(ŚWIDWIN) Ktoś z napadów na sklepy w Świdwinie zrobił sobie źródło dochodów. Co prawda „skoki” te są bardziej ryzykowne, niż dochodowe, bo łup jest nikły, ale budzą one postrach wśród handlowców.
Do kolejnego napadu doszło w czwartek, 2 lutego, na sklep monopolowy przy ulicy 1 Maja. Było już ciemno, po godzinie 23, gdy do sklepu wszedł mężczyzna w kominiarce i grożąc sprzedawcy pistoletem zażądał wydania pieniędzy. Zabrał utarg w kwocie 580 zł, telefon komórkowy i uciekł.
Później okazało się, że porzucił w pobliżu kominiarkę i pistolet, który okazał się atrapą. Policjanci na drugi dzień zatrzymali trzech podejrzewanych o ten napad, ale nie zdołali zebrać dowodów przeciwko nim i musieli ich zwolnić po 48 godzinach.
Był to już kolejny napad na sklep w Świdwinie, gdyż w roku ubiegłym dokonano rabunku w sklepie przy ul. Połczyńskiej. Scenariusz był podobny, z tym że wtedy mężczyzna groził nożem, jednak w wyglądzie przypominał napastnika na sklep przy. ul. 1 Maja. Był ubrany na czarno, szczupłej, wysportowanej budowy ciała i miał około 180 cm wzrostu.
Jak nas poinformował komendant Komendy Powiatowej Policji w Świdwinie insp. Robert Rzeźnik, policja intensywnie poszukuje sprawcy napadu. (r)