Wciąż i wciąż zadziwiają mnie podejmowane na Pomorzu i Śląsku próby połączenia historii polskiej i niemieckiej w jakąś jedną całość. Na Śląsku zrozumiałe jest to o tyle, o ile podejmuje je mniejszość niemiecka, to już takie próby podejmowane na Pomorzu muszą budzić zdziwienie i każą stawiać pytania o ich sens i przyczyny. Za taką próbę uważam organizowane obchody 100-lecia Szpitala Specjalistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Kańsku. Wieszcz Juliusz Słowacki pisząc “Beniowskiego” zauważył, że “Chodzi mi o to, aby język giętki / Powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Co pomyślała jaka głowa zapowiadając te obchody, trudno powiedzieć, ale w dzisiejszym świecie zbyt często proces wypowiadania słów nie jest skorelowany z procesem myślowym. Bo jeżeli rozłożymy to stulecie szpitala na różne momenty czasowe, to nieuchronnie wyjdzie nam, że nie możemy świętować 100-lecia szpitala MSWiA, gdyż MSWiA ma co najwyżej lat kilkanaście. Ba, to ministerstwo jest - jak mnie pamięć nie myli - polskie. Zakładając, że Polska przejęła budynek po wojnie, i od razu był w nim szpital tego ministerstwa (bez względu na jego zmieniające się nazwy), to Szpital MSWiA w Kańku, liczyć sobie może co najwyżej 61 lat.
A wtedy tylko taką rocznicę, pod taką nazwą, może obchodzić. Co więc organizatorzy 100-lecia mieli na myśli? Zapewne to, że budynek powstał w 1906 roku i już wtedy mieścił się w nim szpital. Ale z tego by wynikało, że świętujemy tylko 100-lecie budynku, w którym mieścił się szpital, do wojny niemiecki, po wojnie polski. I niczego więcej świętować nie można, bo przecież przed wojną nie był to szpital MSWiA. Został on wybudowany w 1906 r. przez niemiecki Krajowy Zakład Ubezpieczeniowy Pomorze (KZUP). Więc jak już, to organizatorzy powinni świętować 100- lecie szpitala MSWiA i KZUP. Problem polega na tym, że tych dwóch historii - polskiej i niemieckiej - na gruncie państwa polskiego połączyć się w żaden sposób nie da. Dlaczego? Dlatego, że nieuchronnie popadniemy w sprzeczność z własną historią, której to sprzeczności nikomu jeszcze nie udało się rozwiązać, chociaż było wielu takich, którzy próbowali, jak chociażby Lenin i Stalin. Budując Kraj Rad równali z ziemią narody uznając je za historyczny przeżytek. Okazało się, że naród, by nie istniał, można tylko wyrżnąć lub on sam zrezygnuje z własnej narodowości. To pierwsze nie miało miejsca,
o drugim nic mi nie wiadomo, by miało miejsce.
Sprzeczność polega na tym, że jak zaczniemy świętować 100-lecie szpitala, to nieuchronnie będziemy musieli – traktując siebie i historię poważnie – świętować 100-lecie koszar w Budowie, przedwojennych szkół Hitlerjugend w naszych miastach i tym podobnych rzeczy. W konsekwencji dojdziemy do tego, że 1 września do południa będziemy najpierw wyrażać radość świętując napaść wojsk niemieckich na Polskę (w 1939 r. niedaleko stąd była przecież granica z Polską, i z wielu pomorskich miasteczek wyruszyli Niemcy na tę wojnę), a po południu czcić polskich obrońców tej granicy. Nie chcę wyliczać dalszych konsekwencji takiego toku myślenia, bo nie ma tu miejsca na to, ale każdy może je sobie dopowiedzieć, jeżeli ma trochę wyobraźni.
Wydaje się, że tej wyobraźni zabrakło organizatorom 100-lecia. Nie można sobie bezkarnie wykroić z historii to co nam się podoba, a niewygodne fakty przemilczeć. Ci co tak próbują robić poświadczają tylko pewną prawdę o odradzającym się wtórnym anaflabetyźmie historycznym lub ahistoryzmie pokolenia, które wychowane zostało w PRL na hasłach socjalistycznego internacjonalizmu i dzisiaj nie potrafi nabytych schematów przezwyciężyć. Jak nie Kraj Rad, to jakaś hybryda historyczna, w każdym bądź razie zawsze jakiś Ersatz. Tylko po co?
