(ZŁOCIENIEC) Psie i kocie sprawy już w randze kataklizmu
Starsza pani do reportera Tygodnika przy fotografowaniu przez niego przewróconego kiosku z akcesoriami cmentarnymi.
- Niech pan opisze to, co się dzieje na placyku niby zieleni na rogu ulic Władysława Sikorskiego i Wolności. Już przed szóstą rano wychodzą na ten skraweczek ziemi okoliczni mieszkańcy z psami. Wszystkie psiny kupy walą w tę trawkę. Niby zielono tam, a przecież tak naprawdę, to zupełnie inaczej. Czy nie da się zapobiec tej g....... pladze? Gdzie jest Sanepid? Przecież teraz odchody psów z wiosennym wiatrem wpadają do wietrzących się mieszkań. Wczoraj, z okna, takiej jednej zwróciłam uwagę. A ona: jak się nie zamkniesz, to dostaniesz kamulcem. Poczułam się tak, jakbym tym kamulcem już dostała. -
Jest kilka miejsc w mieście, tak zwanych placów ogólnie dostępnych o charakterze rekreacyjnym, które z rekreacją mają tyle wspólnego, co nic. To zwykłe odchodziarnie psie – z wielkim wysiłkiem twórczo podchodząc do i tak trudnej przecież polszczyzny. Służby oczyszczania miasta winne już się nieco sprężyć, bo problem stał się dokuczliwy. Z psich podatków pora kupić odpowiedni sprzęt i coś z tym wszystkim zrobić, bo psia sepsa to chyba nie są żarty, ale nie tylko dlatego przecież. Każdy chciałby mieć pewność, że wiaterek wiosenny wpadający do jego mieszkania, to rzeczywiście wiaterek wiosenny.
Na Osiedlu Czaplineckim Tygodnik spotkał pana Lucjana O. z dorodnym czworonogiem, po którym pan Lucjan ze stosowną rękawiczką zebrał to, czego sam pies zebrać nie potrafi. Człowiek swoje zwierzęta oduczył zakopywania odchodów w ziemi. Tak mają teraz i psy, i koty. Tak ma teraz i człowiek. (oma)
niech ta stara maruda sobie sie zamjmnie a nie ludzi sie czepia bo tylko w tym zlociencu jakkomus cos sie nie podoba to tylko po 60-tce...inny otwieraja okna i im pasuje ale nie zawsze musie sie znaleść ktośco mu przeszkadza...jak jej nie pasuje to niech zalozy dzialalnośc gospodarczą i sprząta odchody i bedzie z tego powodu miala przychody:)