(ŁOBEZ ) Czwartkowa sesja powiatu zakończyła się burzliwym wystąpieniem Henryki Pileckiej - Wiśniewskiej, dyrektor Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Łobzie (na zdjęciu obok).
Dyrektor placówki zabrała głos w związku z przesunięciem siedziby jej jednostki w budynku ŁCT. Na końcu budynku znajdowało się prywatne mieszkanie, pana Kułakowskiego. Opuścił on je i w budynku znalazło się kilka nowych pokoi. W związku z tym władze ŁCT, jeszcze w poprzedniej kadencji wystąpiły do starostwa o przesunięcie poradni i oddanie kilku pokoi. Pomysł uzyskał akceptację zarządu, jednak jego realizacja nastąpiła dopiero kilka tygodni temu. Prace zakończono w ubiegłym tygodniu. Przebieg i ich efekt końcowy wywołał oburzenie dyrektor Pileckiej.
- W ubiegłej kadencji podjęto decyzję o przesunięciu naszej placówki – mówiła dyrektor. – Przed urlopem ustaliliśmy z panem wicestarostą (Ryszardem Brodzińskim – przyp. red.), że drzwi wejściowe zostaną dostosowane dla niepełnosprawnych, powstanie osobna łazienka dla personelu i będziemy mogli swobodnie dysponować przydzielonymi nam pokojami. Gdy udałam się na urlop, zaczęły dochodzić do mnie głosy pracowników, że w placówce dzieje się źle. Nie chciałam temu wierzyć, jednak gdy powróciłam, to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg – piękna powiatowa placówka, nasze wspólne dobro, nad którym tyle lat czuwałam, została po prostu zdewastowana! Jeszcze przed rozpoczęciem prac remontowych prosiłam pana wicestarostę, by nie otwierano drzwi od dawnego mieszkania, a pokoje remontowano sukcesywnie. Gdy wróciłam, drzwi oczywiście były otwarte, a w środku panował pełen bałagan. Odebrano nam część pomieszczeń, a nową siedzibę od starej przedzielono ścianą. Nie mamy kontroli nad gabinetami, które po prostu rozdzielone są ścianą. Na dziewięciu merytorycznych pracowników mamy pięć małych pokoi. Łazienka jest zdewastowana, a stan sanitariatów to po prostu skandal. Nasza placówka jest jednostką oświatową, mamy radę pedagogiczną, ma zespół orzekający, ma terapię grupową dzieci dyslektycznych – gdzie my to mamy robić? Udałam się do pana starosty z tym problemem i usłyszałam, że spotkania te możemy organizować w sali konferencyjnej starostwa. To nie jest możliwe. W czasie remontu nie zabezpieczono komputerów, mebli i dokumentów. Dzwonią szkoły, dzwonią rodzice, a ja nie mogę wydobyć dokumentów. Pan Skoworotko (dyrektor wydziału budownictwa i architektury w starostwie – red.) pomógł mi przysyłając grupę z CIS. Ludzie ci byli pijani i cuchnący, nie zważali na nic i uszkodzili meble. To nie jest placówka pana Gutkowskiego, ani też pana Brodzińskiego, to jest placówka publiczna. Jako wieloletni pracownik tej placówki, obywatelka tego miasta i matka wyrażam protest przeciwko takiemu marnotrawstwu – mówiła wzburzona.
Słowa dyrektor placówki wywołały gorące reakcje.
- Jestem zdumiony tonem i słowami, jakich pani, którą do tej pory uważałem za koleżankę po fachu, tutaj użyła. Co zostało zdewastowane? – pytał starosta Antoni Gutkowski. - Wstydzę się, że pani jako pedagog tak emocjonalnie występuje. Sam przeprowadzałem szereg remontów jeszcze jako dyrektor szkoły i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby w tym czasie udać się na urlop. W momencie, gdy planowano zagospodarowanie mieszkania po panu Kułakowskim, nikt jeszcze nie myślał o tym, że w tym budynku znajdzie się dom dziecka. W chwili, gdy pojawiła się ta koncepcja, nie byliśmy w stanie dotrzymać wcześniejszych założeń. Mówi pani, że jest za mało pokoi, ale przecież tych ośmiu pracowników pracuje w systemie dwuzmianowym i te pokoje wystarczą im w zupełności. Z pani słów wynika, że zniszczyliśmy i zdewastowaliśmy te pomieszczenia kompletnie. Używa pani również mocnych słów wobec pracowników CIS – niech pani zastanowi się, co pani mówi i jakie to może mieć konsekwencje. -
Do wypowiedzi na temat pracowników CIS odniósł się dyrektor PUP Jarosław Namaczyński.
- W związku z tym, że PUP wraz Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie współtworzy CIS, a padły tu oskarżenia pod adresem uczestników centrum, jestem zmuszony odnieść się do pani słów. Dziwię się, że pani takie słowa wypowiada. To może skończyć się w sądzie. Nadzór nad pracownikami z CIS sprawował pan Czesław Skoworotko i nikt nie zgłaszał wobec nich żadnych zastrzeżeń. Wiem, że ludzie ci nie są aniołkami i sami mamy z nimi czasem problemy. Skoro jednak jest pani takim świetnym powiatowym pracownikiem, to dlaczego nie zareagowała pani widząc pijanych pracowników? Kilkakrotnie spotykaliśmy się z panem Skoworotko i panami starostami w kwestii tych remontów. Pani tam nie było. Z tego co wiem, remont ten wykonany jest metodą gospodarską – CIS za to pieniędzy nie otrzyma, więc trudno wymagać tam Bóg wie jakiej jakości. Zrzuca pani winę na wszystkich po kolei, nie patrząc na własną nieudolność. Powtarzam: zastanowimy się nad skierowaniem przeciwko pani pozwu do sądu – powiedział Namaczyński.
- Jestem zażenowany wystąpieniem pani dyrektor – stwierdził wicestarosta Brodziński. – Jeżeli chodzi o dewastację – nawet jeżeli coś tam zostało popsute, to rozmowa o tym nie powinna mieć miejsca tutaj. W tym samym standardzie zostało zbudowane starostwo, ŁCT i CIS. Nie dajmy się zwariować. Jedyne co tam trzeba jeszcze zrobić, to położyć kilka metrów paneli, a łazienkę wystarczy umyć. Z czasem wprowadzimy tam kolejne udogodnienia. - powiedział. (gp)