O tym meczu mówiło się w powiecie na długo przed gwizdkiem sędziego. W Złocieńcu, w Czaplinku, nie tylko w Drawsku Pomorskim. Czy to znak, że w przypadku awansu Drawy do trzeciej ligi, tej ligi będzie już można bronić wspólnie siłami całego piłkarskiego powiatu? Nasza piłkarska młodzież będzie marzyć – zagrać w Drawie? Awans, jeśli będzie, to w gruncie rzeczy siłami zaciężnymi, a później obrona tej ligi może już być dziełem połączonych sił powiatu. A nasza młodzież? Pokazać się na wysokości trzeciej ligi, to już jest będzie coś! Te mecze oglądają skauci poszukujący talentów. A tych u nas – nie ukrywajmy – masa, tylko, że właśnie; poważniejszej ligi brak.
Ma Drawa wojewódzkie ligi juniorów, to świetne pociągnięcie. Na razie idzie kiepściutko. A to dla młodzi piłkarskiej okienko na świat. Oby umiała przez nie na świat piłkarski popatrzeć!
PRZED MECZEM
Na pół godziny przed meczem na podstadionowym parkingu już kilkadziesiąt samochodów. Bileterzy pierwszych kibiców witają podaniem dłoni, też i niektórych dlatego, że ci cieszą się, że nabyte bilety są plastycznie atrakcyjne. Na rewersie regulamin obowiązujący na stadionie. Po drugiej stronie murawy klateczka dla kibiców drużyny przyjezdnych pozostanie pusta do końca spotkania. Prezes Drawy, Roman Żukowski, mimo trudnego meczu - opanowany, pogodny. Legendarny piłkarz Drawy, trener nawet i przed wielu laty trzecioligowej, Zygmunt Wesołowski, niespożyty działacz piłkarski, życzliwy prasie. Już mamy pełne składy drużyn starannie odbite na ksero. Pierwsze takty muzyki z dobrego nagłośnienia. Spiker zawodów - chłopięco, sympatycznie przejęty swoją rolą, a to zadanie przecież nie tylko bardzo poważne, ale i trudne. Mało kto o tym wie. Miło popatrzeć, jak kilku młodych ludzi wkłada dużo pracy, by kibic na stadionie był świadkiem wydarzenia piłkarskiego ze wszech miar znakomicie zorganizowanego.
KIBICE POD KRAWATAMI
Kolejni kibice. Wielu pod krawatami, nie tylko przecież dlatego, że tak przy sobocie wypada, ale i to, że Drawa właśnie gra. A do tego o trzecią ligę. Kibice Drawy, szczególnie ci przez długie lata, oni tak naprawdę są solą tego Klubu, tego obiektu, drawskiego piłkarstwa. Słychać i widać, doceniają, że Drawa na czele czwartej ligi z szansami na awans do ligi trzeciej. Oby, oby – Drodzy Przyjaciele. Po meczu ktoś powie – był na trybunach burmistrz Zbigniew Ptak. Siadywał z nim, ale tylko na chwilę, prezes Roman Żukowski. Nie jest to tajemnica, gdyby nie sportowo – przyjacielskie związki Zbigniewa Ptaka z Drawą, nie byłoby tej rywalizacji w lidze czwartej, zamiarów awansu wyżej. Powiat cały do tej pory byłby w lidze piątej, okręgowej. Zauważmy: będzie w Drawsku Pomorskim supernowoczesne kino, to i czas dźwigać miejscowe piłkarstwo. No i, no i – no i ku temu idzie! Dobra atmosfera potrzebna, ludzie dobrej woli, malkontenci też, ale po to, by wreszcie coś zrozumieli.
SPORT MUSI BYĆ
OPOWIADANY
Tego rodzaju zamiary, plany sportowe, potrzebują też i swoich narratorów, relatorów, opowiadaczy - ależ nieładne słowo. Widowiska sportowe wymagają opowiadania ich przez zawodowych komentatorów. Dobrej, zawodowej prasy, życzliwości. Tu też i pole do popisu dla spikerów pracujących na stadionie. Więcej, więcej, nie tylko informacji, ale i prób dramaturgicznego podejścia do widowiska, pobudzenia kibiców, dopowiedzenia im tego, czego nie widzą. Nie czują. Nie przeczuwają nawet. Bo inaczej, to nigdy tak po prawdzie meczu nie przeżyją.
