(Gryfice) To że starosta Kazimierz Sać wypełniając w 2003 roku oświadczenie majątkowe za 2002 w rubryce o dochodach rok wpisał „nie dotyczy” można wybaczyć. Świeżo upieczony samorządowiec mógł nie zrozumieć napisów w rubrykach, tak jak wielu jego kolegów radnych, którzy popełniali wiele błędów, co wytknęły im kontrole wojewody i urzędu skarbowego. Nauka nie poszła w las i w następnych oświadczeniach już podał, że za 2003 rok zarobił jako starosta 111.660 zł, zaś za 2004 wziął 127.156 zł. Jednak w zdumienie wprowadziło jego ostatnie oświadczenie, za rok 2005, w którym, w rubryce o zarobkach nie wpisał nic!
Równie dziwnie zachował się przewodniczący rady powiatu Franciszek Gródecki, który w oświadczeniu za 2002 rok w rubryce o zarobkach napisał, że ona go „nie dotyczy”, a pracował jako inspektor w urzędzie miejskim w Płotach i już wtedy kilka miesięcy był przewodniczącym rady. Wykazując dochód za diety w 2003 roku podał, że zarobił 31.200 zł (2600 zł miesięcznie diety nieopodatkowanej). Jednak już za 2004 rok, w tej samej rubryce wpisał, że diety pobrał... 3.840 zł! Taką samą cyfrę podał za 2005 rok. Trudno to jakkolwiek wytłumaczyć, jedynie tym, że zapomniał dopisać zera. A to by znaczyło, że jego dieta wzrosła o 600 zł i miesięcznie pobiera 3.200 zł.
Mając na uwadze poprzednie pouczenia, jakie pobrali i związane z nimi poprawnie wypełnione deklaracje (przynajmniej jedną), trudno będzie tłumaczyć się niewiedzą. Pozostaje niefrasobliwość lub chęć ukrycia prawdziwych dochodów. Jednak to pierwsze i to drugie nie usprawiedliwia ludzi na takich stanowiskach, którzy są odpowiedzialni za kontrolę oświadczeń majątkowych; przewodniczący – radnych powiatu, starosta – urzędników. Jeżeli tak niepoważnie traktują tę sprawę, to świadczy, że robią sobie kpiny z wyborców. Zdaję sobie sprawę, że uwagi z kontroli oświadczeń niektórzy może wieszają sobie w wychodkach, ale to świadczy o podejściu państwa prawa. Świadczy o instytucjach, które kontrolują, wypisują i dalej nic z tym nie robią. A powinny, na przykład przyjrzeć się zarobkom burmistrza Gryfic, który podał, że zarobił w roku ubiegłym ponad 166 tys. zł – czy nie złamał tzw. ustawy kominowej ograniczającej zarobki urzędników. A już horrendalnymi są zarobki w starostwie, gdzie przy 5-osobowym zarządzie i etatowym wicestaroście sekretarz starostwa pan Stanisław Hołubczak zarabia 10 tys. zł. To dopiero jest argument na to, by zlikwidować powiaty. KAR