U zbiegu ulic Sienkiewicza i Gdańskiej w Gryficach był sobie wolny, niezagospodarowany dość duży plac, przez który mieszkańcy wytyczyli sobie drogę dojazdową na tzw. skróty. Było swojsko. Chłopcy z nudów, we własnym zakresie zmontowali sobie kosz do koszykówki i grali do upadłego w czasie wolnym od zajęć, bywało że do późnych godzin wieczornych.
Aż miejscem zainteresowali się spece od telefonii komórkowej. Chcieli w tym miejscu zafundować mieszkańcom przekaźnik. Ludzie mądrzy, zgody nie wyrazili. Elektrownia po długich namowach i przekonywaniach uzyskała zgodę mieszkańców na postawienie stacji transformatorowej i rozdzielczej. Ale burmistrz Andrzej Szczygieł jesienią 2006r. też dojrzał ten skrawek ziemi i szanse na zwiększoną ilość wyborczych głosów na swoim koncie. Przystąpił do akcji zagospodarowywania terenu. Chłopcy usunęli kosz do gry, bo w przedwyborczym szale obietnic, obiecano im wytyczenie boiska do gry w kosza łącznie z już trwałą instalacją nowych koszy. Skrawek ziemi szybko obsadzono patykami, które w przyszłości mają stanowić żywopłot, posadzono około 20 sztuk krzewów, w tym część świerków, by zawsze było zielono. Jest zielono i czerwono ze złości. Bo żywopłot od lini ulicy nie odgradza żaden krawężnik, sam teren nie został zniwelowany, linia skrótowa drogi, jak przecinała plac, tak przecina, zjeżdżalnia i mini plac zabaw dla maluchów, stawiane szybko i byle jak, już się rozłażą. Boiska ani koszy nie ma i pewnie nie będzie. Wybory wygrane, ciepły fotelik dalej jest i sprawa zakończona. Naiwni, wierzyli w słowa bez pokrycia i głosowali solidnie, co jasno wynika z wyborczej analizy. Byli za starym i jednocześnie nowym burmistrzem. Można by było powiedzieć: dobrze im tak, co chcieli to mają. Otóż nie! Mieszkańcy ulicy Sienkiewicza i Gdańskiej wierzyli, że obietnice są prawdą. Dlatego w imię tamtych obietnic wielokrotnie składanych mieszkańcom tego rejonu miasta, na różnych spotkaniach z panem Burmistrzem, czas wielki ku temu, by wziąć się do pracy i obietnice przełożyć w realny kształt. To jest; zniwelować cały teren, drewniane konstrukcje placu zabaw umocować tak, by nie „fruwały” po ulicy ani maluchom nad głowami. Wytyczyć boisko, postawić kosze, zamontować kilka ławek, np. z przeciętych drewnianych bali, na których będą mogły usiąść matki czy babcie pilnujące dzieci. Ten teren może być rekreacyjny, trzeba tylko chcieć spełnić przedwyborcze obietnice. Przecież to nic wielkiego spełnić obietnice z pożytkiem dla swoich wyborców. (x)