ANDRZEJ PEDRYCZ
PO RAZ PIERWSZY
Rozgrzewka Drawy stymulowana przez obrońcę trenera Andrzeja Pedrycza. Mocna, w tempie, długa. Aż niepokój – tak mocna, natężona, a tu przecież cały mecz. Znane twarze, skupione, napięte z czytelnym rysem obowiązkowości. Bramkarz Dawid Jakus z mocnym podenerwowaniem pyta reportera o minuty do spotkania. Pierwszy raz kwadrans. Drugi raz niespełna dziesięć minut.
Jest i w takich chwilach w Drawsku Pomorskim akcent złocieniecki. Biegacz oldboj, biegacz weteran. W swoich klasyfikacjach w kategorii do sześćdziesiątego roku życia. Marian Ostrowski. Znana firma. Znany w Polsce. Nawet jej mistrz. Ubrany modnie, w czerni. Krótki rękawek koszulki. Długi dres, wypustki jasnych skarpetek. Z tyłu głowy daszek czapeczki. Zwinny, lekki krok. Długo nad nim pracował, a efekty niegdyś pochwaliła nawet sama Irena Szewińska. Dawno temu był piękny film „Samotność długodystansowca”. Wtedy była nawet sportowa literatura, nie tylko film. Gdyby dalej były, jednym z tematów Marian Ostrowski. Nieliczny u nas taki. A w Drawsku ma po fachu biegacza Kazimierza Bułczyńskiego, odnotowywanego jako rekordzista świata. Oficjalnie. Marian kończy kolejne okrążenie na Drawie w Drawsku Pomorskim.
JUŻ O PIŁCE
SKŁAD DRAWY. Z datami urodzenia piłkarzy. (1) Dawid Jakus (1991) – (6) Rafał Żuk – 1984, (15) Robert Gronowski – 1988, (3) Andrzej Pedrycz, (8) Tomasz Dudka – 1986; (2) Mateusz Jureczko – 1985, (4) Zbigniew Węglowski – 1984, (9) Piotr Kibitlewski – 1980, (5) Łukasz Steciak – 1991, Grzegorz Wawreńczuk – 1983, (10) Artur Kapeliński – 1979.
W rezerwie: (12) Robert Piłat – 1979, (14) Marcin Jakubowski – 1992, (7) Maciej Kwiatkowski – 1984, (17) Ernest Marcinkowski – 1977, (16) Andrzej Mokrzycki – 1991, (13) Sylwester Dereweńko – 1990, (18) Michał Bany – 1983.
Zmiany: za Żuka w 70’ Kwiatkowski. Bramka na 1:1 w 90’ Kapeliński.
Jest pochmurno, w drugiej połowie spotkania wyraźnie mniej światła, aniżeli to było w pierwszej części. Lekki deszczyk właściwie to tylko poprószył przez dosłownie chwilę. Trener gości Stanisław Kuryłło na minutkę przed grą: - Zawsze gram o zwycięstwo, o trzy punkty. I tym razem nie inaczej. – Rozgrzewający się rezerwowi Gryfa potwierdzają, że są młodzieżowcami: - Mamy kłopoty kadrowe w obronie. Stąd nasza obecność w drużynie. –
Rusza boiskowy zegar. To też ważne, ileż jeszcze boisk w kraju bez tego podstawowego urządzenia. Nawet tylko w naszym powiecie.
Jedna z pierwszych piłek Drawy w pole karne do Jureczki. Zapachniało golem. Nie zdążył Rafał, bramkarz Kupczanko był szybszy. Zaraz potem podanie od Kibitlewskiego do Wawreńczuka. Udany drybling Grzegorza, oklaski, pierwsze na trybunach. Wrzutka do Steciaka. Znów szybszy bramkarz. Inny golkiper już z tymi tylko dwiema piłkami miałby kłopot. Steciak do Wawreńczuka w pole karne na kilka metrów przed bramką. Spalony. Trybuny protestują.
Lewa strona ataku Drawy. Faul Jarmuszewicza na Steciaku. Żółta kartka. Pierwsza w tej grze.
Cross Gryfa na prawą stronę do Walickiego. Potężny zamach i strzał zblokowany na rzut rożny. Bije kapitan Kapczyński. Piłka uderzona głębokim lobem sprawia kłopot Jakusowi. W końcu znów na rzucie rożnym. Z drugiej strony. I jeszcze raz rzut różny po nieco niepewnej interwencji Jakusa.
