Po dwóch porażkach z rzędu na V ligowym froncie płotowska Polonia jechała na mecz z Arkonią Szczecin z zamiarem zdobycia minimum jednego punktu. Niestety dzięki sędziemu i własnej nieskuteczności zrealizowała tylko plan minimum.
Mecz rozpoczął się dość kuriozalnie. Brak odpowiedniej organizacji w szczecińskim klubie sprawił, że pierwsze 11 minut drużyna grała w 9. Dwóch zawodników nie miało bowiem wymaganych regulaminem dokumentów.
Początkowy okres gry to wzajemne badanie sił. Drużyna gości nie wykorzystała przewagi dwóch zawodników, grając dość chaotycznie w ofensywie. Po wyrównaniu liczby zawodników na boisku, Arkonia zaczęła coraz śmielej poczynać sobie w ofensywie. Wśród Polonistów dobry mecz rozgrywali jednak bramkarz Waldek Domański i stoper Artur Nabrzewski.W 30 minucie gospodarze nieoczekiwanie wyszli na prowadzeni. Szybka klepka na prawym skrzydle, kilka podań i Piotruch pewnie pokonał Domańskiego.
Chwilę później bramkarz Polonii otrzymał żółtą kartkę w sytuacji, w której sam był faulowany. Prostopadłe podanie z głębi pola po ziemi i goalkeeper gości zmuszony był interweniować poza własnym polem karnym. Trafił czysto nogami w piłkę, a następnie wpadł na niego zawodnik gospodarzy. Sędzia Witold Bogulas, który wyraźnie sprzyjał w tym dniu Arkonii, gwizdnął faul na szczecinianinie a bramkarzowi Polonii pokazał „żółtko”. Jak się później okazało, to nie była jedyna dziwna interpretacja przepisów arbitra podczas tego spotkania.
Jeszcze przed przerwą goście powinni wyrównać, ale strzał z 10 metrów Pawła Mireckiego minimalnie minął bramkę.
W przerwie w szatni gości panował względny spokój i wiara w to, że jeśli nic nie stanie na przeszkodzie wynik z pewnością ulegnie zmianie.
Pierwsze pięć minut drugiej połowy to trzy bardzo dobre sytuacje do zmiany rezultatu. W końcu z prawej strony Bartosz Zajfert dośrodkował wprost na głowę Artura Kozłowskiego, a ten z 6 metrów nie dał szans bramkarzowi Arkonii.
Kolejne minuty to zacięta, często zbyt ostra walka, głównie w środku pola. Drużynie gospodarzy bardzo chciał pomóc sędzia. W pewnym momencie boczny arbiter podniósł chorągiewkę do góry, a główny gwizdnął karnego. Doszło do wymiany zdań pomiędzy arbitrem, który nie chciał swojej decyzji skonsultować z asystentem, a kapitanem Polonii Marcinem Stopą. Ostatecznie interwencja kapitana okazała się skuteczna. Po konsultacji arbiter zmienił swoją decyzję.
W końcówce obie drużyny miały szansę na zmianę wyniku. Strzał Mireckiego z ok 20 m piękną paradą obronił Ścieszyński.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem i w sumie jest to wynik sprawiedliwy. Inaczej z pewnością mecz mógłby się potoczyć, gdyby nie sędzia, który wszystkie kontrowersyjne sytuacje gwizdał na korzyść gospodarzy, wprowadzając na boisku wiele nerwowości i nie dyktując ewidentnego karnego dla Polonii po faulu na Pawle Mireckim. Druga sprawa, że goście, gdyby lepiej mieli ustawione celowniki, powinni ten mecz wygrać. Niestety, głównie brakiem skuteczności grzeszył Bartek Zajfert.
A już w najbliższą niedzielę o godz.15.00 wielkie derby powiatowe. Na boisku w Płotach, Polonia gościć będzie Spartę Gryfice. Mamy nadzieję, że będzie to wspaniałe święto piłki nożnej w lokalnym wydaniu, a najważniejsze wydarzenia będą toczyć się na boisku, a nie na trybunach. W zgodzie i przyjaźni kibice obu klubów będą dopingować swoich fanów, pozytywnie wyzwalając nadmiar energii poprzez kulturalny i głośny doping. Jednocześnie przypominamy o całkowitym zakazie spożywania napojów alkoholowych podczas imprez organizowanych na Stadionie Miejskim w Płotach.
TheFrog