiekgo na 30 metrze i ... ni to strzał ni to podanie, ale piłka wrzucona za kołnierz Stachurskiemu zatrzepotała w siatce! Aksa prowadzi 1:2! Brawo... wasza ambicja została nagrodzona! Stadion eksplodował....
Końcówka to już ogromne nerwy i napięcie. Z jednej strony Aksa, która pragnie dowieźć wynik i z drugiej Spójnia, której najnormalniej w świecie jest wstyd, że traci punkty u siebie.
Mecz kończy się nieoczekiwanym zwycięstwem Aksy 1:2! Na nic zdało się przedłużanie meczu przez pana Terleckiego aż do 100 minut! Tego dnia Aksa była lepsza.
Były to bardzo ciekawe derby. Ku zdziwieniu wszystkich niedowiarków to zespół Aksy będzie dzierżył palmę najlepszej drużyny w Świdwinie przez najbliższe pół roku. Brawo Aksa. (dardor)