(ŁOBEZ) W jednym z majowych numerów tygodnika zamieściliśmy list łobeskiego radnego Henryka Stankiewicza, w którym radny zamieścił opis swojej wizyty w PWiK. W liście tym radny opisał swoje wzburzenie wywołane sposobem w jaki potraktował go prezes Józef Misiun. Prezes wyrzucił go za drzwi, gdy ten przyszedł wraz z mieszkańcami Łobza pomóc załatwić im swoje sprawy.
Po publikacji tego listu prezes PWiK Józef Misiun oraz jego zastępca i księgowa Teresa Gajdamowicz złożyli w Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Łobzie prywatny akt oskarżenia przeciwko radnemu Henrykowi Stankiewiczowi twierdząc, że w opublikowanym liście „pomówił oskarżycieli prywatnych o takie postępowanie i właściwości, które mogły poniżyć ich w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania stanowisk w Zarządzie Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Spółka z o.o. w Łobzie”.
W uzasadnieniu stwierdzili, że „Treść listu, a także zawarte w nim poszczególne sformułowania, zniesławiają oskarżycieli prywatnych, jako że zawierają treści nieprawdziwe. W szczególności nieprawdziwe są zarzuty naruszenia prawa przez oskarżycieli jako Zarząd Spółki”.
Niedawno odbyła się pierwsza rozprawa, na której żadna ze stron nie zgodziła się na ugodę. Radny Stankiewicz twierdzi, że zarzuty prezesa są błędne. Prezes miał stwierdzić, że radny Henryk Stankiewicz przybył do zakładu podając, że przybywa w imieniu rady, mimo, że przewodnicząca Elżbieta Kobiałka nie udzieliła mu takiego upoważnienia. Radny twierdzi, że przybył tam w imieniu mieszkańców, którzy go o to poprosili.
W piśmie skierowanym do redakcji radny Stankiewicz twierdzi: „W latach 1998 – 2002 prezes Spółki Wodno – Kanalizacyjnej był radnym i pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego rady. Łączenia funkcji prezesa firmy operującej majątkiem komunalnym i radnego zabraniały mu aż dwie ustawy.” W świetle prawa i praktyki radni prowadzący działalność na mieniu komunalnym z mocy ustawy tracili mandat. Okazuje się, że w Łobzie nikt do tej pory nie zwracał uwagi na ten zapis.
Henryk Stankiewicz formułuje także kolejny zarzut: „Na ulicy H. Sawickiej bezzasadnie wypowiedziano umowy, co wytknął zarządowi sąd, ale co tam sąd, co tam wyroki, trzeba udowodnić tym ludziom, że nie mają racji, stąd apelacja do Sądu Okręgowego. Trzeba zniszczyć niepokornych i sądzić się z nimi do upadłego, oczywiście za ich pieniądze.”
Takie jest stanowisko radnego Henryka Stankiewicza. Zastanowiła nas również pewna ogólnikowość aktu oskarżenia. Brakuje w nim podania konkretnych sformułowań, którymi radny rzekomo znieważył zarząd PWiK. Chcieliśmy poznać stanowisko drugiej strony i zapytaliśmy prezesa Misiuna o jego zdanie. Prezes odmówił jednak skomentowania tej sprawy. Spór rozstrzygnie więc sąd. (gp)