Rzadko tutaj zagladam, dlatego teraz dopiero odpowiem. Chociaż to trudne, bo mam wrażenie, że nie wniósł Pan żadnego nowego argumentu. Sprzeczności występują w naszej własnej historii. Różne ugrupowania polityczne w zróznicowany sposób interpretują naszą historię. Np. za twierdzenie, że stalinizm jest elementem polskiej historii, niejedna osoba miałaby do Pana delikatnie mówiąc pretensje. Coż z tego, że Polacy patrzą inaczej na historię niż Niemcy? Moim zdaniem uparł się Pan po prostu na podkreślanie sprzeczności narodowych, a trywializuje Pan inne sprzeczności, przez co wpadł Pan w zabawną pułapkę, zaliczając narzucony Polsce stalinizm do polskiej tradycji. Co to wszystko ma wspólnego z sympatycznym pomysłem obchodów powstania szpitala. Kto chce łączyć historię dwóch narodów w jedno? To jest historia obiektu. Tak jak opis historii Pomorza musi zawierać historię Słowian, Gotów, Niemców i Polaków. Opisujemy teren, który był w posiadaniu różnych narodów i tyle. Zresztą ludzie od dziesiątek lat opisują historię Europy i nikt rozsądny nie zarzuca im, że chcą łaczyc w jedno historię wielu narodów.
Nie sądze zresztą żeby organizatorzy obchodów strasznie się tym przejęli, ze komuś się obchody nie podobają. Jeśli ktoś coś robi, zawsze trafia na jakieś krytyczne wypowiedzi. Nie nalezy się tym przejmować.
~kazik
2006.11.25 09.32.47
Pana pytanie przewrotne dotyka sedna problemu i jest powrotem do mojego zasadniczego pytania - czy można połaczyć historię dwóch narodów w jedną. Świętowanie 60-lecia szpitala zawiera w sobie całą historię Polski po wojnie na tych ziemiach, składającą się z dobrych i złych rzeczy, jakie się w tym okresie działy. Stalinizm, kolektywizacja były fragmentem naszej historii, zakładając nawet, że brały w niej udział osoby innej narodowości. Obchody 100-lecia szpitala są próbą połączenia historii dwóch narodów w jedną na bazie budynku lub... działalności ludzi dobrych (personelu tego szpitala?). Ja nie znam tak pisanej historii. Może pan zna, gdzie ona jest tak pisana, to proszę o przykłady.
Próbowałem pokazać konsekwencje takiego sposobu myślenia; chociaż na ten temat toczyła się od lat dyskusja w ramach polemik z teoriami postmodernistów (Derrida, Rorty), które mówiły, że kazdy ma swoją historię, swoją narrację i one wszystkie są równoprawne. To niestety prowadzi do wewnętrznych i nierozstrzygalnych sprzeczności; bo weźmy szpital - obchody zorganizowali Polacy; czy zaistniało w tej historii pojęcie zaboru szpitala przez Polaków po wojnie? Myśmy opowiedzieli jego historię. Czy gdyby Niemcy organizowali to 100-lecie, inaczej by je opisali? Czy napisali by, że po wojnie zabrano im ten szpital, z czego by wynikało, że jesteśmy okupantami tych ziem, jak chce do dzisiaj niemieckie ziomkostwo? Z ich punktu widzenia ta historia jest inna, niż z naszego. Jak pogodzić te sprzeczności na gruncie budynku? Oczywiście, można na ten temat nic nie mówić, ale to jest mało poważne traktowanie historii i raczej stanowi odmianę jakiejś wersji propagandy na potrzeby bieżących spraw.
Nie ma to nic wspólnego z nakładaniem tabu na sprawy niemieckie i historię tych ziem.
~Złocieniec
2006.11.03 19.24.19
Jeszcze małe przewrotne pytanie: Dlaczego w artykule zezwala Pan na świętowanie 60-lecia. Przecież szpitał funkcjonował w czasach stalinowskich, kiedy mordowano najlepszych Polaków. W powiecie drawskim przebieg kolektywizacji nalezał do najstraszniejszych w całej Polsce. A do jakiego to ministerstwa nalezał ten szpital? Jak to ministerstwo zasłuzyło się Polsce? Idąc Pana logiką mozna powiedzieć, ze ten szpital słuzył stalinizmowi. Więc nie wolno swiętować 60-lecia. Moze zaczniemy od 1989 roku? A może jeszcze później. Nie, Panie Kazimierzu, trzeba odrózniac pracę lekarzy, którzy jak najlepiej chcieli słuzyć chorym. Szpital w Kańsku nie powstał w okresie nazistowskim, był tutaj znacznie wcześnie, więc nie ma sensu go tam na siłę wpychać.Serdeczne pozdrowienia.
