(ZŁOCIENIEC). Miniony czwartek na obradach Rady Miasta miał być ostatnim dniem nieporozumień wokół złocienieckiego targowiska - bagna, jak je nazwała pracująca tam Maria Warec. Przygotowano uchwałę do przyjęcia, przeciwko której zaprotestowała właśnie Maria Warec, upoważniona - jak mówiła - przez innych przedsiębiorców handlowców.
SPECE OD PODWYŻEK
Powiedziała; - Chciałam się zwrócić w imieniu wszystkich handlujących na targu z pytaniem, dlaczego podwyżka jest tak wysoka. W tej chwili nie ma na targowisku żadnych warunków do spokojnego handlu. Pytam, dlaczego mamy wnosić opłaty za samochody, które do tej pory nigdy nie były brane pod uwagę. I nigdzie na żadnym targowisku nie są liczone. Samochody stoją po prostu po to, aby nam pomóc. Ludzie rozstawiają namioty, a wiatr przewraca wszystko, bo ogrodzenie całe w dziurach. Samochód stoi po to, aby osłonić od wiatru i żeby zabezpieczyć namiot, który bardzo często jest nim łamany. Bardzo często jest zwyczajnie niszczony. Walczymy o to, żebyśmy mogli tam godnie pracować, nie w błocie. Nie możemy godzić się na zaproponowaną podwyżkę. Tu rozmawialiśmy w trzy osoby. Na targowisku ostatnio przedstawiłam sprawę wszystkim. Nikt nie zgadza się na tak wysoką podwyżkę. -
KONSTERNACJA SPECJALISTÓW
Dla wyjaśnienia dodajmy, że Maria Warec powiedziała, iż nie ma zgody handlujących na regulacje zaproponowane w przygotowanej uchwale, najświeższej, czym wzbudziła konsternację, gdyż wydawało się, że wszystko po negocjacjach jest już zapięte na ostatni guzik. Handlujący pod namiotami na zaproponowaną nową stawkę nie wyrazili zgody – wedle M. Warec. Różnica w tym, że jedno stoisko w zależności od oferowanego asortymentu towarów, zajmuje taką, a inne - inną powierzchnię, a opłata od metra ta sama.
Wedle danych wskazanych przez Marię Warec, handlujący do tej pory płacili za handel w warunkach złocienieckich 25 - 30 złotych. Po regulacjach złocienieckiego samorządu opłaty sięgają 120 złotych. Do tego samochód – a to już 140 złotych. Do tego jeszcze koszt przyjazdu ze Szczecinka na przykład i wszystko bierze w łeb.
Złocienieckie targowisko to jeszcze jeden aspekt. Złocieniec, i nie tylko, słynie z tego, że wszyscy handlują ze wszystkimi. Nie ma za bardzo normalnej pracy, a żyć jakoś trzeba. Dziwi, że w tak handlowej atmosferze, targowisko utrzymało się na poziomie, jak nigdzie w Europie. Z pewnością nie ma tu celowego działania, ale... Dmuchajmy na zimne. Zajmująca się sprawą przewodnicząca Rady Urszula Ptak, też z handlu żyje, dlatego jej uczestnictwo w sprawie kilku osobom wydaje się niepożądane. - Słyszałam o tym – powiedziała – ale moje intencje są jasne. W Złocieńcu musi być targowisko spełniające wszelkie standardy. Tu nie popuszczę. - Nie ma powodu, by nie traktować tych słów serio. Rada na remont targowiska środki wyznaczyła.
Maria Warec twierdziła, że ze strony handlowców nie było zgody na to, co zawarto w uchwale. Powiedziała, że na handel do Złocieńca w tej chwili nie przyjeżdża już połowa z dotychczas handlujących. To ze względu na drastycznie wysokie ceny, które są tak wysokie, a ludzie tam stoją w bagnie. Na targowisku jest niby płot, ale zdewastowany, zniszczony. Stawiają samochody, bo to jest dla nich ochrona. Zabezpieczenie od wiatru.
Radna Grażyna Kozak, od gminnych finansów, powiedziała: - Stawki za samochody Państwo sami podaliście. Za wszelkie rodzaje samochodów. -
JESZCZE RAZ PANI MARIA
Panią Marię Warec odwiedziliśmy nazajutrz po sesji w jej pracy. Na stanowisku handlowym na targowisku. Usłyszeliśmy; - Wywalczyłam zmniejszenie stawki za namioty. Z trzech na dwa złote. Chcieliśmy na stoiska z czterech złotych na trzy, ale Rada na to nie przystała. Dzisiaj ze względu na lepszą pogodę przyjechało już sporo ludzi, ale i tak nie ma wszystkich. Każdy pyta, co wywalczyliśmy i kalkuluje sobie, czy będzie dla niego tutaj praca. Do końca marca płacimy po staremu. Są tu też i tacy, którzy nie zaakceptowaliby opłaty nawet w wysokości dwóch złotych. Nie podoba nam się to, że musimy płacić za samochody. Nawet stojące w miejscach innym zupełnie niedostępnym. To na zasadzie psa ogrodnika. Kilkanaście lat na tym targowisku pracuję i dopominam się o polepszenie stanu technicznego tego miejsca, w którym często przychodzi nam stać jak w bagnie. -
CZY W ZŁOCIEŃCU JEST JAKAKOLWIEK WŁADZA?
Tygodnik Targowisko pilotował aż do dnia, kiedy sami handlowcy nie zdzierżyli, ale też dopiero wtedy, gdy zaskoczono ich horrendalną wysokością podwyżek. Dla reportera większym tu problemem jest, że owo targowisko obnaża jakby brak władzy w Złocieńcu. Owa władza do tego stopnia już przez lata skumplowała się sama ze sobą, że oprócz tego kumplostwa nie starcza jej ani sił, ani ochoty na cokolwiek. No, bo dlaczego w Złocieńcu handlowcy muszą na targowisku pracować w błocie?
Ludzie, wyborcy, to daleki plan, dalekie echo niedawnych tu wyborów samorządowych. Podobnie jak w Rosji. Nie za demokracją, a za stabilizacją. W Złocieńcu zaś - za stagnacją, co widać w załączonym tekście. Tu lud też przecież i z Białorusi, tyle, że nie z łukaszenkowej, a z naszej. To jeszcze gorzej?
Tadeusz Nosel