(ŁOBEZ) – Mamy teraz najlepszy czas na scalanie i powiększanie gospodarstw rolnych. Rosną ceny wszystkich nieruchomości, w tym również ceny ziemi rolnej. Do 2012 roku rolnicy będą mieli zagwarantowane dopłaty. To już w zasadzie ostatni termin na poprawę sytuacji rolników – stwierdził na poniedziałkowym spotkaniu Powiatowej Rady Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej Szczepan Olesiński, administrator goleniowsko–łobeskiej jednostki Oddziału Terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych
W spotkaniu uczestniczyli dość licznie rolnicy, w tym członkowie rady, wójt Radowa Małego Józef Wypijewski, burmistrz Łobza Ryszard Sola, burmistrz Węgorzyna Grażyna Karpowicz, dyrektor łobeskiego oddziału ARiMR Jan Białkowski, dyrektor JGZ ANR w Nowogardzie Szczepan Olesiński, kierownik zasobu szczecińskiego oddziału ANR Ryszard Laska oraz Tadeusz Brzozowski z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach.
W tym roku ruszą kolejne przetargi na dzierżawę gruntów, skierowane dla rolników z danych gmin. Doświadczenie rolników na tym polu jest - niestety - nie zawsze pozytywne. Do przetargów często startują pseudorolnicy, którzy dzierżawią jeden hektar, meldują się w danej gminie tuż przed terminem i stają do przetargu jako miejscowi rolnicy, licząc na dopłaty.
- Mieszka taki na piątym piętrze, pracuje jako kominiarz i startuje podstawiony za kogoś w przetargu, mieniąc się rolnikiem tylko dlatego, że kilkanaście lat temu kończył szkołę rolniczą – skwitował Ryszard Pękala z Reska, członek powiatowej rady ZIR, delegat na walne Izby.
Dotychczasowa sytuacja rolników w powiecie łobeskim, w kontekście działań agencji, pozostawia wiele do życzenia. Jak przyznał Szczepan Olesiński, działania agencji w powiecie łobeskim doprowadziły do stanu, w którym – by agencja spełniła w całości swoją rolę – jej łobeska komórka trwać jeszcze powinna około 40 lat. Do chwili obecnej w zasobie ANR na terenie powiatu znajduje się 32 tys. hektarów ziemi, znajdującej się w dzierżawie i 6,9 tys. ha ziemi wolnej. W 1992 roku, gdy istniejąca jeszcze pod inną nazwą agencja przejmowała grunty po zlikwidowanych państwowych gospodarstwach rolnych zasób ten wynosił 55 tys. ha. Agencja w niewielkim stopniu wywiązała się z powierzonych jej na tym terenie zadań. Wynika to być może z niewielkiej zamożności mieszkańców powiatu. Warto jednak zwrócić uwagę na ilość ziemi dzierżawionej bezumownie. Jeszcze rok temu było to 4,5 tys. hektarów. Dzisiaj po działaniach nowego administratora jednostki, pozostaje jeszcze 2 tys. ha tak użytkowanej ziemi.
Inną kwestią jest dzierżawienie przez agencję ziemi różnym, często zagranicznym spółkom, zajmującym spore areały pod – tak jak ma to miejsce w Węgorzynie – uprawę orzecha włoskiego. W samej Ginawie około pięciuset hektarów zajmowanych jest pod tę uprawę.
Sytuacja jest dość szczególna i istotna dla lokalnego rynku. W opracowanej przez ZODR w Barzkowicach specyfikacji dotyczącej najlepszej struktury gospodarstw rolniczych, znalazł się zapis, określający 200-hektarowe gospodarstwa jako najlepsze nie tylko dla rolników, ale i dla lokalnej gospodarki. Według Jana Białkowskiego, szefa łobeskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, tego typu gospodarstwa są w stanie utrzymać się nawet bez dopłat i tylko przy takim areale są w stanie konkurować z gospodarstwami z sąsiedniej Branderburgii. Istotny jest tutaj nie tylko aspekt konkurencyjności wobec farmerów zza granicy, ale też kwestia absorbowania przez lokalny rynek pieniędzy unijnych. Tylko średnie rodzinne przedsiębiorstwa mogą pozyskane z dopłat pieniądze przeznaczać na modernizację i zostawiać w ten sposób część pieniędzy na lokalnym rynku, wspierając zamówieniami rodzimych producentów. Inaczej sprawa ma się w sytuacji, gdy dzierżawcą, bądź właścicielem dużego areału, jest jakaś zagraniczna spółka, otrzymująca dopłaty z tytułu uprawianej ziemi. Pieniądze te wyciekają z lokalnego rynku na zewnątrz, zaraz po tym, jak do niego z zewnątrz trafią. W takim obiegu pieniędzy gros środków finansowych otrzymywanych w większości z zachodniej Europy, wraca tam ponownie.
Struktura własności ziemi w powiecie pozostawia wiele do życzenia. Najdosadniej wyraził to Henryk Rudzki, łobeski członek powiatowej rady ZIR
- Na początku lat 90-tych na majątku PGR-ów wzbogaciła się ich dawna kadra, należąca w większości do PZPR – stwierdził.
Określenie być może dosadne, ale problem jest tutaj istotny, zważywszy na dość niewielki areał, jakim dysponuje wielu rolników w powiecie.
- 40, 50 – hektarowe gospodarstwa nie będą w stanie sprostać konkurencji, a ich młodzi właściciele nie widząc możliwości rozwoju opuszczą je, wyjeżdżając zapewne za granicę – komentował sytuację przewodniczący łobeskiej rady Julian Sierpiński.
Na przeszkodzie rolnikom, dążącym do powiększenie areałów stoją również plany i studia zagospodarowania przestrzennego gmin. Najlepszym przykładem jest tutaj Węgorzyno, gmina, na której opierali się specjaliści z Barzkowic, w czasie opracowania modelowego gospodarstwa dla województwa zachodniopomorskiego. W Węgorzynie cena jednego hektara ziemi, należącej do agencji, jest czterokrotnie wyższa od cen w sąsiednim Ińsku, gdzie klasa gruntów jest podobna. Wartość ta jest wynikiem wyceny dokonywanej przez powołanego przez ANR biegłego. Ten wyceniając dany grunt opiera się w znacznej mierze na planie, bądź studium zagospodarowania przestrzennego gminy. W studium zagospodarowania w Węgorzynie jeszcze za poprzednich rządów burmistrz Grażyny Karpowicz znalazł sie zapis określający znaczną część terenów jako działki rekreacyjne – dużo droższe od rolnych.
Obecna na spotkaniu burmistrz Węgorzyna tłumaczyła taki zapis koniecznością uwzględnienia walorów turystycznych gminy, posiadającej największą ilość jezior w powiecie. Zakwestionowała jednak jednocześnie wycenę jednej z działek w Przytoni, gdzie część wycenionych 32 ha nie jest, w opinii burmistrz Karpowicz, w całości terenem rolniczym. Dodała jednak, że jeszcze w tym roku opracowane zostanie nowe studium, uwzględniające w większym zakresie potrzeby rolników.
Większość zarzutów, jakie padają wobec agencji, dotyczą również niedoinformowania rolników przez agencję. Ryszard Pękala apelował o zorganizowanie serii spotkań z rolnikami każdej gminy, w celu szczegółowego poinformowania ich o możliwościach powiększenia gospodarstw.
Nasze lokalne rolnictwo stoi teraz przed jedną z ostatnich właściwie szans na rozwój. Jego pełne umożliwienie będzie miało decydujący wpływ na przyszłość tego, jakby nie patrzeć, rolniczego powiatu. (gp)