Włamywacz ma na koncie nie tylko jubilera, ale znacznie więcej kradzieży
(ŁOBEZ) Szczeciński włamywacz, który w ubiegłym tygodniu włamał się do jubilera na ulicy Niepodległości, został ponownie zatrzymany przez policjantów w nocy
z 30 na 31 sierpnia.
Do pierwszego zatrzymania Łukasza G. doszło w ubiegły poniedziałek, wkrótce po nocnym włamaniu do jubilera. Wraz z nim zatrzymano jeszcze jednego mężczyznę, który - jak okazało się kilka dni później - nie miał nic wspólnego z włamaniem i w sprawie będzie brał udział jako świadek. Dzisiaj znamy już dokładną wartość zagarniętego wówczas łupu. Włamywacz ukradł 50 zegarków i 40 sztuk biżuterii. Całość oszacowano na 5800 zł. Część swojego łupu sprawca zakopał.
25-letni Łukasz G., były łobezianin, w trakcie przesłuchania przyznał się do kilku czynów popełnionych w ciągu ostatniego miesiąca na terenie gminy.
8 sierpnia około godziny 4:30 wtargnął na teren jednej z posesji. Cztery godziny później okradł w szalecie miejskim na ulicy Browarnej Teresę S., zabierając jej torebkę, dokumenty i pieniądze. 11 sierpnia na ulicy Niepodległości, okradł kompletnie pijanego Artura L., zabierając mu telefon komórkowy, złoty łańcuszek, obławiając się na 2700 zł. Tydzień później na ulicy Segala zabrał z pokrycia rur cieplnych ZEC 14 metrów blachy aluminiowej.
Jego przyznanie się skłoniło policję do zwolnienia go 30 sierpnia i objęcia go policyjnym dozorem. Jednakże tej samej nocy Łukasz G. dał policjantom kolejny powód do zatrzymania. Około 1:00 w nocy został zauważony przez patrol policji. Funkcjonariusze postanowili go obserwować. Ten idąc ulicą Orzeszkową, obok jednego z bloków rozbił pięścią tylną szybę samochodu Forda Mondeo, należącego do Wiktora M. Po chwili został zatrzymany przez policjantów i doprowadzony na komendę.
Łukasz G. tłumaczył się, że wybił szybę, myśląc, że mści się na mężczyźnie, z którym został zatrzymany po napadzie, a którego podejrzewał o „wsypę”. Tuż po wybiciu szyby zadzwonił do niego, informując go o swojej zemście. Ten zdziwiony, zadzwonił na policję, mówiąc, że dzwonił do niego Łukasz G, i powiedział mu o zbitej szybie. Tyle, że jak stwierdził mężczyzna, jego samochód stoi na podwórku nietknięty. Sprawcy pomyliły się po prostu samochody. Policjanci po postawieniu zarzutów, skierowali do prokuratury wniosek o areszt tymczasowy. Ta postanowiła jednak utrzymać dozór policyjny. (gp)