(ZŁOCIENIEC) (ZŁOCIENIEC) Legendarny zespół „Mazowsze” zawitał do Złocieńca na Ziemi Drawskiej i zachwycił publiczność.
Przedstawił program „Barwy Polski” dedykowany Janowi Pawłowi II w drugą rocznicę jego śmierci. Zatańczył i zaśpiewał niedaleko miejsca, w którym Karol Wojtyła wyciągał swój kajak na brzeg Drawy 52 lata temu. Piękne Pojezierze Drawskie ma swój kolor w „Barwach Polski”, którym zapewne zachwycał się późniejszy papież płynąc rzeką, chociaż nie popłynęła stąd żadna pieśń ludowa, a i tańca drawskiego chyba już nie zobaczymy. Może dlatego właśnie występ „Mazowsza” był tak potrzebny w tym miejscu, byśmy namacalnie wręcz poczuli, że – pozbawieni naszych regionalnych śpiewów i tańców – jednak jesteśmy z tych „Barw” stworzeni.
Jak bardzo stworzeni – pokazał zachwyt i aplauz, jaki publiczność okazała „Mazowszu” w trakcie i na zakończenie koncertu. Okazała przybywając tak licznie; może nawet ze dwa tysiące osób wypełniło po brzegi wielką halę widowiskowo-sportową. Przyjechali z całego powiatu; Drawska Pom., Czaplinka, Kalisza Pom., Pani Antonina Chałupek przyjechała z Wierzchowa, jej syn z Katowic; oboje mieli szczególny powód – córka pana Marka i wnuczka pani Antoniny – Anna Chałupek - wystąpiła na scenie, w Mazowszu. To jeszcze jedna klamra spinająca kulturę pokolenia pani Antoniny przybyłej do Wierzchowa spod Lwowa, dla której tańce i przyśpiewki ludowe były formą rozrywki, z kulturą wnuczki, która z Mazowszem podniosła tę rozrywkę do poziomu sztuki.
Na koncert „Barwy Polski” złożyły się tańce i utwory z wielu regionów kraju; Mazowsza, Kujaw, Małopolski, Lubuskiego, Mazur, Świętokrzyskiego. Rozpoczęła go znana pieśń „Piekna nasza Polska cała”, napisana przez Wincentego Pola. Następnie, w hołdzie Janowi Pawłowi II Mazowsze zaśpiewało „Barkę”. Później były tańce góralskie i rozbarskie, krakowiaki i oberki, polonez i mazur, kujawiak i chodzony. Chór zaśpiewał kilkanaście mniej i bardziej znanych piosenek ludowych. Akompaniowała mu orkiestra pod batutą Bogusława Kręgielewskiego, który w jednym z utworów, podchwyconych i zanuconych przez „salę”, zaczął dyrygować... tymże spontanicznie powstałym chórem mieszkańców. To był wzruszający moment, gdy artyści i widzowie w tej jednej chwili połączyli się w pieśni, która wcześniej łączyła już kilka pokoleń Polaków. Ta chwila wzruszenia zawierała w sobie te wszystkie emocje, jakie zawierają się w kultywowaniu tradycji, pamięci o dzieciństwie, ciągłości kulturowej narodu. Mazowsze na chwilę sprawiło, że poczuliśmy całą tę feerię barw Polski, niezależnie od motywu regionalnego, jaki panował na scenie.
Myślę, że jeszcze inaczej przeżywali to ludzie starsi, którzy przybyli na Pojezierze Drawskie z różnych regionów Polski, także tych przedwojennych. Dzięki Mazowszu mogli na chwilę powrócić do swojego dzieciństwa, do tych pól, łąk i wiosek, gdzie muzyka ludowa była nierozerwalną częścią życia. Dzisiaj podniesiona do sztuki, artyzmu, mogła tamte emocje ożywić. Młodym Mazowsze pokazało, jak piękna i różnorodna była i jest nasza kultura ludowa. I jak można twórczo z niej czerpać, co pokazują sukcesy estradowe Trebuniów Tutków i różnych nurtów muzyki współczesnej nawiązujących do rodzimych tradycji. Może za mało tańczymy, może za mało śpiewamy, może przez to życie czasami wydaje się takie trudne... Mazowsze sprawiło, że na chwilę o tym zapomnieliśmy. Za tę chwilę dziękujemy.
Kazimierz Rynkiewicz