To pytanie trzeba postawić mając w pamięci poprzednie walne klubu Drawa, które odbyło się zaledwie trzy lata temu, w połowie stycznia 2004 roku. Wtedy też wybierano nowy zarząd, z nadzieją, że będzie lepiej. Po zawirowaniach całej kadencji na prostą wyprowadzili go wtedy prezes Stanisław Sarzała, Andrzej Kaczyński i właśnie Andrzej Kobryś, zostawiając po sobie zakupiony autokar i kilkaset złotych na koncie. Schedę przejął wtedy zarząd w składzie: prezes Leszek Andrukianiec i członkowie: Romuald Żukowski, Stanisław Sarzała, Zbigniew Jakomulski, Roman Bogin, Zygmunt Wesołowski, Leszek Woliński, Artur Kapeliński i Eugeniusz Terlecki. Wtedy na walnym pojawiło się około pięćdziesiąt osób, teraz trzydzieści. Liczba kibiców na trybunach topniała z roku na rok, chociaż Drawa nie grała szczególnie gorzej. Bardzo możliwe, że wyznaczona na wakacje data zebrania walnego uniemożliwiła udział w nim większej ilości członków klubu.
Dokonane zmiany każą postawić pytanie o ich jakość – czy aby nie jest tak, że wszystko zmienia się po to, aby nic nie zmienić. Te roszady następują wciąż w obrębie tych samych nazwisk. Przecież w starym zarządzie były trzy osoby, które są w nowym lub z nim współpracują. Czy nie miały wpływu na to co się działo w klubie przez minione trzy lata; choćby na to, że w autobusie polewało się wódkę i piło na oczach zawodników? Jeżeli wtedy nie mogli tego zmienić, to czy będą mogli teraz? I czy będą chcieli? Te bolesne pytania trzeba stawiać w imię wyższych wartości, jakimi są wychowanie młodzieży i jej sportowa oraz społeczna edukacja. Musi niepokoić brak w zarządzie choćby jednego nowego nazwiska, kogoś z młodszego pokolenia działaczy sportowych, co świadczy o hermetyczności tego środowiska. Wszyscy dobrze wiemy, czym grozi brak dopływu do drużyny młodych zawodników, a przecież ta sama reguła dotyczy wszelkiej innej działalności, a więc i działaczy sportowych również. Oczywiście można funkcjonować w obrębie tych samych nazwisk bez wymiany pokoleniowej; działaczy, sponsorów, kibiców – ale jak długo i z jakim efektem? Do kolejnej zapaści – organizacyjnej, finansowej, sportowej? Przykład Pogoni Ptaka pokazuje, że nie tylko pieniądze decydują o powodzeniu w sporcie, a mam wrażenie, że większość działaczy właśnie tak myśli. Jak będą pieniądze, to będą wyniki i wszystko się samo ułoży. Tylko wtedy zbyt często znika z horyzontu zasadniczy cel, na który te pieniądze są przeznaczane – wychowanie sportowe dzieci i młodzieży. Można mieć pieniądze i ligowe wyniki, a nie osiągać tego celu. To jest właśnie pułapka takiego myślenia.
Ja życzę nowemu zarządowi, by mu się udało ten zasadniczy cel osiągnąć. A przynajmniej do niego zmierzać. Na otwarciu zawsze jest jakiś kredyt zaufania. Ma go szczególnie nowy prezes Andrzej Kobryś, któremu członkowie klubu powierzyli swoje nadzieje wybierając go jednogłośnie. Czy sobie poradzi? Mając mandat klubowych wyborców ma pełne prawo te zmiany realizować.
Kazimierz Rynkiewicz