~Złocienianin
2006.11.03 19.10.27
Napisał Pan "Proszę odpowiedzieć na pytania; czy historia składa się z tego, co służyło ludziom (szpital), a wyrzucamy z niej to, co im nie służyło (tzn. wyrzucamy z niej np. obozy zagłady?) Co to za dziwny podział i podejście do historii?" Jaki podział historii? Jest oczywisty, że czcimy to z czym się utożsamiamy, a nie wszystko, co jest składnikiem historii. Np. Czcimy uchwalenie Konstytucji 3 Maja, lub zwycięstwo pod Zieleńcami, ale to nieprowadzi do czczenia Targowicy. A przecież to są trzy elementy historii tego samego czasu i tego samego kraju. Co widzi Pan w tym dziwnego?
Wykrajanie rodzynków. Znowu wzywam do przeczytania poprzedniego przykładu. Przecież to tez wykrajanie rodzynków :) Po prostu chcemy uczyć się z historii i uczyć się tego, co w niej dobre. Nasze dzieci nie powinny nasladować targowiczan, lecz żołnierzy walczących z Moskalami pod Zieleńcami. O tych złych rzeczach trzeba mówić, ale nie będziemy ich świetować. Pana wywód stanie się wiarygodny jesli zauważy Pan pochwały militaryzmu, czy też faszyzmu niemieckiego. Wtedy bedę pana wspierał i również protestował. Natomiast podany przez pana przykład jest po prostu wydumany i nie ma odzierciedlenia w rzeczywistości. Mozna sobie wymyślac takie napisy na tabliczkach, tylko, ze nikt nawet nie pomyslałby, zeby zrobic coś podobnego.
W szpitalach leczy się ofiary wojny. Zresztą nie był to szpital tylko ośrodek rehabilitacyjny. Rolę szpitala pełnił tylko podczas wojen i nic w tym złego.
kańsk to symbol zwycięstwa złocienieckich władz regionalnych, które w ubieganiu się o tę inwestycję wyprzedziły 100 innych pomorskich miast. Burmistrz Lentz, skromny człowiek, potrafił przygotować najlepszą ofertę i przysłuzył się miastu. Dzisiaj, dręczony przez bezrobocie Złocieniec potrzebuje takich przykładów.
~Kazik
2006.10.28 07.15.38
Napisał pan: "Szpital słuzył leczeniu ludzi i porównywanie go do nazistowskiego osrodka w Budowie to nadużycie. Swiętowanie rocznicy powstania szpitala wcale nie prowadzi do świętowania powstania Hitlerjugend. To są nieuprawnione uproszczenia."
Proszę odpowiedzieć na pytania; czy historia składa się z tego, co służyło ludziom (szpital), a wyrzucamy z niej to, co im nie służyło (tzn. wyrzucamy z niej np. obozy zagłady?) Co to za dziwny podział i podejście do historii?
Niestety, świętowanie niemieckiej historii szpitala prowadzi do świętowania niemieckiej historii militaryzmu, a przynajmniej jej warstwy martyrologicznej, chyba że to pan chciałby tu wprowadzić jakies tabu (na tę brzydką część historii). Trzeba być konsekwentnym. Nie można wykroić sobie z historii rodzynków, które nam smakują, a resztę zamieść pod dywan. Historia jest pewną całością. Szpitale oprócz swoich szlachetnych celów spełniają w czasie wojny także militarne,czy to się panu podoba, czy nie. Możemy wmurować na ścianie szpitala dumną tabliczkę, np.: tu leczył się gaulaiter Heinrich Miler, który w Warszawie zastrzelił 30 polskich bandytów, zginął bohaterską śmiercią szturmując Zamość. Czemu nie? Złoży pan kwiaty i przetnie wstęgę?
~Złocienianin
2006.10.26 21.47.58
Toatalne wykręcanie kota ogonem. To własnie za czasów wujaszka Stalina, próbowano ukrywać niemiecka historię regionu. Potępia Pan przemilczanie faktów, a tak naprawdę chciałby Pan wprowadzić tabu, dokładnie takie jakie wprowadzili komuniści. Szpital słuzył leczeniu ludzi i porównywanie go do nazistowskiego osrodka w Budowie to nadużycie. Swiętowanie rocznicy powstania szpitala wcale nie prowadzi do świętowania powstania Hitlerjugend. To są nieuprawnione uproszczenia.
Uwaga formalna: w Budowie przed wojną nie było koszar wojskowych.