(DRAWSKO POMORSKIE) Na dniach zniknie z powierzchni stary budynek w centrum Drawska Pom. z charakterystycznym bocianim gniazdem na kominie. W tym miejscu ma powstać kolejny market, sklep duńskiej sieci Netto. Powstanie tuż na przeciwko budynku urzędu miejskiego,
w miejscu wyburzanego właśnie komisu samochodowego. W mieście mówi się już o następnej sieci, która penetruje nasz rynek.
Kilkanaście dni temu rozpoczęto prace rozbiórkowe budynku w centrum miasta z charakterystycznym kominem, na którym mieści się bocianie gniazdo. Lada dzień znikną i gniazdo i budynek. Do niedawna mieścił się tu komis samochodowy, który został przeniesiony na ulicę Starogrodzką. Jeden z pracowników nadzorujący prace rozbiórkowe, prowadzący już takie budowy w kraju dla tej sieci, potwierdził nam, że w tym miejscu powstanie sklep sieci Netto. Zapraszał do obejrzenia sklepu na wiosnę.
Inwestycja wywołała w mieście dyskusję nad zasadnością lokalizacji takich sklepów i przyszłością innych, tych mniejszych. Niepokoje z nimi związane namacalnie zostały wyrażone na Forum Internetowym Społeczności Drawskiej (www.drawskieforum.com). Jeden z uczestników, Vinnicius, napisał:
„Patrząc na aspekty czysto kapitalistyczne wolnego rynku, nie ma nic zdrożnego w wolnej konkurencji jaką jest powstawanie marketów wielkopowierzchniowych, ale... no właśnie ale.
W Polsce pojęcie uczciwej wolnej i zdrowej konkurencji nie istnieje i tak naprawdę mali nie mają szans z dużymi dlatego że: zwolnienia podatkowe, zwolnienia w tworzeniu miejsc “pracy” (chodzi o notoryczne roszady na stanowiskach pracy, tak by główny ciężar kosztów zatrudnienia spadał na finanse PUP (czyli nas podatników), wymuszenia cenowe na dostawcach, minimalizacja kosztów kosztem pracowników(częściej niewolników), dostęp do środków bankowych i wiele innych. Jedno miejsce pracy w wielkim markecie, to 7 miejsc pracy mniej w otoczeniu takiego sklepu - pieniążki zamiast inwestować na miejscu odchodzą do Portugalii - Biedronka, Danii - Netto, Plus - Niemcy, Polo - market - niby polski kapitał, ale skąd wzięty?”.
Odpowiedział mu Mieszkaniec: „No, kolejna „inwestycja burmistrza”, przecież mógł to zablokować, mógł nie pozwolić na budowę kolejnego marketu, ale on patrzy tylko na to, aby miasto ładnie wyglądało, na budowę tego marketu oddano też część gminnych gruntów. Nie ważne, że ludzie nie mają pracy - liczy sie efekt wizualny!!!”
„Uważam, że to narzekanie jest lekką przesadą, prawda, jest to obciążenie dla sklepików, ale pamiętam wcześniej te stare okropne sklepy, które teraz sie remontują i ich poziom jest wyższy. Z drugiej strony „Mieszkaniec” wie, że jest to nieuchronne i takie sprawy można blokować, ale jak długo.” - zastanawia się Tecra.
„Blokować!!! Do czasu, aż „ściągnie” się prawdziwego inwestora(ów), który stworzy prawdziwe miejsca pracy, da ludziom zarobić, aby mieli za co kupować w marketach. Tu nie chodzi już o sklepikarzy, którzy z trudem wiążą koniec z końcem i jednak płacą podatki tu!!! Tu u nas! Tylko o to właśnie chodzi, że „tamci” transferują swoje zyski i podatki do innych krajów, a nam pokazują „figę” i śmieją się z nas jak z idiotów, którzy za frajer nabijają im kabzę. (...) Przyszłość tego miasta, to min. wpływy z podatków, a tych nie będzie przez takie właśnie działania władz, to klasyczna krótkowzroczność. Przemyśl to!!! Tobie może starcza, ale obejrzyj się wokół, zobacz ilu jest takich, którym na chleb nie starcza. Mnie to boli.” - odpowiedział Mieszkaniec.
„Tak, jak nigdy tutaj w tym temacie wszyscy mają trochę swojej racji, fakt, kapitał odpływa, sklepiki bankrutują, ludzie narzekają, ale kupują, bo na razie taniej. Miasto pięknieje? Chyba, że komuś podobają się standardowe oklepane pawilony. Tylko jest jedno pytanie, czy od tych decyzji przybędzie miejsc pracy, takich prawdziwych za godziwe pieniądze? Na sto procent, przybędzie bezrobotnych i miejsc pracy z nieludzkim wyzyskiem!!! Zamiast miejsc pracy, gdzie zarabia się pieniądze w tym biednym Drawsku (patrz Miejsko Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej) buduje się tylko miejsca, gdzie te pieniądze można tylko wydawać.” - stwierdził Witold.
