(KARWOWO) Dożynki gminne w Karwowie
Działalność społeczna sołtys Karwowa pani Bożeny Zareckiej zaowocowała zmianą oblicza tej wsi, a tym samym gminnych dożynek, które się w niej odbyły. Efektem jest coraz liczniejszy udział mieszkańców gminy w dożynkach. Wielu z nich opuściło domowe zacisze, by właśnie w Karwowie spędzić niedzielne popołudnie.
W dożynkach najważniejsza jest zawsze Msza św., podczas której rolnicy modląc się dziękują Bogu za plony. To podziękowanie najzwyczajniej obejmuje wiele innych spraw związanych z pracą na roli i życiem na wsi. Sam plon, symbolizowany podczas dożynek przez wieńce dożynkowe i bochen chleba, obejmuje przecież wiele rodzajów upraw, owoców, ziół, kwiatów, ale też staje się symbolem życia jako takiego, zdrowia, pracy, pomyślności.
Dlatego też w Karwowie mieszkańcy z tak wielką powagą podeszli do spraw duchowych, od dłuższego czasu przygotowując swój kościółek do Mszy św. W ciągu ostatnich dwóch lat jego otoczenie bardzo się zmieniło. Przez całe lato grupa mieszkańców pracowała przy postawieniu drewnianej dzwonnicy. Kobiety położyły nowy chodnik do kościoła. Stanęły dwa kamienne obeliski; jeden ku pamięci wszystkich tutaj zmarłych (Polaków, Niemców i innych narodowości), drugi poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II, za którym wkopano dąb papieski.
Takim dobrym duchem i opiekunem odradzającego się życia wspólnotowego we wsi był ks. Krzysztof Pokorski, który opuścił niedawno parafię łobeską i został przeniesiony do Szczecina.
- On nas zainspirował, natchnął, przekonał, że możemy sami zrobić dzwonnicę. Uwierzyliśmy i dzisiaj ją mamy. - mówi sołtys Bożena Zarecka. - Podczas pracy często go wspominaliśmy.
Przyjechał, razem z proboszczem ks. Helakiem i łobeskim klerykiem Łukaszem Kazimierczakiem odprawili Mszę św. Rozpoczęło ją uderzenie w dzwon zawieszony na nowej dzwonnicy i jego budowniczowie – Jerzy Kokot, Marek Kogut i Mieczysław Nieradka, pracujący przy wskazówkach i pomocy pana Jana Piotrowskiego z Przytoni, i wielu innych, mogli poczuć dumę, że udało im się dzwonnicę postawić. Tym czynem dobrze zapisali się w historii Karwowa.
Msza odprawiona została przed kościołem z pełną ceremonią dożynkową, o czym coraz częściej zapominają organizatorzy dożynek w innych miejscach, przez co coraz częściej to święto staje się zwykłą imprezą rozrywkową, obdzieraną z jej pierwotnego znaczenia. W Karwowie udało się tego uniknąć, i to może być inspiracją dla innych, w jakim kierunku organizacja dożynek powinna zmierzać.
Po Mszy św. korowód dożynkowy ruszył na plac wiejski, gdzie złożono wieńce przed wybudowaną sceną. Starostowie dożynek – Teresa Zalewska i Stanisław Pizoń - przekazali chleb przedstawicielom władz gminy, a ci podzielili się nim z innymi. To wszystko działo się pośród kolorowych stoisk, na których swoje plony, wyroby artystyczne, rękodzieło prezentowały sołectwa gminy Łobez oraz organizacje i stowarzyszenia. Nie mógł umknąć uwagi wspaniały wieniec dożynkowy sołectwa Zajezierze, przedstawiający parę rolników. Zajezierskie sianoploty w każdym miejscu wzbudzają duże zainteresowanie i są chętnie nabywane przez „mieszczuchów”.
Nie sposób wymienić wszystkiego, co działo się podczas dożynek, bo działo się dużo i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Było przeciąganie liny, trzepanie jaj, turniej piłki siatkowej, tor przeszkód i zabawy sportowe dla dzieci.
Tu duży wkład wniosła gmina Łobez, jako współorganizator dożynek. Na scenie wybierano miski i misterów dożynek, co wzbudziło wiele emocji wśród rodziców dzieci, które na scenie się prezentowały.
Odbyła się również licytacja fantów, z której dochód przekazano na dalszą rehabilitację Przemka Kmetyka, który na wózku, ale pojawił się na dożynkach. Zebrano ponad 600 złotych. Dwie papużki z klatką, po zlicytowaniu, nabywca przekazał dla założonego właśnie w Karwowie przedszkola. Burmistrz Marek Romejko nabył w licytacji plecak szkolny i obiecał, że trafi do jednego z uczniów.
Były przyśpiewki ludowe, kapele, chóry, harcerze, strażacy, zajadano się zupą, ciastami. Było gwarno, kolorowo, wiejsko i przez to swojsko, bo przecież my wszyscy tu z wiosek, nawet takich jak Łobez i tym podobne, więc było jak w tym powiedzeniu: co się martwisz, co się smucisz, ze wsi jesteś, na wieś wrócisz. I wraca coraz więcej. Karwowo pokazało, że jest do czego, że nie tylko z jakiejś okazji, że może to być dobre miejsce do życia, tylko trzeba je trochę ogarnąć, pozamiatać, zadbać, zorganizować się – sobie.
Kazimierz Rynkiewicz