(RESKO. ) W ubiegłym roku w tym mieście było czterech lekarzy rodzinnych. Odkąd ich liczba zmalała do trzech
– pacjenci mają znacznie utrudniony dostęp do lekarza.
Od bieżącego roku w Resku przyjmuje trzech lekarzy rodzinnych. Na tak małą miejscowość odejście jednego z lekarzy spowodowało kolejki i nieporozumienia wśród oczekujących na poradę lekarską. Od stycznia sytuacja pogarsza się coraz bardziej. Równocześnie przepisy mówią jasno – jeśli lekarz chce zostać rodzinnym, musi mieć około 2,5 tys. pacjentów zarejestrowanych do siebie. Nie wszyscy taką możliwość posiadają, więc choć lekarzy nie brakuje, rodzinnym nie każdy może zostać. W przychodni w związku z tym ustawiają się ogromne kolejki, pacjenci otrzymują numerki, ale i tak jeśli ktoś czekał na wizytę od rana i nie dostał się do lekarza, rozpoczyna akcję numerkową od nowa – na wizytę popołudniową. Limit przyjmowania pacjentów ograniczony jest do 30. pacjentowi pozostają dwa wyjścia – upokorzyć się i prosić, by lekarz przyjął, bądź bawić się w czekanie w drugiej kolejce. Ta patowa sytuacja działa stresująco na obie strony – zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Jedni i drudzy są wyczerpani, a nerwy puszczają szybko.
Być może ta sytuacja się zmieni, skoro w Resku nadal są cztery gabinety. Tutaj też są dwa wyjścia – albo zatrudnić lekarza, który będzie miał 2,5 tys. wymaganych pacjentów, albo przebudować pomieszczenia, by ludziom czekało się przyjemniej. (mm)