ŚWIATOWID Łobez – MEWA Resko 2:1 (1:1)
Światowid: Krystosiak – Brona, Koba, Duczyński, Kacprzak, Grzywacz, Osiński, Łań, Iwachniuk, Mosiądz, Michałowski.
Mewa: Ostrowski – Kęsy, Pawłowski M., Żurawik (Błaszczyk), Pawłowski A., Frost (Grygiel), Łacwik (Deuter), Wasiak, Majewski (Wójtowicz), Gradus, Pietrowski.
Bramki: dla Mewy Wasiak 20\'’, dla Światowida Kacprzak 38\' i Koba 68\'.
Kartki czerwone: Łań i Osiński ze Światowida oraz Gradus z Mewy.
To był dziwny mecz; Mewa prowadziła ze Światowidem w Łobzie już po 20 sekundach, gdy zaraz po wybiciu piłki ze środka boiska poszło podanie na skrzydło do Majewskiego, który dośrodkował, a tam nie upilnowany Klaudiusz Wasiak wbił ją do bramki Krystosiaka. Według bocznych obserwatorów Majewski w momencie podania był na spalonym, ale sędzia boczna nie podniosła chorągiewki. W 38 min. wyrównał Kamil Kacprzak, ale już dwie minuty później Światowid grał w dziesiątkę. W drugiej połowie już w dziewiątkę. Wydawało się więc, że Mewa wykorzysta przewagę aż dwóch zawodników, ale nie tylko że nie wykorzystała, to jeszcze straciła gola. W 68 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego ładną bramkę głową zdobył Michał Koba. Kilka minut później po zobaczeniu czerwonej kartki boisko opuścił Marek Gradus i ostatecznie Mewa musiała uznać wyższość młodych piłkarzy z Łobza nad weteranami z Reska.
- Ta porażka to wstyd. Przegraliśmy na własne życzenie. Moi zawodnicy przeszli obok meczu. Najbardziej boli, że nie wszyscy dają z siebie wszystko i po niektórych ta porażka spłynęła jak woda po kaczce. - żalił się po meczu trener Mewy Dariusz Kęsy.