W meczu z Darzborem Szczecinek piłkarze świdwińskiej Spójni zrobili kolejny mały kroczek, aby odzyskać zaufanie kibiców wygrali zasłużenie 3: 0, mimo, że Darzbór był wzmocniony czterema zawodnikami z pierwszego zespołu, który gra w IV lidze. Mecz rozpoczął się od obustronnych ataków obliczonych na szybkie strzelenie bramki i „ustawienie” dalszego przebiegu spotkania. Zwycięsko z tego grania wyszli gospodarze. W 14 minucie szybkie wyjście z obrony zagranie do znajdującego się w środku pola Walki i po pociągnięciu piłki na około 20 m Łukasz potężnym, ale jednocześnie precyzyjnym strzałem w prawy górny róg bramkarza gości zdobywa prowadzenie dla Spójni 1: 0. Obustronna wymiana ciosów trwa nadal, ale wynik do przerwy nie ulega zmianie. Druga część spotkania przynosi kilka znakomitych sytuacji dla obu zespołów. Zawodnik Darzbora na 7 m przecina dośrodkowanie kolegi i silnie uderza, jednak Stachurski broni i świdniwiniacy mogli odetchnąć. W 61’ rzut rożny dla Spójni wykonuje Kurlapski, piłkę bitą na krótki słupek przechwytuje na głowę Sekura i jest 2: 0. Spójnia raz po raz stwarza groźne sytuacje pod bramką Dażboru, ale Kogut, Kurlapski, Walko, marnują dogodne sytuacje do podwyższenia wyniku. W 74’ładna dla oka i jednocześnie skuteczna akcja całego zespołu świdwinian zostaje wykończona przez bramkę Kurlapskiego, który płaskim strzałem pokonuje bramkarza gości 3: 0. Tą bramką kapitan Spójni zrewanżował się kolegą z zespołu i kibicom za niewykorzystanie rzutu karnego w pierwszej połowie. Do końca meczu wynik nie ulega zmianie, mimo, że oba zespoły robiły wszystko by go zmienić. Spójni w dalszym ciągu brakuje dojrzałości boiskowej, ale trzeba obiektywnie stwierdzić, że w graniu świdinian jest coraz mniej błędów i z tego trzeba się cieszyć. Następny mecz Spójnia gra na gorącym terenie wicelidera Drzewiarza Świerszczyna, i ten mecz pokaże, na jakim etapie budowy zespołu znajduje się trener Andrzej Kucharski i jego piłkarze. ges