Mewa: Buczma – Kęsy, Pietrowski, Pawłowski M., Żurawik (62\\\' Konczewski), Wasiak, Deuter, Pawłowski A. (70\\\' Andrusieczko), Błaszczyk, Grygiel, Gabryś (55\\\' Czyż).
Światowid: Krystosiak – Duczyński, Brona, Grzywacz, Kazimierczak, Ostaszewski, Nowak, Koba, Kulczyński (74\\\' Michałowski), Jabłoński (55\\\' Poniewiera), Rajca (85\\\' Zych) oraz rezerwa: Górecki, Marczak, Rokosz.
Bramki: 30\\\' Andrzej Jabłoński, 43\\\' Piotr Kulczyński (rzut karny za faul na Rajcy).
Mewa przegrała 5 ostatnich meczów, zaś Światowid po wielu porażkach zanotował ostatnio pierwsze zwycięstwo. Mecz w Resku miał pokazać, czy łobzianie mają szansę na pozostanie w klasie okręgowej. Do składu doszedł Andrzej Jabłoński, a na boisku zaczął się również pojawiać trener Mariusz Poniewiera, w miejsce mało widocznego i skutecznego w tym sezonie Iwachniuka. Po wcześniejszym wzmocnieniu Sławomirem Nowakiem i przy coraz lepszej grze Piotra Kulczyńskiego, Światowid pokazał w Resku, że przestał być chłopcem do bicia. Mewa, niestety, doznała szóstej już porażki z rzędu. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy od razu zaatakowali. Jednak tego dnia defensywa łobeskiej ekipy grała bardzo przytomnie i przerywała większość akcji gospodarzy. Pierwszy groźny strzał na bramkę Mewy oddał Kulczyński, jednak wyłapał go bramkarz miejscowych, znany z ligowych boisk w regionie, doświadczony Buczma, zwany przez kibiców „Dziabaj”, który pewnymi interwencjami w całym meczu uratował reszczan od wyższej porażki.
Pierwszy cios Światowid zadał w 30 minucie. Do Ostaszewskiego zagrał Koba, ten minął dwóch zawodników Mewy i wyłożył piłkę Jabłońskiemu, który strzałem z 3 metrów zdobył bramkę. Światowid nie cofnął się, lecz ruszył do kolejnych ataków na bramkę Mewy. Kolejny strzał Jabłońskiego pewnie wyłapał Buczma. W 40 minucie groźnie zrobiło się pod bramką gości, jednak strzał z rzutu wolnego na rzut rożny wybił Krystosiak. W 43 minucie Koba zagrywa piękną prostopadłą piłkę do Rajcy, a ten zostaje powalony w polu karnym Mewy przez jej obrońców. Reszczanie protestowali, ale sędzia odgwizdał rzut karny, który wykonał Kulczyński. Strzał w lewą stronę bramki okazał się dobrym wyborem i Światowid prowadził 2:0 z Mewą.
W II połowie do odrabiania strat ruszyli gospodarze. Popłoch na prawej flance nieustanie siał Łukasz Grygiel, znakomity technik i drybler, który nie miał jednak wsparcia w środku i na prawej stronie boiska i samotnie walczył z trzema – czterema zawodnikami Światowida, a jak już sobie z nim nie radzili, to go podcinali. Jednak wykonania licznych rzutów wolnych i dośrodkowania nie znalazły swoich skutecznych egzekutorów. Jeden z piłkarzy Mewy nie wykorzystał nawet sytuacji sam na sam, bo piłka poszła mu na lewą nogę i strzał okazał się za słaby.
Światowid grał równo i nawet pod koniec meczu był bliski zdobycia kolejnych goli. Rewelacyjnie zagrali juniorzy ze stajni trenera Stanisława Przybylaka: Sebastian Rajca i Mateusz Ostaszewski. Nie miałem okazji oglądać wcześniej grającego trenera Mariusza Poniewierę, ale i on w końcówce siał zamieszanie pod bramką Mewy i tylko można żałować, że tak późno zdecydował się na grę w zespole.
W końcówce meczu zrobiło się nerwowo. Kibice z Reska krzyczeli na sędziów, zarzucając im stronniczość. Awantura wisiała na włosku, gdy z wyskakującym napastnikiem Mewy zderzył się bramkarz Krystosiak. Napastnik uderzył piłkę, ale ta nie wpadła do bramki, a bardzo możliwe, że Krystosiak wyciągniętą pięścią zamiast w piłkę trafił w napastnika. Reszczanie domagali się karnego, zrobiło się zamieszanie, ale protesty nie przyniosły skutku, oprócz kilku kartek. To była jedna z ostatnich akcji tego emocjonującego widowiska.
(KAR, Tomasz Górecki www.swiatowid.ovh.org)