PRZEGRYWAMY
Drawa szybko otrząsa się z tych niedobrych sytuacji, które chyba zawinione przez obronę i bramkarza, a do tego piłki bite z rzutów rożnych były słane na pole karne wyjątkowo przemyślnie. Mocno liftowane. Rozpoczyna się właściwa walka w meczu. O środek pola. Gryf gra bardzo daleko wysuniętą obroną. Nasz środkowy pomocnik, Kibitlewski, ma indywidualnego opiekuna. Każdy jego kontakt z piłką, to przeciwnik na plecach. Trwa walka niemalże wręcz. Gryf prezentuje to, co na boiskach i w trzeciej lidze jest normą – walka siłowa, przepychanki, gra ciałem na każdym centymetrze boiska. Jeśli Drawa w tym meczu była słabsza od Gryfa, to właśnie w tym elemencie. Chciała grać fair, elegancko, widowiskowo, ale Gryf nie pozwalał na to. Walka o środek pola trwała do końca pierwszej połowy. W końcu Drawa tę strefę zdobyła.
I kolejny raz piłka na prawe skrzydło do Jureczki, ale znów spalony. Wedle trybun problematyczny. Próby wygrywania dryblingów przez piłkarzy Drawy nie zawsze udane. Ciężko z tym. Zbliżone umiejętności techniczne piłkarzy obu stron. Po jednej z takich strat, chyba piąty w tym meczu cross na prawą stronę, tam dziwna bierność chyba aż trójki obrońców Drawy i puszczony strzał, bez bloku, ale chyba nawet z rykoszetem, znajduje dla piłki drogę do siatki. W tłoku Jakus musiał być zasłonięty. Zaskoczenie, Dawid Roszak zdobywa gola dla Gryfa. Przegrywamy.
CO DALEJ?
Jakże teraz ważne, czym i jak odpowie Drawa. Kwadrans na zegarze. Schodzi kontuzjowany Makarewicz. To Gryf oczywiście. W jego miejsce Rafał Janus. Rozpoczyna rajd Jureczko. Ścina w kierunku pola karnego Wykłada prościutką piłkę Węglowskiemu na piąty metr. A ten z najbliższej odległości nie potrafił wpakować futbolówki do siatki. To do tej pory najlepsza okazja na bramkę i pięknie wypracowana przez Jureczkę.
Teraz dogranie z głębi pola z lewej strony na głowę do Wawreńczuka. Ten kilka metrów od bramki uderza głową w jej kierunku, ale nad poprzeczką. Obrona Gryfa jest bezradna w tych sytuacjach. Tu Drawa gra jak z dziećmi.
Zbliża się końcówka pierwszej pół godziny gry. Drawa opanowała większą część boiska. Przyjmuje walkę wręcz i z trudem, bo z trudem, ale wychodzi z niej zwycięsko. W tym elemencie mecz rozegrał się najpoważniej. Propozycja gry piłki technicznej przez gości została bezpardonowo odrzucona.
Strzał po ziemi Jureczki. Mierzony, silny. Kupczanko perfekcyjnie piłkę wychwytuje nakrywką.
Drawszczanie zamakają Gryfa w obrębie jego pola karnego. Z przodu widzimy Pedrycza. Dryblingiem holuje piłkę na pole karne i wrzuca ją, jak w hokeju, w pole przed bramkarza. Napastnicy jednak mieli do niej w końcu za daleko. Zadziwia sprawność Andrzeja, nie tylko zmysł piłkarski, ale i wykonanie.
Obserwujemy kombinacyjną grę pomiędzy Kapelińskim i Wawreńczukiem. Kilka prób, którym brakuje tylko przysłowiowej kropki nad „i”.
Gryf zaryglowany. Jureczko, Wawreńczuk, Kapeliński, Węglowski, Kibitlewski i Steciak zamykają go przed jego polem karnym. Piłkarze z Kamienia Pomorskiego tylko rzucaniem się do rozpaczliwych kontrataków starają się Drawę, jak tylko umieją, kontrować. I znów sytuacja na bramkę dla drawszczan. Ma piłkę na głowie Wawreńczuk, ale o ułamek sekundy znów szybszy bramkarz Kupczanko. Gdyby nie klasa tego chłopaka, prowadzenie dla Drawy byłoby nawet chyba i wysokie. A tu – jeden do tyłu. Okrzyk rozpaczy Wawreńczuka był chyba słyszalny na trybunach. Słowo dynamit. Znów on w akcji, Wawreńczuk. Spalony. Dramatyczne protesty kibiców. A z chorągiewką sędziego bocznego syn Bogusława Baniaka, wszędy znanego trenera. W tym i pierwszoligowej Pogoni Szczecin. I jeszcze raz Kupczenko wygrywa bój o piłkę z Wawreńczukiem. Dogrywał Jureczko.
