(ZŁOCIENIEC.) FRANKOWSKIEGO WYROLOWALI, BY WROLOWAĆ OBCEGO, I WROLOWALI OBCEGO, A ON ICH WYROLOWAŁ???
Plaża nad Siecinem, Gęsia Łączka, nie wystartowała do dzisiaj. Sprawdzaliśmy to w poniedziałek. Niestety, nieczynna. Mimo to, zainstalowali się tam biwakowicze. Ze Świdwina. Pytani o wrażenia z pobytu, nie chcieli zbytnio rozmawiać.
Oficjalnie w żadnym wypadku. Powiedzieli jednak; - Jakieś opłaty są tu pobierane, ale nie podamy szczegółów. - Pobyt zaliczają do fatalnych. Dlaczego? - Obiekt nie jest czynny. W porównaniu do roku poprzedniego, w fatalnym stanie są toalety. Nie sposób znaleźć gospodarza. Nie ma go też w nocy. Trochę z tego powodu straszno. Nikt niczego nie pilnuje, mimo, że jakieś opłaty są podobno pobierane. Na ten temat nic więcej nie powiemy. Nie ma ratownika. Nie ma sprzętu wodnego. Żadnego kiosku z lodami, z podręczną - nie tylko żywnością. Z napojami. Słowem, w porównaniu do lat poprzednich, to tu się wszystko skończyło – słyszał reporter.
W wodzie jeziora trójeczka dzieci w miejscu chyba najbardziej niebezpiecznym W oddali pokaźna grupka plażowiczów. Na wodzie jedna deska. Pusto, smętnie, czuje się brak gospodarza.
W budce kilkoro młodych ludzi. Zapytani o to, co tutaj robią, powiedzieli, że nie udzielą żadnych informacji. Podają telefon do dzierżawcy. Napomykają, że dzierżawca ma sporo takich obiektów, i dlatego ten nieco zaniedbał. Nie uruchomił go, ale uruchomi. Przyczyną zwłoki też i to, że jego firma miała problemy z tak zwanym regonem.
Tygodnik został też w tej sprawie poproszony przez panią Cz. o odnotowanie jej wypowiedzi. - Tydzień temu na Gęsią Łączkę powiozłam znajomych z Niemiec i ze Śląska. Byliśmy wstrząśnięci bałaganem, jaki tam zastaliśmy. Żadnego gospodarza. Jak był tam Frankowski, to była kultura. Sklepiki, pożywienie, lody, napoje, imprezy. Można było przemile zamieszkać. A teraz – pusto, smutno, brudno. Nic się tam nie dzieje. Moi goście wybrali się tam z namiotem, myślałam, że będzie tam, jak każdego roku. Tam każdego roku było kulturalnie. Teraz, jeden wielki bałagan. A śmieci to całe kupy. Nawet tam nie posiedzieliśmy chwilki. Pojechaliśmy gdzieś indziej. Na wyspę Ostrów. -
Andrzej T., przedsiębiorca pracujący w turystyce; - Dzierżawca Gęsiej Łączki wszedł tam, bo zapłacił sporą kaucję. Dyrektor M. Stochaj mówił, że firma nie jest stratna na niczym. Tyle, że nie ma plaży. Ten, kto wygrał przetarg, miał podobno kłopoty z regonem. Odłączyli mu tego powodu nawet prąd. Tak słyszałem. Odebranie Frankowskiemu plaży uważam za nieporozumienie typowo złocienieckie. Tu nie wierzy się we własne siły, tu każdemu, kto przychodzi z zewnątrz chciałoby się wejść - nie powiem gdzie. To symptom tutejszej władzy. Nie wierzy się w swoich ludzi. No i stało się tak, jak to mamy teraz. O czym tu dalej gadać? -
Połączyliśmy się z aktualnym dzierżawcą “Oślej Łączki”, panem P. Usłyszeliśmy; - Plaża jest czynna. Jest zadbana. Jedynie tylko był problem, że nie mieliśmy tam prądu. Pogoda była taka, jaka była i dlatego nie zwoziłem tego wszystkiego. Nie są tam pobierane żadne opłaty. To absolutnie nie. Ja tych plaż mam dużo więcej. Mam nawet jeziorka prywatne. Wszystko mam zadbane. Zapraszam na rozmowę. Na Gęsiej Łączce było coś takiego: jak te deszcze lały, to ja nie chciałem tam się zwozić ze wszystkim. Po prostu nie było ludzi. Żadna robota w takich okolicznościach. Teraz w każdej chwili zwieziemy tam gastronomię, bo przecież na tym najbardziej mi zależy. Płacę dzierżawę. A to, co tam się wokół tego dzieje, to zwykle złośliwości. Ja w każdej chwili jestem w stanie rozmawiać na te tematy i wytłumaczyć się ze wszystkiego. -
Widać z powyższego, że zrywanie Jacka Frankowskiego z Gęsiej Łączki nie miało sensownych podstaw. Cieszy, że tylu ludzi w mieście stanęło w jego obronie. Także goście z Polski i z Europy. Zdaje się, że nawet, jeśli obecna „Ośla” Łączka ruszy lada dzień, to bez tego swoistego frankowsko – złocienieckiego klimatu, nie będzie to już to. Bo okazało się, że tego rodzaju miejsce może być swoistą instytucją kulturalną, jak to było w przypadku Jacka Frankowskiego. Teraz, zwykły handelek też może nie przypaść do gustu nikomu, choćby nie wiem jak dobrze był zorganizowany.
Z Jackiem Frankowskim Gęsia Łączka wchodziła do tutejszej Małej Ojczyzny. Była jej istotną częścią. I wyszła, i sobie poszła. Nie wróci? A Jacek Frankowski po przeprosinach może jednak by wrócił. Na swoje przecież... Może nawet szefem OSiRu zgodziłby się zostać. On ma pojecie o wielkości Małych Ojczyzn. A inni – na zawsze pozostaną tu inni!!! Bo byli nimi zawsze.
Tadeusz Nosel
szkoda że Gęsia Łączka sie skończyła. Było tam naprawde fajnie. Miała swój klimat.
Powinien wstydzic sie ten kto podjął decyzje o zmianie dzierżawcy. niewypał.
~GAL ANONIM
2007.07.30 19.57.04
Ludzie z przeszłością partyjną nie mają honoru,tu się liczą stare układy.Więc o przeprosinach niema mowy.
~Gość
2007.07.26 10.41.05
dyrektor OSIRU Franka powinien na kolanach pszeprosić albo z honorem oddać mu swoje stanowisko