Sarmata: Damian Brodowicz – Dawid Grzelak, Jarek Jaszczuk, Kamil Pacelt, Damian Dzierbicki (65\' Kacper Skrobiński), Krzysztof Kieruzel, Łukasz Olechnowicz, Tomasz Surma, Wojtek Bonifrowski, Emilian Kamiński (75\' Dawid Dudek), Damian Padziński oraz Załęcki, Marcin Kamiński i Anulicz.
Sparta: Przemysław Noryca, Artur Michalski, Ryszard Jarzyna, Edward Tondrik (Zbigniew Nadkierniczny), Tomasz Sideł, Piotr Grochulski, Jarosław Konieczny, Artur Samal (Andrzej Nadkierniczny), Daniel Romańczyk, Wojciech Kliś (Michał Wójcik), Krzysztof Gwóźdź (Paweł Samal).
Bramki: dla Sarmaty - Bonifrowski 43\' oraz dla Sparty - Wójcik 70\'.
Na zakończenie pierwszej dekady rozgrywek sezonu 2007/08 doberska Sarmata w meczu derbowym podejmowała węgorzyńską Spartę. Nie najlepsze warunki do gry w postaci silnego wiatru oraz opadów deszczu spowodowały, iż poziom tego spotkania znacznie odbiegał od miana meczu na szczycie.
W pierwszej części spotkania gra głównie toczyła się na połowie gospodarzy, którzy generalnie nastawili się na grę z typowej kontry. W drugiej minucie niemal z linii końcowej płasko dośrodkował Wojtek Kliś, które ostatecznie udanie wyłapał bramkarz Sarmaty Damian Brodowicz. Trzy minuty później głębokie dośrodkowanie Piotra Grochulskiego, na raty, aczkolwiek również skutecznie, wyłapuje bramkarz doberskiego klubu. Dla odmiany w 7 minucie udaną interwencją na przedpolu popisał się Przemek Noryca, pewnie łapiąc futbolówkę niemalże na linii pola karnego, uprzedzając tym samym napastnika Sarmaty Damiana Padzińskiego. Niespełna minutę później, po raz kolejny do interwencji zmuszony był bramkarz miejscowych. Tym razem po uderzeniu głową przez Tomka Sidła. Na kolejne jakiekolwiek zagrożenie doczekaliśmy się dopiero w 27 minucie, kiedy to lekko na bramkę rywala uderzył Piotr Grochulski. Jeszcze gorętsza atmosfera zapanowała w tym samym czasie na „trybunach” stadionu, gdzie oddziały Policji wyprowadzały jednego z kibiców „Dobermanów”. W 29 minucie do prostopadłej piłki wychodzi Wojtek Kliś, jednak ta odskakuje mu na tyle, iż pada łupem bramkarza gospodarzy. W 38 minucie, co najmniej dziwnie prowadzący to spotkanie arbiter główny, przyznaje rzut wolny miejscowym. W efekcie piłka dociera na 30 metrze do Damiana Dzierbickiego, który mocnym strzałem zmusił do - jak się chwilę później okazało - kapitalnej interwencji Przemka Norycę. W 41 minucie niecelnie z linii pola karnego na bramkę rywali uderza Grochulski. Dwie minuty później pada bramka w tym spotkaniu, która do dzisiaj budzi dyskusje co do jej autora. Strzał Wojciecha Bonifrowskiego z prawej strony boiska i piłka wpada nad Norycą do bramki. Dyskusja dotyczy tego, czy Artur Michalski podbił ją jeszcze w czasie lotu myląc Norycę i strzelając „samobója”, czy też nie. Minutę później miejscowi kolejny raz poważniej zagrozili w polu karnym przyjezdnym, ale tym razem dośrodkowanie na dłuższy słupek udanie wybił Jarek Konieczny.
W drugiej połowie, oglądaliśmy równie mało podbramkowych akcji. W 49 minucie zawodnik Sarmaty uderza wprost w Norycę, który bez problemu łapie piłkę. Kolejne zagrożenie miało miejsce dopiero w 64 minucie, kiedy to dośrodkowanie w pole karne gości minęło wszystkich znajdujących się w nim piłkarzy i nieznacznie minęło słupek bramki przyjezdnych. W między czasie kontuzji doznaje Wojtek Kliś. W jego miejsce desygnowany do gry zostaje Michał Wójcik, debiutant w węgorzyńskim zespole. Kilka niezłych zagrań tego zawodnika pozwoliło wypracować podopiecznym trenera Jamrożego co raz to bardziej wyraźną przewagę. W 69 minucie Grochulski uderza z rzutu wolnego, który ostatecznie zatrzymują obrońcy stojący w bramce. Chwilę później przyjezdni wymieniają między sobą kilka podań, po których na uderzenie z dalszej odległości zdecydował się Tomasz Sideł. Bramkarz Sarmaty odbił piłkę do boku, skąd próbował dobić ją Artur Samal, ale nieudanie, za to znajdujący się w pobliżu Michał Wójcik strzałem głową bez problemów doprowadził do wyrównania. Wynik remisowy po raz wtóry podgrzał atmosferę na „trybunach”, w efekcie czego kolejny „Doberman” opuścił stadion przed czasem w asyście Policji. W 75 minucie na bramkę Sarmaty uderzał Romańczyk, jednak minimalnie niecelnie. Tuż przed końcowym gwizdkiem w polu karnym pada Romańczyk, jednak arbiter, który również miał wpływ na poziom tego spotkania, nie wskazał na rzut karny. Generalnie poziom meczu z udziałem dwóch czołowych drużyn mocno rozczarował, do czego na pewno przyczyniły się takie a nie inne warunki pogodowe, jak również ogólna dyspozycja obu zespołów. (msz)