(POWIAT. ) Podczas weekendu huraganowe wiatry sprawiły, że w całym regionie zgasło światło. Zerwane zostały sieci średniego i wysokiego napięcia. Słupy zostały połamane przez powalone drzewa, z dachów poleciały dachówki. Szalejąca wichura najwięcej szkód poczyniła w powiecie łobeskim i gryfickim.
W poniedziałek bez prądu pozostawali jeszcze mieszkańcy Gozdna w gminie Resko.
Wprawdzie energetycy dość szybko uporali się z zerwanymi liniami i połamanymi słupami, jednak usuwanie szkód będzie trwało jeszcze przynajmniej przez dwa tygodnie. Obecnie nie jest jeszcze znana dokładna liczba połamanych słupów i zerwanych linii, jednak wiadomo już, że najwięcej pracy energetycy mieli w Łobzie, gdzie wichura połamała 11 słupów żelbetonowych w Strzemielach i Zachełmiu. Sporo połamanych słupów było również w okolicy Bonina i Wysiedla.
Przyczyną łamania, niczym zapałki, żelbetonowych słupów były - zdaniem energetyków - w 99 proc. przewracające się drzewa. Nieracjonalne przepisy, chroniące 30-40 letnie topole, niejednokrotnie pęknięte już i zagrażające zwaleniem się, są powodem strat jakie mają miejsca przy większych wiatrach. Na wycięcie takiej topoli trzeba czekać około pół roku, po uprzednim sfotografowaniu i udokumentowaniu. Jak widać z rachunku ostatniej wichury, ten czas, to zdecydowanie za długo, by uchronić mieszkańców przed brakiem w dostawach prądu i ponoszeniem dodatkowych kosztów przy naprawach uszkodzonych linii.
Znaczną przeszkodą w usuwaniu skutków wichury były namoknięte pola przez dość intensywnie padające deszcze. Mimo tego do usuwania ostatniej awarii w Gozdnie, w gminie Resko, energetycy wyruszyli w poniedziałek rano.
Gdy służby energetyczne i strażacy walczyli z żywiołem, inni próbowali się wzbogacić. 15.latek z powiatu świdwińskiego usiłował ukraść przewody aluminiowe linii energetycznej, które... zerwała wichura. (mm)