MARKETY NA OBRZEŻA,
ALE CHYBA ZA PÓŹNO
W Drawsku Pom. będzie to już kolejny w tej kadencji market, i czwarty w mieście, po Biedronce, Polo Markecie i Plusie. Wszystkie w centrum miasta. Tam, gdzie ich nie ma, ludzie dopominają się ich stawiania. Takie głosy padły z kolei na naszym forum dyskusyjnym od internautów ze Złocieńca, ale podobna dyskusja trwa w Kaliszu Pomorskim. W obu tych miastach uważają, że to miejscowi przedsiębiorcy blokują ich powstawanie, ze szkodą dla konsumentów.
Inaczej na to patrzą przedsiębiorcy drawscy, z którymi rozmawiałem.
- Nie jestem przeciwnikiem marketów, ale tak jak na zachodzie powinny powstawać na obrzeżach miasta. Tak jest w cywilizowanych krajach, a u nas panują zupełnie dzikie rządy ludzi, którzy nigdy nie zarabiali pieniędzy. We władzach decydują “budżetowcy”, którzy bez względu na to, co i jak robią, i tak na koniec miesiąca dostaną pensje. Nie muszą o te pieniądze walczyć, niczego ryzykować, harować od rana do nocy. Sposób zarabiania pieniędzy określa ich myślenie. Oni nie wiedzą, skąd biorą się pieniądze, bo oni je dostają, a nie zarabiają. - mówi jeden ze sklepikarzy z centrum miasta.
Podobnie postrzega to kolejny mój rozmówca, handlowiec. - Co to za pomysł, by stawiać takie stodoły w samym centrum? Burmistrz i rada mogli uchwalić plan zagospodarowania przestrzennego z wyznaczeniem miejsc dla marketów poza granicami miasta. Niech tam sobie stawiają! Za rok, dwa, te wszystkie sklepiki wokół padną. Czy burmistrz da nam wtedy pracę?
- Powstanie kolejnego marketu będzie skutkować tym, że spadną mi obroty. Jak mi spadną obroty, będą musiała zwolnić pracownicę, bo nie wyrobię z kosztami. Pracuje u mnie już kilka lat i dobrze nam się układa. Jak ja jej teraz spojrzę w oczy i powiem, że ją zwalniam? - zastanawia się tak po ludzku jedna z właścicielek innego sklepu.
DRUGA STRONA MEDALU
Charakterystyczne w Drawsku Pom. jest to, że nikt nie chce publicznie podawać swoich nazwisk, wypowiadać się oficjalnie. Ten strach powoduje, że interesy tej części przedsiębiorców i ich pracowników nie są słyszalne, a więc nie mają przebicia na publicznym forum i nie wpływają na decyzje władz. Jak słyszeliśmy, składających się głównie z „budżetowców”. Burmistrz Ptak omawiając na wczorajszej sesji swoje „wzrostowe” osiągnięcia budżetowe dorzucił do nich czterokrotny wzrost wydatków na pomoc społeczną. Być może za rok będzie mógł się pochwalić już pięciokrotnym wzrostem w tej dziedzinie. To przecież też jest jakiś sukces finansowy. O drugą stronę tego medalu nikt nie zapyta, bo niby kto miałby interesować się losem ekspedientki w sklepie.
Zostanie doceniona dopiero jak straci pracę. Czeka na nią tłum urzędników gotowych zaoferować jej sto różnych form pomocy społecznej, szkolenia, przeszkolenia, kredyty, staże, pomoc celowa, rzeczowa i okolicznościowa, czekają organizacje charytatywne i psychologowie od reintegracji społecznej i zawodowej, ulotki, broszury i poradniki, centra aktywizacji i reorientacji, po drodze provident i można iść do marketu, bo taniej (co z tego, że często pozornie), bo jak się jest bezrobotnym lub marnie zarabia to market jest prawie jak zbawienie, a stąd przecież niedaleko w niedzielę do kościoła, gdzie zaraz po wyjściu ze sklepu można pomodlić się o pracę. Jak Bóg nie wysłucha, pozostają jeszcze biura oferujące wyjazd z Polski.
Jak widać, oferta dla bezrobotnego jest bardzo bogata. Czegóż więc się bać? Może to bezrobocie nie jest wcale takie straszne, jak go malują, bo jak by było, to może inaczej by ludzie głosowali? Inaczej myślały i działały władze?
Kazimierz Rynkiewicz
Bardzo dobrze ze chociaz w drawsku powstaja supermarkety bo ja mieszkam w zlociencu i tu sie nic nie dzieje nie ma zadnej pracy burmistrz nic sie nie stara tylko o swoj stolek sie boi sama moze zloze podanie do sklepu netto ale szkoda ze nie w zlociencu moze burmistrz zlocienca by cos pomyslal o tych bezrobotnych