(POWIAT) Wbrew wcześniejszym naszym doniesieniom opartym o informacje wojewody zachodniopomorskiego, wybory w Radowie Małym nie odbędą się.
Jeszcze 22 stycznia w komunikacie wojewody o spóźnionych oświadczeniach majątkowych widniała informacja o niezłożonym na czas oświadczeniu przewodniczącego rady Zygmunta Bławzdziewicza. Dziś wiemy już, że w Radowie wyborów nie będzie.
- Radny miał czas na złożenie oświadczenia do 24 grudnia. Tego dnia nie mógł jednak tego zrobić, bo była niedziela, a po niej święta. Termin przesunął mu się więc do 27 grudnia. Tego dnia wysłał swoje oświadczenie, a o dacie złożenia decyduje data na stemplu pocztowym. Pracownicy biura wojewody na początku źle zinterpretowali przepisy. – twierdzi rzecznik prasowy wojewody Anna Muchla.
Podobnie jest w przypadku burmistrza Reska. Arkadiusz Czerwiński nie musiał składać oświadczenia o zawartych przez żonę umowach razem ze swoim oświadczeniem. W chwili wyboru na stanowisko jego żona nie była jeszcze związana żadną umową. Zawarła ją później i dlatego też jej oświadczenie burmistrz złożył w późniejszym terminie.
Wybory mogą jednak nastąpić w Dobrej i Resku. W Dobrej swoich oświadczeń na czas nie zdążyli złożyć radni Jerzy Smela i Piotr Gałka (był przewodniczącym rady minionej kadencji). W Resku zaś z oświadczeniem o działalności gospodarczej swojego męża spóźniła się radna Paprocka – Wall. Cała trójka znalazła się na liście podanej przez urząd wojewody 24 stycznia.
Rady mają miesiąc na podjęcie uchwał o wygaśnięciu mandatów. Jeżeli tego nie zrobią, decyzję o wygaśnięciu podjąć może wojewoda. Jego decyzja też nie będzie ostateczna, bowiem zainteresowani mają prawo odwołać się do sądu administracyjnego. Ewentualne wybory zależą też od decyzji sądu w sprawie prezydent Warszawy, która twierdzi, że oświadczenia majątkowego nie musiała składać. Wszystko jednak wskazuje na to, że sąd potwierdzi słowa premiera i prezydent Warszawy ponownie stanie do wyborów. Sprawę za przegraną uważają nawet niektórzy politycy PO. W przypadku radnych, w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców na miejsce radnego, któremu wygasł mandat wchodzi kandydat, który uzyskał największą liczbę głosów po nim w jego okręgu. Żadna z naszych gmin nie liczy tylu mieszkańców i w ciągu najbliższych trzech miesięcy może dojść do wyborów. (gp)
I pewnie my wyborcy mamy zapłacić za niefrasobliwość radnych. Według mnie powtórne wybory powinny zostać sfinansowane z ich własnych kieszeni. Nawiasem mówiąc, skoro takie z nich safanduły, to na radnych się nie nadają i mam nadzieję, że nie będą kandydować.