(PRUSINOWO) Wybory tutejszego sołtysa zakończyły się wielką kompromitacją wiceprzewodniczącego rady miejskiej w Gryficach oraz urzędników, którzy nie potrafili zorganizować i prawidłowo przeprowadzić wyborów. Doszło do zamieszania, podczas którego porwano urnę wyborczą. Obrady przerwano.
Zebranie sprawozdawczo – wyborcze dotyczące wyboru nowego sołtysa sołectwa Prusinowo zgromadziło 7 marca br. w sali sportowej miejscowej szkoły liczne grono mieszkańców.
Z Urzędu Miasta i Gminy Gryfice przybyli: sekretarz gminy Wanda Piwoni, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Tokarczyk, Wiesława Kieler z Wydziału Rolnictwa oraz radny Grzegorz Łabędzki. Miejscowi z sołectwa Prusinowo swoje przybycie odnotowali na listach obecności. Wpisywały się na nie również osoby niepełnoletnie, jak i takie, które nie są zameldowane na tym terenie. W sumie na listach znalazło się 131 nazwisk. Mimo iż do głosowania jest z tego terenu uprawnionych 505 osób, to trzeba przyznać, że 131 osób było wystarczającym gremium do przeprowadzenia wyborów.
Na wstępie spotkania sekretarz gminy wręczyła ustępującej sołtys Agnieszce Weiler list – podziękowanie za owocną współpracę z samorządem gminy Gryfice. Wysłuchano sprawozdania z czteroletniej działalności sołtys, o której i tak obecni na sali wiedzieli wszystko, bowiem działalność obserwowali codziennie. Propozycję sekretarza gminy, by zebraniu przewodniczył wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Tokarczyk obecni przyjęli bez aplauzu, ale zgodnie. Protokolantem została Wiesława Kieler.
Krzysztof Tokarczyk przedstawiając się zebranym powiedział m.in.:
- W Gryficach mieszkam 30 lat, w Prusinowie jestem pierwszy raz.
Ktoś obok skomentował: - Dobrze, że go przywieźli, sam by nie trafił.
Następnie zgłoszono kandydatów na sołtysa sołectwa Prusinowo, w osobach: Agnieszka Weiler, Grzegorz Lipa, Maria Szafrańska, Andrzej Łagosz z miejscowości Niekładz, należącej do sołectwa. Powołana komisja skrutacyjna w składzie: Maria Wałęga, Zdzisław Jopek, Bogusława Fedorczuk, Miczysława Major, Zofia Giedronowicz zgodnie z listą obecności zajęła się drukiem kart do głosowania dla 131 osób. Przewodniczący zebrania Krzysztof Tokarczyk nie poinformował zebranych o tym, kto ma prawo wyborcze, uznając tym samym, że wszyscy wpisani na listę obecności takowe posiadają – niepełnoletni i nie mający zameldowania w sołectwie także. (Przeoczenie czy brak kompetencji?) Nie powiedział również, jaka będzie forma głosowania – tajna ale imienna, czy tylko tajna. Członkowie komisji skrutacyjnej rozdali kartki z nazwami kandydatów na sołtysów.
- Trzech skreślamy, nazwisko wybranego przez siebie sołtysa zostawiamy. To była jedyna informacja, jaką usłyszano na sali. Pierwsze trzy osoby wrzuciły kartki do urny wyborczej i wyszły, uznając, że spełniły swój obywatelski obowiązek, bo nie każdy musi być zainteresowany wyborem następnym, czyli Rady Sołeckiej. Ale przy urnie wyborczej zaczęły dziać się cuda, niektórzy z głosujących mieli pozbierane od innych kartki i hurtem wrzucali do urny, być może miało to przyspieszyć sam tok wyborów. Niestety nie przyspieszyło, ktoś zgłosił, że nie otrzymał karty do głosowania. W sumie kart do głosowania nie otrzymały cztery osoby.
Komisja skrutacyjna po przeliczeniu oddanych głosów potwierdziła brak czterech kart. Przewodniczący Krzysztof Tokarczyk nie wie, co robić. Ktoś mówi: - Jaja jak berety, a nie głosowanie. Jak można było dopuścić do głosowania nie sprawdzając listy, niepełnoletni wzięli karty, a nie głosowali i dlaczego przy urnie wyborczej nie odhaczano nazwiska głosującego? Ktoś inny dodaje: - Przerwać zebranie, podać nowy termin.
Przewodniczący wpada na genialny pomysł i pyta: - Kto jest za przerwaniem zebrania? 6 rąk podniosło się do góry. - Kto za przeprowadzeniem ponownych wyborów tu i teraz? - pada kolejne pytanie i 15 rąk podnosi się do góry. Reszta milczy, bo już nie usłyszała pytania: - Kto wstrzymał się od głosu? Pozostają jeszcze osoby, które wyszły na papierosa i nic nie wiedzą o głosowaniu prowadzonym przez przewodniczącego obrad i te, które poszły już do domu bądź wróciły do szpitala (były takie osoby, które „urwały” się ze szpitala, by spełnić swój obywatelski obowiązek wobec własnego społeczeństwa). Ciekawe też według jakiej listy ponownie wybory chciał przeprowadzić przewodniczący: tej ze 131 nazwiskami, czy jakieś nowej sporządzonej z obecnych na sali? Ktoś jeszcze rzuca hasło: - Podać kto wygrał i idziemy do domu. Tu już nie wytrzymał pan Krzysztof Pilch – mieszkaniec Prusinowa – który powiedział: - Każdy uprawniony do głosowania ma niezbywalne prawo do zagłosowania na kogo chce, cztery osoby zostały pozbawione tego prawa. Uważam, że zabranie należy przerwać i ogłosić ponowny termin wyborów.
Koniec wyborów, koniec farsy wyborczej urządzonej mieszkańcom Prusinowa przez niekompetentnego przewodniczącego zabrania. Niestety nie koniec, bo okazuje się, że ktoś w międzyczasie wyniósł urnę wyborczą i zadzwonił po policję. Widzieliśmy tego pana z urną wyborczą w ramionach, trzymaną tak, jak dobry ojciec trzyma ukochane dziecko. Przyszło nam na myśl, że nikomu z obecnych dobrowolnie by jej nie oddał. Widzieliśmy również z jaką ulgą zobaczył policyjny radiowóz i podchodząc do policjantów powiedział:
- Tak, to ja wyniosłam urnę, to ja dzwoniłem na policję.
Na sali ogłoszono zakończenie zebrania i zapowiedziano zwołanie go ponownego za dwa tygodnie. Mieszkańcy sołectwa Prusinowo mają nadzieję, że już żaden oficer w stanie spoczynku nie zaszczyci ich swoją niewątpliwą obecnością. Uważają też, że należy przerwać błazeństwa i niekompetencję urzędników gminy Gryfice, którzy nie wiadomo za co pobierają co miesiąc pokaźne sumy wynagrodzenia. Mieszkańcy Prusinowa są w stanie sami bez jakichkolwiek zakłóceń przeprowadzić wybory sołtysa – z gminy może przyjechać kompetentny obserwator i burmistrz, którego na zebraniu nie było, bo widocznie nie chciał być, choć na każdym najmniej nawet ważnym zebraniu czy festynie w Prusinowie bywał, ale przed wyborami do samorządu. (r)