KTO OCZYŚCI DRAWĘ? KTO ZMIENI DNI DRAWSKA?
Już za tydzień ma odbyć się walne zebranie członków klubu „Drawa”. Ma to być zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Ustępujący zarząd klubu będzie musiał przedstawić to, co zrobił w minionej kadencji, a następnie odbędą się wybory nowego zarządu. Co prawda Drawa nie awansowała do IV ligi, ale drugie miejsce w tabeli nie jest też najgorszym wynikiem. To jednak wydaje się być wyłącznie sukcesem piłkarzy.
Co za swój sukces uznają działacze klubu? Dowiemy się zapewne na walnym. Jednak już dzisiaj można powiedzieć, że ten zarząd nie zapisze się pozytywnie w historii klubu. Z powodu pijaństwa działaczy, co im zarzucono publicznie jakiś czas temu, i po raz drugi całkiem niedawno, bo pod koniec maja br. W tej sprawie ponownie interweniował do redakcji pan Zbigniew Szwajkowski, który jako jedyny ma odwagę głośno o tym mówić. Wydaje się jednak być głosem wołającym na puszczy drawskich układów, powiązań i obojętności.
„Apeluję do kibiców klubu, aby wpłynęli na zarząd i głośno zażądali jego ustąpienia. Cierpi na tym praca z młodzieżą i szkodzi to wizerunkowi naszego miasta” - napisał w liście do redakcji.
Prawdę mówiąc nie chciałem robić z tego sprawy publicznej tuż przed ważnym meczem finałowym z Lechem Czaplinek, by nie deprymować zawodników, nie obciążać ich balastem złych opinii o klubie, w którym grają. Są młodzi i przeżywają takie sprawy podwójnie, a przecież powinni skupić się na grze.
Jest po sezonie, a przed walnym zebraniem członków klubu, więc do sprawy należy wrócić i przyłączyć się do apelu pana Szwajkowskiego – już dość pijaństwa w Drawie. Czas z tym skończyć i walne w pierwszej kolejności powinno zająć się tym problemem i go skutecznie rozwiązać. Bez tego Drawa nie ma co marzyć o sportowych sukcesach i przede wszystkim o kibicach na trybunach. A to przecież dla nich się gra, czego przykładem są kibice z Czaplinka.
Z takiej złej atmosfery rodzi się prędzej czy później stadionowe chuligaństwo. Zastanawiam się, jak podczas meczu towarzyskiego z Hutnikiem Szczecin, podczas turnieju im. Pytla, mogło dojść do przepychanek i bijatyki, ale doszło. Z jednej strony szczytny turniej, gra dla zabawy, przyjeżdżają goście, a tu nagle tyle agresji. Bez sensu. Przecież następnym razem nikt na taki turniej nie przyjedzie i Drawa będzie grała sama ze sobą. Piłkarze na działaczy i wtedy będzie można nawet prać się po gębach. Tylko wcześniej trzeba zmienić nazwę z Pytla na turniej im. Gołoty. Tak nisko to wszystko upadło.
Ale tę równię pochyłą, po której staczała się Drawa, można było widzieć dużo wcześniej i w szerszym wymiarze drawskiej kultury. Radni tracili mandaty za pijaństwo, niedawno jadąc na gazie wypadek spowodował skarbnik powiatu. Dni Drawska to – jak zauważa czytelnik w liście do redakcji – wielkie pijaństwo. Do tego bijatyka, na szczęście szybko opanowana przez służby mundurowe. Pyta - co na to komisja antyalkoholowa w gminie. Pytań jest więcej. Co na to drawski ośrodek kultury i gdzie ta kultura? Czy ten ośrodek ją kreuje takimi imprezami, czy tylko rzuca rozrywkowe ochłapy spragnionej gawiedzi umywając ręce od kultury wartości? Pytanie jest proste – po co ten alkohol na koncercie był, te budy z piwem? Tylko niech nikt nie mówi, że ośrodek kultury zarabiał na tym pieniądze, bo w takim przypadku jutro ośrodek kultury można zamienić na jedną wielką budę z piwem i będzie jeszcze więcej pieniędzy w miejskiej kasie. Tylko że w kasie ośrodka jest tych pieniędzy ponad milion, a kultury tyle, co kot napłakał.
Jeżeli Dni Drawska mają być obchodami, to warto zapytać – czego. Jeżeli jakiejś rocznicy miasta, to warto zapytać, czy miasto żyje tylko piwem i rozrywką. No, jeszcze sportem, ale to garstka ciągle tych samych ludzi. A pozostali? Inne tematy?
Przypadkiem zobaczyłem plakat z obchodów Dni Stargardu i wyczytałem, że jednym z punktów tej imprezy był... „Szczyt gospodarczy”. Tam widać, że życie w mieście ma wiele wymiarów; gospodarczy, naukowy, kulturalny, sportowy i także rozrywkowy (np. gospels). W Drawsku Pomorskim dominuje muzyka (najniższej jakości) i piwo. Tudzież namiastka sportu – czyli pokazówki. To świadczy o prymitywizmie kulturowym ludzi odpowiedzialnych za życie i rozwój miasta. Serwując im taką prymitywną rozrywkę zakrapianą piwem świadczą o samych sobie. Nie wyszli poza opłotki pegeeru. Tam też ludzie cieszyli się, jak im dano za darmo bilet na koncert lub jak do wsi przyjechał jakiś grajek i pograł. Ludzie oczywiście za to zapłacili, tak jak mieszkańcy zapłacili za Dni Drawska i to zapewne niemało, w podatkach, ale wrażenie zostało zrobione.
Pijaństwo w Drawie, pijaństwo podczas Dni Drawska, pijaństwo radnych i urzędników, ludzi młodych, dzieci... Skądś biorą przykład, czerpią wzorce. Czyżby wszyscy zalewali ROBAKA? Co gryzie to miasto? Kazimierz Rynkiewicz