(GRYFICE) Na uroczyste otwarcie wystawy o losach Polaków zesłanych na Syberię zorganizowanej w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gryficach, przyszło wielu zaproszonych gości i mieszkańców Gryfic.
Wśród zaproszonych gości byli: p. Małgorzata Mrozowska z IPN, nasi Sybiracy z przew. Koła p. Władysławą Zdancewicz, władze samorządowe z burmistrzem Andrzejem Szczygłem, wicestarosta Konstanty Oświęcimski, księża z obu naszych parafii oraz pan Grzegorz Burcza - pomysłodawca wystawy.
Otwarcie wystawy dnia 17 września br. przypadło w 68 rocznicę napaści Armii Czerwonej na Polskę w 1939 r. Ta napaść to był „nóż wbity w plecy narodowi Polskiemu”. W początkach II wojny światowej wypowiedzianej nam przez Niemcy hitlerowskie, 17 września 1939 r., to dzień rozpoczynający masową zsyłkę Polaków w głąb ZSRR, masowe mordy oficerów, policji i elit naszego narodu w takich miejscowościach jak: Katyń, Miednoje i inne.
Wystawa IPN robi bardzo duże wrażenie na zwiedzających, ale my, potomkowie Sybiraków, i tak nie jesteśmy w stanie objąć swoim umysłem tragedii, jaka dotknęła naszych rodzin. Bo dziś nie znamy braku chleba i nie mamy też pojęcia, jak przeżyć 50-60 stopniowe mrozy. Oni to znają, dlatego nie dziwi łza ukradkiem uroniona, jeśli na dużej mapie znajdującej się w holu biblioteki, ktoś odnalazł miejsce swej zsyłki. Nie dziwią łzy ani wzruszenie tak widoczne na twarzach naszych Sybiraków. Nas mogą zaskoczyć palące się lampki i krzewinki wrzosu postawione przez panie bibliotekarki. Pierwsze są symbolem światła, że mimo wszystko życie całkowicie nie zagasło, a drugie mówi o ciągle trwającej pamięci. Bo wrzos - to pamięć wieczna. Nie plansze z opisem tragedii i zdjęcia zesłańców ani też pochylone na stepie drewniane krzyże zrobiły na nas wrażenie, ale czerwona róża położona na drewnianej pryczy, jak człowiek, w którego żyłach zamarzła krew, czy też z głodu przestała krążyć.
Każdy ze zwiedzających wystawę przy czym innym się zaduma i ze smutkiem w sercu odejdzie. Bo prawdę o tamtych dniach poznajemy w spokoju, bez nienawiści do katów. Ale, jak mówił p. Stanisław Osajda - pamięć o tamtych dniach przekaże wnukowi Aleksandrowi, my też przekazujmy, by była znana pokoleniom.
Za samą wystawę i trud włożony przez nasze bibliotekarki w jej ekspozycję oraz pomysłodawcy panu Burczy - dziękujemy. M