Uderzenie w kierunku Jakusa, ten sparował silny strzał po ziemi na rzut różny. Strzelał Walicki.
Druga żółta kartka dla zawodnika Gryfa, tym razem za faul na Wawreńczuku. Żegna się z meczem Jarmuszewicz.
PIERWSZE WYPOWIEDZI
Po pierwszej połowie kibice mówili: (1) Andrzej ze Szczecinka: - Drawa dobra, ale Gryf groźny. Drawszczanie powinni prowadzić, a przegrywają. Spore tempo meczu, któraś z drużyn tego tempa nie wytrzyma. (2) Były piłkarz trzecioligowej Sławy Sławno: - Zaskakująco dobre widowisko i to w atrakcyjnych okolicznościach, jeśli idzie o obiekt. Tu pachnie już poważniejszym futbolem. Będę tu przyjeżdżać. –
DRAMATU CZĘŚĆ DRUGA
Druga odsłona drawskiego dramatu to już bezsprzecznie dominacja Drawy. Jej obrona na wysokości środkowej linii boiska. I za tej przyczyny niektóre z kontr Gryfa mogły zakończyć się kolejną bramką. Drżeliśmy wtedy wszyscy. Drawszczanie grają flankami. Głośno dyryguje drużyną Kapeliński. Wyraźnie widać, w momentach, kiedy jego partnerom z zespołu brakuje szczęścia, on na siebie bierze ciężar gry. Padają nawet ostre słowa. Dosłownie działają jak ostrogi. Nie ma dzisiaj szczęścia Wawreńczuk. Momentami nawet rozpacz na jego twarzy. Tak, Drawa to drużyna, która chce najprawdziwiej wygrywać i uparcie do tego dąży. Nawet, gdy walczy tylko z pechem. Kapeliński, potężna sylwetka niczym atlety, jeszcze wzmaga swą ruchliwość. Wszędobylski. Jak piłka nie na kolano, to zgrywa ją głową. Z każdej pozycji. Już teraz bohater meczu. Wspiął zespół, gdy zakradało się zwątpienie, zmęczenie.
Prezes Drawy deleguje do podawania piłek trampkarzy -Klaudiusza i Bartka. Bramkarz gości widząc to, nie ociąga się z wybijaniem piłki. Przed polem karnym ma piłkę Pedrycz. Okrzyk Wawreńczuka o prostopadłe podanie, ale mamy strzał. Łapie piłkę bramkarz. Andrzeeej - to okrzyk Grzegorza.
Żółta kartka dla Rafała Żuka.
DODATKOWE MINUTY
Miażdżenie Gryfa Kamień Pomorski w Drawsku zostało przez sędziego przedłużone o cztery minuty. Ostatnie momenty meczu to szarże Kapelińskiego. Bezsprzecznie zachował najwięcej sił. Starł się w mocnym uderzeniu z bramkarzem Janusem. Sędzia odgwizdał faul. Ostatnia, może przedostania minuta walki. Dudka intuicyjne posyła piłkę na głowę do Kapelińskiego. Musi być bramka, tylu tu ludzi czeka na nią cały mecz. I jest!!! Strzał pod poprzeczkę. Głową. Jest wreszcie remis. Zdjęty z gardeł nóż porażki. – Bramkarz zrobił błąd – powie wspominany tu już niegdyś obrońca Sławy. Wyszedł za wcześnie i to go zgubiło. Był za bardzo pod piłką. – Bramkarz Kupczanko długo po gwizdku siedział na murawie. Obok Kapelińskiego, to bez wątpienia najlepszy aktor tego widowiska.
Mecz w Drawsku Pomorskim oglądała starsza pani, która z synami zasiadła na trybunach. Przyjechała ze Złocieńca: – O, podobało mi się. Bardzo ciekawy mecz, a i do Drawska Pomorskiego dobrze od czasu do czasu się wybrać. Miasto nie do poznania w porównaniu z tym dawnym. –
REGIME
Po tym spotkaniu Drawa przewodzi stawce czwartoligowców. Ma tyle samo punktów, co i Bałtyk Koszalin - 38. W bramkach jest lepsza o trzy (odpowiednio - 52:22, 49:22). Koszalinianie mają jeden mecz zaległy z Odrą Chojna. Gryf Kamień Pomorski o dwa punkty za tymi dwiema drużynami. Mamy lidera w Drawsku Pomorskim – a mogło być jeszcze lepiej!!!